Jest poradnia przyszpitalna na Starynkiewicza i na Karowej. Polecam chyba bardziej tą pierwszą. Prywatnie takimi ciążami zajmuje się chyba dr Piekarski, specyficzny moim zdaniem, ale czujny
Dzięki wielkie
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Jest poradnia przyszpitalna na Starynkiewicza i na Karowej. Polecam chyba bardziej tą pierwszą. Prywatnie takimi ciążami zajmuje się chyba dr Piekarski, specyficzny moim zdaniem, ale czujny
Czesc dziewczyny, wczoraj na usg lekarz poinformowal mnie, ze jestem w ciazy blizniaczej, jednoowodniowej. Wlasnie minal 7 tydzien. Niestety zarodki sie nie pojawily, mam odstawic leki I czekac na poronienie. Czy moze sie tak zdarzyc, ze w ciazy blizniaczej zarodek pojawi sie troche pozniej?
Witam
Moje dziewczyny z ciąży 1k1o niedlugo skończą 6 miesięcy. Urodziły się 34+1 tygodniu. Z waga 2400 g i 2300 g. Wszystko było bardzo dobrze żadnego podkradania, kolizja pepowin jak się okazało przy porodzie była, ale nie miała żadnego wpływu. Teraz jestem najszczęśliwsza osoba na świecie, ale.... jak sobie przypomnę okolo roku temu co się ze mną dzialo. Najpierw szok, że to bliźniaki, a potem, że to najtrudniejszy z rodzajów ciąży mnogiej. I oczywiście internet, najgorsze scenariusze itd. Po podaniach prenatalnych trochę było spokojniej, ze póki co wszystko w porządku, wagi prawie identyczne rozwój ok. Najgorzej bylo jak ktoś pytał kiedy termin . Nie rozumieli, ze to będą wczesniaki i urodzone przez cc, "a bo moja znajoma urodziła w 38 tygodniu naturalnie parkę. Może u Ciebie też tak będzie" . Haha no nie będzie. Modliłam się tylko, żeby jak najdłużej siedzialy w brzuchu, pod warunkiem, że wszystko z nimi w porządku. W szpitalu lezalam od przełomu 27,28 tygodnia. Codziennie na obchodach, "no Pani to jak cykajaca bomba" , na początku strasznie sie bałam, ale później każde ktg, a miałam 2 razy dziennie super, sprawdzenie serduszek co 3 godziny na dobę, częste usg i wszystko bardzo dobrze. Problem tej ciąży polegal na tym, ze w każdej godzinie mogło sie cos zmienić, ale byłam tak pozytywnie nastawiona, uśmiechnięta, sama nie wiem skąd miałam tyle siły. Sami lekarze, nie wierzyli, ze dotrwamy, az tak długo. Dla nich 32 tydzień to był taki ostateczny. Ale ordynator robił usg, oglądał pepowiny i mówił "nie jest źle, czekamy, wytrwa Pani wytrwam " i tak dotrwaliśmy. Najgorsze byly 2 ostanie tygodnie. Proszono mnie, aby obserwować ruchy dzieci, no to obserwowałam, ręce na brzuchu i leżenie, to z kolei proszę nie trzymać rąk za długo bo wywowla Pani skurcze. To wszystko tak w skrócie, dla zmartwionych przyszłych mam, że wszystko może się dobrze skończyć, a nawet bardzo dobrze. Dodam, że dziewczyny wyszly po 10 dobach ze szpitala.Pozniej jak dziewczyny były już na swiecie,ale jeszcze na oddziale poznalam kilka mam blizniakow z ciaz teoretycznie latwiejszych, a wcale dobrze sie nie skoczyly, wiec nie ma reguly. Pozdrawiam ps. Przepraszam, ze ten post taki chaotyczny, ale jak to ktoś tu napisał, ze mało jest tutaj pozytywnych historii bo po prostu rodzice nie mają czasu na czytanie
Zgadzam sie, zdecydowanie za malo pozytywnych historii Bedac prawie 4 lata temu w ciazy blizniaczej 1k1o, przeszukiwalam internet wzdłuż i wszerz. Niestety niewiele bylo hostorii z happyendem. W koncu dostalam zakaz "grzebania" od męża ☺. W rodzinie meza sa 2 pary blizniat, ale obie byly z ciazy 2o2k, wiec calkiem inne. Rodzilam w Norwegi a tam pierwsze planowe usg wykonuje sie ok 18 tc. My o ciazy blizniaczej dowiedzielismy sie w 10 tygodniu, ponieważ akurat bylismy w polsce, poszlismy na wizyte prywatnie. Ja bylam w szoku natomiast maz byl przeszczesliwy bo marzył o blizniakach. Na wizycie lekarz, w dodatku profesor stwierdzil ze jest to ciaza 1k2o, wiec nie tak zle. Niestety juz na kolejnym usg w norwegii lekarz stwierdzil ze to niemozliwe bo miedzy dziecmi nie ma zadnej przegrody. Stwierdzwnie jaki to typ jest wazny ze względu na dalsze prowadzenie ciazy. Od 18 do 27 tc mialam usg 2 razy w tygodniu a pozniej 3 razy. Wiekszosc ciazy przespalam a kiedy nie spalam to wymiotowalam. W 25 tc dostalam sterydy. W 28 tc zaczal sie syndrom przetoczenia i niewielkie zaburzenia w przeplywie krwi. Wtedy tez powiedzieli nam ze na pewno nie beda czekac do 32 tc i najprawdopodobniej bedzie cesarka jak tylko mniejsza dziewczynka przekroczy kilo. Dziewczyny urodzily sie w 30+4 tc z waga 1250 i 1060. Obie mialy 9 9 10 w skali apgar. W szpitalu spedzilysmy 2 miesiace. Oddychaly samodzielnie, ale przez pierwszy miesiąc dostawaly tlen. Wychodzac dziewczyny przekraczyly 2,5 kg i jadly samodzielnie z piersi. Wszystkie badania wyszly prawidlowo. Lekarz na koncu stwierdzil iz to cud i rozwijają sie prawidlowo. Dzis maja 3 i pol roku. To dwa male wiecznie gadajace wulkany energi. Moja rada dla was dziewczyny to skupcie sie na sobie i nie czytajcie za duzo w necie.Witam
Moje dziewczyny z ciąży 1k1o niedlugo skończą 6 miesięcy. Urodziły się 34+1 tygodniu. Z waga 2400 g i 2300 g. Wszystko było bardzo dobrze żadnego podkradania, kolizja pepowin jak się okazało przy porodzie była, ale nie miała żadnego wpływu. Teraz jestem najszczęśliwsza osoba na świecie, ale.... jak sobie przypomnę okolo roku temu co się ze mną dzialo. Najpierw szok, że to bliźniaki, a potem, że to najtrudniejszy z rodzajów ciąży mnogiej. I oczywiście internet, najgorsze scenariusze itd. Po podaniach prenatalnych trochę było spokojniej, ze póki co wszystko w porządku, wagi prawie identyczne rozwój ok. Najgorzej bylo jak ktoś pytał kiedy termin . Nie rozumieli, ze to będą wczesniaki i urodzone przez cc, "a bo moja znajoma urodziła w 38 tygodniu naturalnie parkę. Może u Ciebie też tak będzie" . Haha no nie będzie. Modliłam się tylko, żeby jak najdłużej siedzialy w brzuchu, pod warunkiem, że wszystko z nimi w porządku. W szpitalu lezalam od przełomu 27,28 tygodnia. Codziennie na obchodach, "no Pani to jak cykajaca bomba" , na początku strasznie sie bałam, ale później każde ktg, a miałam 2 razy dziennie super, sprawdzenie serduszek co 3 godziny na dobę, częste usg i wszystko bardzo dobrze. Problem tej ciąży polegal na tym, ze w każdej godzinie mogło sie cos zmienić, ale byłam tak pozytywnie nastawiona, uśmiechnięta, sama nie wiem skąd miałam tyle siły. Sami lekarze, nie wierzyli, ze dotrwamy, az tak długo. Dla nich 32 tydzień to był taki ostateczny. Ale ordynator robił usg, oglądał pepowiny i mówił "nie jest źle, czekamy, wytrwa Pani wytrwam " i tak dotrwaliśmy. Najgorsze byly 2 ostanie tygodnie. Proszono mnie, aby obserwować ruchy dzieci, no to obserwowałam, ręce na brzuchu i leżenie, to z kolei proszę nie trzymać rąk za długo bo wywowla Pani skurcze. To wszystko tak w skrócie, dla zmartwionych przyszłych mam, że wszystko może się dobrze skończyć, a nawet bardzo dobrze. Dodam, że dziewczyny wyszly po 10 dobach ze szpitala.Pozniej jak dziewczyny były już na swiecie,ale jeszcze na oddziale poznalam kilka mam blizniakow z ciaz teoretycznie latwiejszych, a wcale dobrze sie nie skoczyly, wiec nie ma reguly. Pozdrawiam ps. Przepraszam, ze ten post taki chaotyczny, ale jak to ktoś tu napisał, ze mało jest tutaj pozytywnych historii bo po prostu rodzice nie mają czasu na czytanie
Daj znać ja po wizycie?Ja tez jestem w 11 tygodniu, jutro jade do Warszawy na Starynkiewicza, mam nadzieje ze jednak moj ginekolog nie zauważył i sa dwie owodnie.