kalendarzyki, mierzenie temp nie sprawdza sie, bo kazda z nas ma inne cykle, ja np mam bardzo nieregularne i wiem ze predzej czy pozniej zaszlabym w ciaze gdybym stosowala metody naturalne
a takie pytanie do osob, ktore sa za sposobami naturalnymi, czy wlasnie stosowanie kalendarzykow itp nie jest tym samym co prezerwatywa, tabletki czy spirala? przeciez to tez jest pewien sposob antykoncepcji, unikania zajscia w ciaze
Co do pierwszej części stwierdzenia - ja stosuję NPR w celu uniknięcia poczęcia - jeśli stosujesz NPR wedle ściśle określonych reguł, to nie musisz mieć regularnych cykli.
Cykl jest podzielony na trzy części -
niepłodność względna (przedowulacyjna) - jest określona według ścisłych reguł - to nie jest przypadkowe wyliczanie, tylko wyliczanie według obserwacji twoich cykli - twoich - czyli konkretnej kobiety.
Druga część cyklu - czyli płodność około owulacyjna - w tym czasie niektórzy albo nie podejmują współżycia albo dodatkowo się zabezpieczą np. w formie prezerwatyw.
Trzecia część cyklu -
niepłodność poowulacyjna (bezwzględna) (choćbyś stanęła na rzęsach, to wtedy w ciążę nie zajdziesz) - wyznaczana wg 3/4 temperatur wyższych w stosunku do poprzedzających je 6 temperatur niższych - możesz mieć np cykl 45 dniowy a na pewno zaobserwujesz właśnie ten skok temperatury, po którym następuje faza lutealna (przeciętnie 14-16dni - mogą być krótsze - najkrótsze fazy lutalne trwają w cyklach poporodowych nawet tylko 5-6dni - ale to wyjątkowe sytuacje).
Co do twojego porównania antykoncepcji hormonalnej, inwazyjnej do NPR - nie wiem, co konkretnie chcesz porównywać. Łykając piguły czy zakładając spiralę chyba nie masz na celu bliższego zaprzyjaźnienia się ze swoim ciałem i swoją płodnością a raczej traktujesz tę płodność jako przekleństwo poniekąd
.
Ja dokładnie wiem w każdej chwili w jakim momencie cyklu się znajduję, na co mogę sobie pozwolić, a na co nie - przy okazji można sobie życie seksualne urozmaicić. Nie muszę się martwić o niepołkniętą pigułkę, nie muszę się nawet martwić o brak jednego czy dwóch pomiarów, bo jak ktoś kiedyś powiedział - "szyjkę macicy mam zawsze przy sobie" - a ona mi może wiele więcej powiedzieć niż niejeden ginekolog.
Poza tym żyję w zgodzie z naturą i nie zatruwam środowiska hormonami - które mają wpływ nie tylko na kobietę ale również na całe środowisko.
Oczywiście liczę się z tym, że w dniach płodnych kiedy sobie pozwalamy na współżycie z prezerwatywą może dojść do poczęcia ale jakoś jestem z tym pogodzona, bo przynajmniej wiem, że nie będę się potem zastanawiać czy moje dziecko jednak urodzi się zdrowe pomimo spiralki, lub jaki wpływ mogły mieć na dziecko połykane prze kobietę hormony, a mimo to doszło do ciąży.
Sory jeśli kogoś uraziłam w swojej wypowiedzi, bo jest ona głęboko nie na temat spirali - ale chciałam odpowiedzieć koleżance powyżej;-).