Dziewczyny jak dajecie rade z takimi pełzakami potem biegaczami? Człowiek się zastanawia, że takie mini bobo to ciężko, ale chyba w miarę zwiększania aktywności u dzieci to chyba ciężej.., jak jest u Was?
Moje dzieci jeszcze nie chodzą ale wstają, chodzą przy meblach, Adam się już puszcza i wczoraj zrobil samodzielnie 3 kroki.
U mnie z kazdą nową umiejętnoscią i mobilnością jest LŻEJ. Zdecydowanie jest łatwiej i przyjemniej. Tylko moje chłopaki to mi tak na początku dawali w kosc, ze szok. Oni się darli non stop, nic im nie pasowalo, marudzili caly dzień, na spacerze, po kapieli, przed jedzeniem, po jedzeniu. Ja ich caly czas na raczkach nosiłam, a to jednego a to drugiego i ryk w stereo. Wiem, ze sa takie dzieci, które leza sobie w lozeczkach i patrza na karuzele przez 40min- nie moje!
Za to teraz? TEraz to latają, ganiają się, bawią, układają jakies wieze, wariują w namiocie, wkładają zwierzątka do domku i nie ma ich czasami i godzinę. Bardzo mało psocą. Musze na nich patrzeć, bo mają już bardzo sprawne rączki i wszystko rozkreca. Ale nie musze za nimi biegac, bo wystarczy, ze ich obserwuje zza laptopa na kanapie np. tak jak teraz Może to się zmieni jak zaczna chodzic i wspinac się wszędzie. Zobaczymy. Jak na razie tez się słuchają. Jak cos chcą zrobić, czego im nie wolno np. zdjąć moje książki z półki to patrza na mnie i czekaja co powiem. Mowie nie wolno i jest koniec tematu, odchodzą. CZasami musze 5x powtórzyć ale nie robią na zlosc. Na razie, tak jak mowie to jest stan na chwile obecna. Jutro może być już inaczej;-)
Ostatnia edycja: