ja szczepiłam dzieci, dlugo sie nad tym zastanawiałam, ale jednak podjeliśmy z mężem decyzję, że szczepimy. Zastanawialiśmy się tak mocno, bo Staś mial w pierwszym roku zycia zaburzenia napięcia mieśniowego. Szczepienia obydwoje przedzili odpukać nieźle, pilnowaliśmy jedynie żeby byly to te szczepionki skojarzone, dlatego ze w rozmowach ze znajomymi lekarzami wnosili opinię, ze szczepy wirusów w nich są lepszej jakości, dłużej chronią, a konserwanty są mniej podejżane. Chodzi o te płatne szczepionki - kilka w jednej. Zdecydowaliśmy sie tez zaszczepić przeciwko pneumokokom - ale dopiero po drugim roku życia. Reszty nieobowiązkowych szczepionek nie biorę pod uwagę, żadnej pw grypie (ponoć mocno obciążają0, rotawirusy, ospa, itp.
Akurat zmagaliśmy się z podejzeniem autyzmu u syna, nie wiążę go ze szczepionkami, bo objawy pojawiły się 8 miesięcy po ostatniej szczepionce. U nas najwyraźniej rowiązaniem była tarczyca, około 2 roku zycia tak jak piszesz - Staś zaczął "buczeć", nie było regresu zauważalnego, ale zastopowal sie rozwój. U Staśka w końcu odkryto niedoczynność tarczycy, odkad ma dobrze dobraną dawkę, to jest to inne dziecko, jest odczarowany. Taki kumaty, rozgadany, nierozbiegany, Boże jakby to bylo odkryć to rok wcześniej, a jeszcze lepiej dwa lata wcześniej... W kazdym razie zbadaj tarczycę, mój Staś mial wynik tsh w normie (ok. 5), ale endokrynolog twierdzi, że dziecko potrzebuje mieć tsh max 2 (jednostek nie pamiętam), bo rośnie. I faktycznie - zmiana w zachowaniu - nie do opisania, znam uczucie kiedy synek ma autyzm, przez rok, zanim odkryliśmy zyliśmy z tym autyzmem. Bez hormonu widziałam też lekkie postępy po podawaniu Stasiowi tranu, a teraz ponoć jest jeszcze lepszy EyeQ, własnie dla dzieci z problemami, ale drogi, nie kupowałam go jeszcze.
Osobiście myślę, że siedzi cos w szczepionkach, dwoje znajomych dzieci (w zasadzie te dzieci są w moim wieku) ma aoutyzm - jeden po szczeppionce, a drugi po antybiotyku. Myslę, to kwestia zanieczyszczenia organizmu, że są organizmy, które mają jakiś specyficzny mechanizm, który nie przyswaja witamin i mikroelementow potrzebnych do rozwoju mózgu (polecam wygooglować"dzieci z glodującymi mózgami") a kumulują szkodliwe. Mam też takie osobiste doświadczenie ze specyfikiem Balsam Kapucynski, nie chcę zbyt mozno namawiać, ale też bardzo poprawił zachowanie Stasia. To taka nalewka, podaje się 10 kropel na łyżce cukru. Tam jest alkohol, więc sprawa dyzkusyjna, czy można podawać dziecku. Ja podawałam, bo kiedy w necie szukałam sposobów jak pomóc, to wkręciłam się w teman pasożytów, ponoć ten balsam pomaga, zrestzą to ponoć cudo na wszystko. Nie wiem jak na na pasożyty, ale na nastrój jest dobry, bo sama jak go bralam prze jakiś czas, to byłam taka wyciszona, ale nie otumaniona, w dobrym nastroju, no w zyciu tak się nie czułam.
Jaksie czuje teraz Twój synek? Mam nadzieję, że Czaruś ma się lepiej, oczywiście trzymam kciuki!