reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Boje się urodzenia chorego dziecka- obsesja

Jak nie ma wskazań, to nikt w ciąży nie robi amnio, echa, USG 5d, nipt i neurosonografii, bo najnormalniej w świecie nie jest to konieczne.
A jeśli kobieta umawia się prywatnie i chce zrobić te badania dla samej siebie to tez nie da sie? Znam wiele dziewczyn które te badania robiły bez wskazań, po prostu sie na nie zapisały, poszły, zapłaciły i tyle.
 
reklama
Odpowiedź jest prosta - nie ma 100%gwarancji na zdrowe dziecko, bo dziecko to nie rzecz, która można zamówić z katalogu na gwarancji, ryzyko wpisane w cale jego wychowanie i życie.
To że przeczytasz setki historii nic nie da - Twoja będzie inna.

Jeśli nigdy nie byłaś u terapeuty jak niby ma się cokolwiek poprawić? I tak zyjesz juz 4 lata i mąż o tym wie?
Nie sądzę że to samo posiadanie dziecka jest Twoim lękiem, z tego co pisałaś to większy problem i musisz zadbać o swoja psychikę.
Mąż wie i widzi i nie raz mi mówił, ze marzy o tym żebym wrocila ja sprzed ślub, sprzed lat… Jest mi z tym mega zle. Ale zawsze funkcjonowałam w miarę i dobrze się kamuflowanym, to dopiero teraz się tak wszystko posypało. Boje się, ze psychoterapia nie pomoże bo przecież to nie zmieni nadal mojego ryzyka.
 
A jeśli kobieta umawia się prywatnie i chce zrobić te badania dla samej siebie to tez nie da sie? Znam wiele dziewczyn które te badania robiły bez wskazań, po prostu sie na nie zapisały, poszły, zapłaciły i tyle.
Ale po co?
Jeszcze nipt ok, ale reszta? No nie. Jak nie ma wskazań to naprawdę nie ma sensu. To tak działa, jak coś wyjdzie w badaniach, to się pogłębia diagnostykę. Zresztą jak robiłam pełne DNA w Sanco to mnie uprzedzali, że im więcej się w tym dłubie, tym większe jest prawdopodobieństwo, że faktycznie znajdzie się coś, co będzie do diagnostyki, ale jednocześnie będzie na tyle małą wadą, że właściwie nie będzie miało żadnego wpływu na życie i zdrowie dziecka. Nie ma co się nakręcać na to, że na pewno będzie źle.
Poza tym niektóre badania są dla dziecka inwazyjne. I niektórych lepiej nie robić bez konkretnych wskazań, bo wiadomo, że jak wskazania są, to trzeba. Ale jak nie ma wskazań to po co ryzykować.

Czy Ty sobie robisz co roku pełny screening, żeby sprawdzić czy nigdzie nie rozwija Ci się nowotwór?

PS. Ja myślę, że nawet prywatnie lekarz widząc kobietę z taką paranoją, powinien ją wysłać do psychiatry, a nie na badania. Wiesz, że jest konkretna jednostka chorobowa na wmawianie choroby swojemu dziecku?
 
A może znacie jakieś historie lub same takich doswiadczylyscie i mogłybyście się ze mną podzielić? Bo to co się czyta na zbiórkach i facebookowych grupach to jedno… czy naprawdę nie da się niektorych chorób kompletnie wykryć? Ok rozumiem, ze autyzm jest nieuchwytny ale tak jak np ten ciagle przywoływany przeze mnie zespół retta? To bardzo poważna choroba czy dziecko naprawdę nie ma podwyższonej przeziernosci? Czy w teście pappa nie wyjdzie podwyższone ryzyko? Nic a nic? Kurcze…:( Nie wiem na ile w tych historiach którymi się nakręcam jest prawdy a na ile to tylko takie pisanie tzn chodzi mi o to, ze nie wiem czy kobieta pisząca, ze ciaza książkowa nie była tylko na zwykłych usg, nie robiła usg genetycznego, echa, nipt, usg 4/5d czy neurosonografii? Zdziwiło mnie to gdy moja koleżanka która jest mocno świadomą osobą, tez pełna obaw, mówiła, ze ona robiła tylko usg, żadnych papp i nic dodatkowego i ze mało która jej koleżanka robiła coś ponad rutynowe usg. Bardzo mnie to zdziwiło… Co Wy o tym wszystkim myślicie? Wiem, ze jestem „nawiedzona”;)
Tak, naprawdę niektórych chorób nie da się wykryć. Zespół Retta jest zupełnie nie do uchwycenia czy to na USG genetycznym/połówkowym czy 5D, testy pappa nic nie wskażą. Dlatego powinnaś wyleczyć najpierw źródło tych lęków, bo to co na ten moment próbujesz robić to przyklejanie plasterka na samą górę sterty problemów. Nie rozwiąże to w żaden sposób przyczyny, a lęki znajdą ujście pod kolejną postacią.
 
Mąż wie i widzi i nie raz mi mówił, ze marzy o tym żebym wrocila ja sprzed ślub, sprzed lat… Jest mi z tym mega zle. Ale zawsze funkcjonowałam w miarę i dobrze się kamuflowanym, to dopiero teraz się tak wszystko posypało. Boje się, ze psychoterapia nie pomoże bo przecież to nie zmieni nadal mojego ryzyka.
Zostaje Ci zawsze adopcja, ale nawet takie dziecko może z czasem zachorować.
Autorko, napisze brzydko- wszyscy umrzemy, a choroby są właśnie poniekąd droga do naszego końca.

Mozesz zrobic prywatnie wszystkie badania które chcesz, jednak żadne z nich nie dadzą 100% pewności.

Właśnie napisałaś, że terapii się też boisz.. co to za życie w lęku? Nie szkoda Ci go?
Zawalcz o nie i siebie.
 
Boje się, ze psychoterapia nie pomoże bo przecież to nie zmieni nadal mojego ryzyka.
Leczenie ma na celu, żeby świadomość ryzyka nie obniżała jakości życia.
Ja jestem lekarzem, uwierz, że sama widziałam tyle różnych chorób/wad/powikłań u dzieci, że w pewnym momencie doszłam do wniosku, że nie ma możliwości, żeby dziecko było w 100% zdrowe, kwestia tego, żeby trafić w loterii życia na coś lekkiego typu alergia a nie złożony zespół wad genetycznych.
Jestem obecnie w ciąży. Zrobiliśmy z mężem badanie na nosicielstwo 300 najczęstszych chorób recesywnych typu mukowiscydoza, SMA etc. oraz sanco. Co jakiś czas nachodzą mnie myśli, że tego i tego jeszcze nie sprawdziliśmy, ale stopuję sama siebie, że nigdy nie będziemy mieli 100% pewności, a i tak zrobiliśmy bardzo dużo. Życie w każdej chwili może nam pokazać środkowy palec.

U Ciebie problem jest głębszy i właśnie jedynie dokopanie się i praca z przyczyną może realnie i długodystansowo pomóc. Stąd uważam, że psychiatra i psychoterapeuta to są pierwsze drzwi, do których powinnaś się skierować, a dopiero później zachodzić w ciążę i martwić się badaniami, które należy wykonać.
 
Dziewczyno, NA CO TY CZEKASZ????????
4 lata temu byliście "gotowi" na dziecko i przez te 4 lata nie zrobiłaś KOMPLETNIE NIC, żeby poprawić swój stan.
Myślisz, że to samo przejdzie?
Myślisz, że jak się tu różnych historii naczytasz, to się cudownie samouleczysz?
Będę brutalna, ale marnujesz życie swojemu Mężowi, skoro on stawia sprawę jasno, że pragnie dzieci i chce je mieć.
Ty jesteś bierna, nie szukasz pomocy, nie chcesz sobie pomóc, sama wbijasz się w jeszcze większe doły, a jemu mydlisz oczy i odwlekasz decyzję o czymś, czego oboje pragnęliście.
Jak myślisz, na ile jeszcze starczy mu cierpliwości do Ciebie?
W Twojej sytuacji nie ma w tej chwili innego wyjścia, niż psychiatra lub psychoterapia i to BIEGIEM, a nie za kolejne 4 lata....
 
reklama
A ja tak z innej beczki. Twój mąż piszesz, że wszystko znosi, że do rany przyłóż. I ok, tylko zastanów się nad tym, nad czym i ja się ostatnio zastanawiam.

Też jestem typem zamartwiającym się i też mam wspaniałego, wyrozumiałego męża, który pomaga mi przetrwać te trudne momenty. Kiedy zaszłam w ciążę, hormony spowodowały eskalację moich negatywnych odczuć. Po porodzie zmagam się z depresją poporodową. I mój wspaniały, niezastąpiony mąż wyznał mi w końcu, że zabiłam duża część jego radości z ciąży i teraz ojcostwa. Bo on się tak przejmuje moim stanem, że jest już bardzo zmęczony. Że to już trwa za długo i za mocno. Wypalam go, pomimo tego że tak bardzo mnie kocha.

Nie dokładaj swojemu najlepszemu przyjacielowi kamyczków do ogródka. Zajmij się swoimi problemami, zanim mu się przeleje tak jak mojemu mężowi. A potem dopiero się bierz za dzieci. I jeszcze jedna rada - bądź szczera z mężem, ale nie nadmiernie. Ja w rozpaczy po porodzie powiedziałam coś takiego, że mąż chyba nigdy tego nie zapomni. Tak myślałam, chciałam być szczera, a jedynie bardzo go zraniłam.
Jezu, twój mąż ma giga odwagę i szczerość, ze ci to powiedział! Mam nadzieje; ze to tylko zaprowadziło do znalezienia rozwiązań dla was :)
 
Do góry