AliaMaris - ja cie pociesze. U mnie najgorsze były pierwsze 6msc- chlopcy mieli kolki, refluks, nie spali, ciagle plakali. Jak tylko zaczeli raczowac zrobiło się latwiej. Jak zaczeli chodzic - jeszcze latwiej. U mnie nie sprawdzily sie straszenia ludzi, ze oo ojak zaczna chodzic to zobaczysz. Jest lepiej, z kazda nowa umiejetnoscia mi ubywa obowiazkow. Kojca nigdy nie mialam. Nie bylo potrzeby. Mam otwarta przestrzen w domu i widze ich z kazdego kata. Raczkowali sobie gdize chcieli, kontakty byly tylko pozabezpieczane, zero obrusow, jakis szkiel na stolach wiadomo. My mamy jeszcze nieumeblowany do konca dom wiec naprawde nie mieli sobie o co krzywdy zorbic. Jak raczkowali to ja przez 2h moglam gazete czytac bo tak ich pochlanialo poznawanie swiata. To byl najfajnieszy okres. Potem byla nauka chodzenia - grunt to nie prowadzac za raczki!!! Krzywde tylko mozna zrobic, rehabilitancji odradzaja prowadzania dzeicka za rece! Sami mają wstac, sami maja chodzic. Jak potrzebuja pomocy tzn ze nie sa jeszcze gotowi. Moi wstali, najpierw pare krokow przy mebelkach, potem pare krokow bez podparcia i w koncuzaczeli chodzic. I to fajnie sie ulozylo, bo 2msc bylo roznicy w nauce chodzenia - A. jak mial 13msc to chodzil, M. jak 15msc. Rozszerzanie diety - u nas zero problemu. Jak mieli 14msc to od tego czasu jedza sami widelcem, lyzka albo rekami jak chca. Tylko sadzam i daje jesc, pic i ja tez jem
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Spacery - spoko, sluchaja się. W wozku jeszcze siedza choc niechetnie ale wiedza, ze nie pozwole im przejsc w poblizu ruchliwej ulicy jesli nie beda w wozku. Jest ok. Dla mnie teraz najwiekszy problem to nautury wychowawczej, psychologicznej. Chlopcy sa strasznie o siebie zazdrosci, tylko mama mama mama,kazdy chce byc ze mna, tylko do mnie sie przytulac, przeganiaja sie, odpychaja aby tylko ze mna chwile sam na sam spedzic, placza jesli 5sek poswiece drugiemu synkowi. masakra jest pod tym wzgledem, mi sie serce kraja jak widze jak bardzo potrzebuja chwil tylko z mama, bez dzielenia sie moja uwaga z bratem, a ja sie przeciez nie zklonuje!
![Frown :( :(](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Moi maja etapy sie sie bija ale nigdy tragedii nie bylo. Czasami sie walną w glowe bo chca ta sama zabawke ale za chwile sie razem bawia i smieja w glos
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Sa posluszni, nie wariują jakos strasznie, nie dokuczają. Ale jak to bedzie u ciebie to sie okaze. 90% to moim zdaniem kwestia charakteru i temperametu a tylko 10% mozna cos osiagnac metodami wychowawczymi. Sa takie dzieci, ze w miejscu 10sek nie wytrzymają, moi 40min potrafia rysowac albo ciastolina sie bawic. Sa dzieci, ktore sa bardzo samodizelne, nie potrzebuja tak bardzo uwagi rodzicow, moi są wlasnie takie "mamisynki" ze tylko mamusia, ewentualnie tatus.