magdalenaka93
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 16 Styczeń 2023
- Postów
- 24
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze. Miałam tyle myśli pisząc ten post, ze wielu z nich nie zawarłam. Niektóre z Was mają rację, ze to problem głębszy a dziecko to kolejne zmartwienie na liście. Robiłam to już wcześniej z innymi etapami życia. Ciagle muszę się czymś obsesyjnie zamartwiać, kiedy jeden problem się rozwiązuje ja znajduje drugi. Było już w przeszłości podobnie. Co prawda teraz nasilenie jest chyba największe ale wychodziłam już z podobnych stanów ale dopiero kiedy wszystko kończyło się dobrze. Ja doskonale wiem, ze dziecko to nie cud miód. Nawet na to nie liczę. Szczerze mówiąc, najbardziej przeraża mnie upośledzenie intelektualne. Patrzę na niepełnosprawne dzieci gdzie rodzice piszą, ze nie śpią, nie funkcjonują, nie maja już życia (w co wierze i ogromnie mi przykro) a z drugiej strony te rodziny po narodzinach chorego dziecka maja jeszcze jedno, dwoje, troje dzieci. Nigdy nie spotkałam osoby z niepełnosprawnością intelektualna i bardzo ciężko mi sobie wyobrazić jak takie zycie wyglada. Mocno przerażają mnie choroby typu zespół Retta, tu akurat w mojej bliskiej okolicy jest dziewczynka zdiagnozowana ale nie znam tej rodziny osobiście. Te choroby są straszne bo dziecko rodzi sie pozornie zdrowe a jej przebieg jest okrutny, jak widzę dzieci chore na choroby objawiające się po roku-dwóch to zalewają mnie łzy. I macie racje, ze w podłożu moich lęków są tez inne czynniki. Boje się opinii ludzi… To mocno od zawsze warunkuje moje zycie. Zawsze byłam w rodzinie ta najlepsza uczennica, zawsze z presja, najlepiej zero porażek, uwielbiałam być „naj”, we wszystkim dawałam 100000%. I jakoś mi się to udawało, przeszłam gładko te 31 lat i teraz zaczyna mnie ogarniać strach, ze to koniec limitu na szczęście i „udało się”. Nie chce w razie czego rzucić pracy… nie poświęcę się. Nie chce mówić jeszcze mężowi konkretów bo liczę, ze wyjdę z tego jakoś w niedługim czasie a on już przeżył tyle moich obsesji, ze jest mi go żal. Już nie raz spytał „jak tam, jaki temat do zamartwiania jest teraz numer jeden??”. Ale śmieje się, ze żaden, ze bez przesady… Na pewno nie będę miała teraz dziecka. W najbliższych miesiącach. Muszę choć na 70% dojść do równowagi. Mój mąż to człowiek do rany przyłóż. Jest oaza cierpliwości i równowagi. On w przeciwieństwie do mojego idealnego dzieciństwa, miał je smutne i tragiczne. Zawsze mówił, ze jego marzeniem są dzieci. Ze chce im dać coś czego on nie miał. Jest do rany przyłóż wobec dzieci. Uwielbia je. Dzieci mogą skakać i wydzierać się w niebogłosy a on siedzi i się uśmiecha rozczulony gdzie inni już podskakują z irytacji. Kiedyś gdy spytałam go czy byłoby coś co doprowadziłoby go łez (nigdy nie płacze, jest „twardy” jak skala przez swoje przeżycia) powiedział, ze tak, ze widok jego dziecka. Nie chce mu tego zabierać ja tez chciałam zawsze dzieci i czuje, ze w tym momencie go oszukałem. On często dopytuje czy może już byśmy pomyśleli, a ja go zbywam i przeciągam. Według naszej „umowy” już powinnismy mieć kilkuletnie dziecko. Dodam, ze mąż zbliża się do 40 stki. Czuje, ze w jakiś sposób niszczę mu zycie. Z inna kobiet mógłby mieć już 3 dzieci- czego zawsze chciał. A ja mu to odebrałam. Kiedyś spytałam co będzie jak dziecko urodzi się chore a on odpowiedział „o matko znów się nakręcasz, nie urodzi się chore, będzie zdrowe, każdy na zdrowe wiec my tez”. Wiem, ze chciał „dobrze” ale mnie takie odpowiedzi dobijają podwójnie, wolałabym zeby powiedział, ze to nic nie zmieni, ze damy rade itp… I tak to pokrótce wyglada z bliska. A co do porodu w medicover to uwierzcie, jest opcja cc na życzenie. A co mi da cc? Pozwala choć minimalnie odsunąć myśli od tematu „powikłań okołoporodowych”… Choć doskonale wiem, ze cc jest nawet wskazywane jako czynnik wywołujący porażenie mózgowe. Na ten moment na tym chce pozostać bo jak zacznę znowu się nakręcać na szkodliwosc to mnie już chyba karetka to psychiatryka zabiorą. Teraz „żyje” niepełnosprawnością intelektualna przyszłego dziecko która mnie obezwładnia… I w tym momencie zaczynam myśleć, ze gdyby mąż przyszedł do mnie i powiedział „wiesz nie chce nigdy mieć dzieci, coś mi się odmieniło” to byłabym szczęśliwa… Ale to na ten moment, bo teraz jestem w ogromnym dole. A zawsze tego chcialam i to planowałam ![Frown :( :(](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)