MalaIstotka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Listopad 2020
- Postów
- 413
Dlatego pewnie nawet jakby byla jakas ciąza to siedzialabym cicho do prenatalnych... a pozniej ewentualnie jak cos by bylo nie tak, sama zaproponowalabym pewnie rozwód, na pewno nie dałabym sie namowic na rodzenie ciezko chorego dziecka, ktorego nie da sie wyleczyć. I na pewno nie bylabym sama wtedy w stanie ogarnac mojego obecnego dziecka plus takiego ktoremu by trzeba bylo poswiecac 24h na dobe, jezdzic po szpitalach na operacje, ktore tylko troche podniosa komfort bardzo nieciekawego zycia itp. Sama znam przypadki osob, ktore mają dzieci z wadami. Kolezanka dowiedziala sie na porodowce i nie miala juz wyjscia, teraz probuje zdzialac jak najwiecej aby jej synek mogl choc w 1/100 funkcjonowac tak jak zdrowy czlowiek. Mial juz 20 operacji i mimo, ze kolezanka ma meza, ktory ja wspiera i jej nie zostawil, to mowi, ze gdyby wiedziala w ciazy, to nie chcialaby urodzic...znając życie to jest przeciw aborcji płodu z wadami, a jak urodzisz to cię zostawi. Takie to prolife'y
Moj maz jest taki, ze w ogole nie zdaje sobie z pewnych rzeczy sprawy, wszystko zdaje mu sie latwe i przyjemne dopoki go nie dotyczy i dopoki ribi to ktos inny. A pozniej jak sam sie za to zabiera to sie mu odechciewa, okazuje sie ponad jego sily i zaczyna sie denerwowac, wiem ze z dzieckiem chorym byloby to samo :/