Witajcie
Fajnie, że dołączyły nowe Mamy, gratulacje!!!
Zgadzam się z dziewczynami, na początku jest najtrudniej! Co prawda potem też łatwo nie jest, ale człowiek już jakiś taki oswojony z tym bliźniaczym kieratem, dzieci większe, strach o nie chyba trochę mniejszy, a na pewno inny niż o te 2 kg kruszyny.
Olusia, ja jak sie przeziębiłam piłam herbatę z miodem, łykałam paracetamol i smarowałam się maścią rozgrzewającą na noc. Aha,i inhalacje!
U nas jakoś leci. Majówkę spędziliśmy na wsi. O odpoczynku można było pomarzyć, ale dzieci się wyszalały, pooddychały świeżym powietrzem. No i (tfu, tfu, obym nie zapeszyła!) śpią trochę lepiej. Tzn udaje nam się pospać ok 6h więc jest super. Co prawda zdarzają się dni że dzieciaki wstają o 5 grrrr;/, ale za to w nocy nie ma większych przerw w spaniu.
Co do postępów to synek chodzi przy meblach, zaczyna się puszczać, córa na razie tylko stoi i nadal tylko pełza, nie raczkuje;/
Wiem, że temat już był ale odświeżę...Jedziecie z dzieciakami na wakacje? Sami, czy z jakimś wsparciem?
Chcielibyśmy pojechać, ale boję się że to będzie jedna wielka męka. A nie bardzo mamy z kim jechać więc pewnie tylko w 4.
Darunia, już dawno miałam pytać. Masz kogoś do pomocy przy dzieciach? Rany, ja bez męża bym zginęła, poważnie. Wieczorem dzieciaki są nie do ogarnięcia przez 1 osobę. Ryk, pisk, wszystko musi być na już, nie ma szans w pojedynkę. W ciągu dnia też jestem sama, ale na wieczór już padam na twarz.
Dołaczam się do apelu....dziewczyny (Edytka, Katharine, Emilek) co u Was?! Piszcie czasem!