reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Bliźniaki niemowlaczki - pierwszy rok życia naszych dzieciaczków.

reklama
Teraz nie ma takiego podziału. Wg bloga dietetyka Małgorzaty Jackowskiej nie ma w żadnych najnowszych rekomendacjach informacji, która by mówiła o tym, że karmienie mieszanką w jakiś sposób powoduje wskazanie do wcześniejszego rozszerzania diety.
 
Ostatnia edycja:
Ja na moich też nie mogę narzekać - nawet śpią w ciągu dnia, potrafią się sami bawić na macie, zasypiają po kąpieli sami. Kolki nas ominęły, lubią kąpiele i spacery. Wiadomo, że czasem jest ciężko i potrafią okropnie marudzić, ale jak na te wszystkie opowieści, którymi straszyli mnie ludzie bliźniaków nie posiadający, to jest zupełnie nieźle.

W nocy mamy zazwyczaj dwie pobudki, ale oni są tylko na piersi, więc na noce bez pobudek pewnie jeszcze trochę poczekam. Gorzej jak się nie budzą razem, to wtedy w dwóch pobudek robią się cztery, a jak w chwilach kryzysu dojdzie jakaś nadprogramowa to robi się nieciekawie.

Rozszerzać zamierzam od warzyw ale po 6 miesiącu, tak jak nietupska pisze.

Co do spacerów - staram się wychodzić w każdą pogodę, ale ostatnio chłopcy zlapali katar a pogoda fatalna, więc siedzimy w domu, ewentualnie jeździmy autem w odwiedziny do moich rodziców. Jak mam wyjść sama, to mąż mi znosi rano stelaż wózka i zostawia przed drzwiami wejściowymi do bloku, a ja potem znoszę po jednej gondoli z pasażerem w środku. A jak jedziemy autem, to znoszę sobie foteliki po jednym. Próbowałam jedno dziecko w chuście, a drugie na rękach, ale u mnie się to nie sprawdziło, nie ma jak zamknąć mieszkania, zazwyczaj jeszcze torba dziecięca na ramieniu przeszkadza, masakra.
 
Tak jak pisały wcześniej dziewczyny nie powinno zaczynać się rozszerzania diety od owoców tylko od warzyw. Moja koleżanka zaczęła od jabłka i szlag trafił potem wszystkie warzywa. Obecnie dziecko ma 2,5 roku i nie ma dnia bez słodyczy - lizaków, czekoladek itp., bez batona nie wyjdzie ze sklepu, za to normalne jedzenie beee. Moi chłopcy do tej pory tego nie znają. Dla nich słodycze to owoce, aktimelki i ew. ciasteczka (bez dodatków). Na czekoladę mają jeszcze czas, choć teściu robi mi dywersję i czasami coś słodkiego przemyca np. żelkowe misie. Myślę, ze długo tak już nie pociągniemy bo przedszkole zrobi swoje, tam większość dzieci już je słodycze, więc pewnie niedługo trzeba będzie powoli coś wprowadzać. Boję się tylko o zęby, bo chłopaki za myciem zębów raczej ne przepadają.
Co do wielu na rozszerzanie, my zaczęliśmy jak chłopaki mieli chyba 4,5 m-ca, powoli marchewka, ziemniak dynia itp, potem jabłko, banan, łączenie smaków później. Ale zwyczaje się zmieniają, choć brzuszki dzieci raczej nie... Chyba nie dałabym nic poza mlekiem przed 4 mż. Moje chłopaki w tym czasie dopiero pożegnali się z kolkami.
 
papagena - no nie, kolejna farciara. Moje dzieci, choc karmione mm zaczely przesypiac noce ok 1,5 roku bez jedzenia. W okresie wyzynania zębów pobudki byly calymi miesiacami po kilkanascie razy w nocy. Uff, dobrze, ze to juz za nami:)

Co do slodyczy - to jest zmora naszych czasow. Moim chlopcom nie kupuje zadnych slodyczy, zero batonikow, lubisiow, nawet danonki jedza bardzo rzadko. Ale niestety dziadkowie rekompensuja im te niedobory i zawsze jak sa gdzies w sklepie z dzieciakami to jest grana drozdzowa albo jaki lizak. Jak przyjezdzaja goscie to ja zawse mowie, nei kupujcie slodyczy, kupcie suszone owoce np morele, bo chlopcy je uwielbiaja. ale nie, i tak jest lizak i to taki ogromny. No kurde, juz mozna chyba kupic takiego malutkiego lizaka a nie najwiekszego z mozliwych. Ja to tez o zeby sie martwie, ale moi na szczescie ladnie daja sobie zeby umyc, nawet sami się rwa. Na szczecie nie mam tez niejadow, uwielbiaja warzywa. i tu mysle, ze wlasnie duzo dalo to, ze im dawalam poznac rozne smaki.

Napierajka - a chodzą twoi teraz do przedszkola? Sluchaj, czy twoje chlopaki znaja jakies wierszyiki i porafia powiedzec od poczatku do konca? Bo u nas M. powtorzy poczatek, srodek i koniec ale to jest takie urywane. Natomiast A. w ogole nie chce powtarzac albo bardzo malo.
 
Jjka nie pamiętam ile twoi chłopcy mają lat ale.moja starsza córka zaczęła wierszyki powtarzać po 3 roku życia. Wcześniej w ogóle nie chciała moim jakieś pojedyncze słowa. Teraz ma 4 lata to nawet po jakimś czasie pamięta ten co sie nauczyła ale.to dopiero teraz.

Napisane na GT-I9305 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Oj, słodyczy w połączeniu z dziadkami też się boję. Ja tam nie jestem ortodoksyjna i takiemu starszemu maluchowi spokojnie dałabym domowy kisiel, albo na przykład serek naturalny wymieszany z kakao i miodem, czy nawet jakieś zdrowe ciastka zrobione w domu (można przecież kombinować z przepisami, gdzie nie ma cukru, a słodki smak się ozyskuje przez dodanie daktyli czy rodzynek). Ale kupne słodycze, ciastka batony, cukierki, brrrrrrr...
 
Nietupska, dałaś mi do myślenia z tym rozszerzaniem. Czytałam jakiś czas temu materiał źródłowy "Zasady żywienia zdrowych niemowląt " Polskiego Towarzystwa Gastroenterologii (...), na ktory się wszyscy powołują i z tego, co pamietam, to bylo tam stwierdzenie, ze rozszerzac dietę należy nie wcześniej niż w 17.i nie później niż w 26.tygodniu. No i bylo tez zalecenie, ze należy dążyć do wyłącznego karmienia piersią przez 6 miesięcy. Z tego, co widzę to lekarze, doradcy laktacyjni i dietetycy interpretują to na różne sposoby. Na opakowaniu mojego mleka początkowego jest napisane, że od 5 miesiąca nalezy wprowadzać do diety pokarmy uzupełniające. W różnych portalach dedykowanych dzieciom, które powołują się na wspomniane rekomendacje, też właśnie takie informacje są podane.I bądź tu człowieku mądry. Muszę jeszcze raz zagłębić się w ten temat i porozmawiać z naszą pediatrą.

Jjka, Ty mnie nie strasz z sajgonem;), bo od 2 dni moje chłopaczorki są bardzo marudni w ciągu dnia. Chyba pochwalilam w złej godzinie;) Mam nadzieję, że tak im nie zostanie i że to wpływ paskudnej pogody. Mi samej też się chce wyć, jak jest tak ciemno.

Ja kupnym słodyczom w diecie dzieci też mówię zdecydowane NIE. U nas na szczęście nie będzie to zbyt trudne, bo sami z mężem raczej nie spożywamy, chyba że w gosciach:p, no i raczej nie kupujemy. Gorzej jak babcie i ciocie będą przynosić:o
 
reklama
To co jest na opakowaniach produktów to ostatnie czym się kieruję... wiadomo, że chodzi o nabijanie kasy na rodzicach. Poza dojrzałością układu pokarmowego chodzi też o gotowość dzieci. Ja sobie nie wyobrażam moich malców, co dopiero głowy się nauczyły trzymać jak ich karmię już czymś innym (chociaż chciałabym nie powiem, mam dość ulewania ;)) W ogóle nie mogę sobie wyobrazić karmienia marchwią dziecka, które nie siedzi. A i jeszcze w tych zaleceniach jest coś o tym, że dzieci mają odruch wypychania wszystkiego z ust, potem to stopniowo zanika i to też jest ważne przy rozszerzaniu.

Papagena ja też się męczę z nosidełkami albo gondolami i rozważałam zestaw: nosidełko plus chusta kółkowa lub dwie chusty kółkowe, ale poczekam do wiosny bo i tak rzadko teraz będę wychodzić pewnie. To wszystko tyle kosztuje, nie chcę, żeby poszło na marne, bo już raz się wkopałam, kupiłam chusty elastyczne nie wiem po co.

Ja też oczywiście chcę mało słodyczowe dzieci wychować, zobaczymy jak wyjdzie w praktyce. To znaczy od nas pewnie wyjdzie dobrze, dziadkowie pewnie wprowadzą swoje zasady. Chciałabym, żeby dzieci były świadome, ze słodycze tak, ale w okazje, np czyjeś urodziny. Albo tylko w weekend. Czytałam książkę "W Paryżu dzieci nie grymaszą" i tak jest opisany taki fajny zwyczaj we Francji, ze w piątek albo sobotę dzieci już takie małe nawet 3 letnie razem z mamą coś słodkiego pieką, np ciasto, które odmierza się miarkami po jogurcie. A no i dzieci mają od najmłodszego wpajane pory posiłków te same i to, ze słodycz po obiedzie, nie wcześniej.

A jeśli chodzi o zachowanie to moje chłopaki to chyba meteopaci. Jak wysokie ciśnienie jest to w dzień prawie nie śpią, a jak tak szaro jak dziś to śpią prawie cały dzień a potem i noc.
 
Ostatnia edycja:
Do góry