Witam
Moje dziewczyny z ciąży 1k1o niedlugo skończą 6 miesięcy. Urodziły się 34+1 tygodniu. Z waga 2400 g i 2300 g. Wszystko było bardzo dobrze żadnego podkradania, kolizja pepowin jak się okazało przy porodzie była, ale nie miała żadnego wpływu. Teraz jestem najszczęśliwsza osoba na świecie, ale.... jak sobie przypomnę okolo roku temu co się ze mną dzialo. Najpierw szok, że to bliźniaki, a potem, że to najtrudniejszy z rodzajów ciąży mnogiej. I oczywiście internet, najgorsze scenariusze itd. Po podaniach prenatalnych trochę było spokojniej, ze póki co wszystko w porządku, wagi prawie identyczne rozwój ok. Najgorzej bylo jak ktoś pytał kiedy termin
. Nie rozumieli, ze to będą wczesniaki i urodzone przez cc, "a bo moja znajoma urodziła w 38 tygodniu naturalnie parkę. Może u Ciebie też tak będzie" . Haha no nie będzie. Modliłam się tylko, żeby jak najdłużej siedzialy w brzuchu, pod warunkiem, że wszystko z nimi w porządku. W szpitalu lezalam od przełomu 27,28 tygodnia. Codziennie na obchodach, "no Pani to jak cykajaca bomba" , na początku strasznie sie bałam, ale później każde ktg, a miałam 2 razy dziennie super, sprawdzenie serduszek co 3 godziny na dobę, częste usg i wszystko bardzo dobrze. Problem tej ciąży polegal na tym, ze w każdej godzinie mogło sie cos zmienić, ale byłam tak pozytywnie nastawiona, uśmiechnięta, sama nie wiem skąd miałam tyle siły. Sami lekarze, nie wierzyli, ze dotrwamy, az tak długo. Dla nich 32 tydzień to był taki ostateczny. Ale ordynator robił usg, oglądał pepowiny i mówił "nie jest źle, czekamy, wytrwa Pani wytrwam
" i tak dotrwaliśmy. Najgorsze byly 2 ostanie tygodnie. Proszono mnie, aby obserwować ruchy dzieci, no to obserwowałam, ręce na brzuchu i leżenie, to z kolei proszę nie trzymać rąk za długo bo wywowla Pani skurcze. To wszystko tak w skrócie, dla zmartwionych przyszłych mam, że wszystko może się dobrze skończyć, a nawet bardzo dobrze. Dodam, że dziewczyny wyszly po 10 dobach ze szpitala.Pozniej jak dziewczyny były już na swiecie,ale jeszcze na oddziale poznalam kilka mam blizniakow z ciaz teoretycznie latwiejszych, a wcale dobrze sie nie skoczyly, wiec nie ma reguly. Pozdrawiam ps. Przepraszam, ze ten post taki chaotyczny, ale jak to ktoś tu napisał, ze mało jest tutaj pozytywnych historii bo po prostu rodzice nie mają czasu
na czytanie