No dobra, ale co ze starszymi dziećmi? I dlaczego w takim razie w poradni pytają mnie o wszelkie nietypowe zdarzenia? I nikt nie neguje, że to co u nas stało po szczepieniu mogło wpłynąć na rozwój? Powinnam zmienić poradnię?
U mnie dziecko ewidentnie zaczęło mieć bardzo duże problemy, których wcześniej nie miało np. opowiada jej się coś i zadaje proste pytanie do tego co się powiedziało i ona już tego nie wie, nie pamięta. Żeby wam to dobrze zobrazować mówię: dziewczynka w zielonej bluzce idzie do sklepu, zadaję pytanie o kolor bluzki.
Szczepienie miała po skończeniu 7 lat, podczas szczepienia (tzn. po wyjściu z gabinetu) padła na ziemię, miała wywrócone oczy, przestała mówić, nie straciła przytomności, ale leżała tak na ziemi dłuższą chwilę (w POZ wszyscy się pochowali, a ja próbowałam coś zrobić ale nie jestem lekarzem). Wyglądało to trochę jak jakiś atak padaczki.
I jeszcze zastanawia mnie skoro szczepienia nic złego nie robią, to czemu POZ nie chce zaszczepić syna z IO (jak ma to znacznie to 13 latek, nie maluszek) dopóki jego badania nie będą w normie (a raczej mało kto chodzi na szczepienia z badaniami)?
Oczywiście dodam, że każde z 3 moich dzieci było i nadal mimo tej sytuacji jest szczepione na tyle ile może (no bo ten 13 latek nie może), ale każde szczepienie to dla mnie ogromny stres, z powodu wyżej wymienionej sytuacji.
Naprawdę nie neguję szczepień, sama w ciąży zaszczepiłam się na wszystko, covi też mam zaliczony ale myślę że nigdy syty głodnego nie zrozumie.