reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

......Aniołkowe MAmy......

reklama
Frogusia - nie ma sprawy.

Mamusiu Amelki - dziękuje ... tak sama, mam ich chyba z 15. To dawało mi ukojenie(pisanie). Na razie znikam - co najmniej do poniedziałku, mam w domu malarzy, zaraz odłącza kompa :(

Światełka dla Aniołków (*)(*)(*)(*)(*)(*)
 
Elomelo ciekawa audycja

Mamusiu Amelki mi też pisanie wierszy daje ukojenie ;)

Niby jestem po połówkowym. Wszystko super, książkowo... Pani doktor nie miała się do czego przyczepić. A ja nie umiem się cieszyć i boję się.

A tak na marginesie to mam humor spieprzony przez kumpele w pracy. Obraziła się, bo jej nie poinformowałam, że jestem w ciąży, a ona się domyślała i dowiedziała się od kierowniczki to już jest na amen obrażona.
Więc teraz jakieś 40 ludzia co najmniej z pracy powinno się obrazić, bo nie miałam zamiaru ich poinformować.
Franca jedna wie dobrze, że już straciłam jednego Aniołka.
Ech...
 
witam,
trafiłam tu przypadkiem przeczytałam cały wątek i otwierałam szeroko oczy roniłam łzy opisujecie tu moją historię też straciłam dzidziusia wg. usg w 13 tyg na wypisie ze szpitala pisze 9 tydz. wszystko było dobrze poszłam do ginek. w piatek zaczełam się niepokoić bo nie umiała serduszka znalesc jednak powiedziała ze wszystko w porzadku dzidzia się rozwija itd. w poniedz. ide do wc patrze a tam krew panika szybko do szpitala diagnoza obumarcie płodu łyżeczkowanie myślałam że umrę z rozpaczy jak widziałam szczęsliwych rodziców usmiechniete dzieci płakać mi sie chciało nagle wszedzie widzialam kobiety w ciazy i z wozkami kazde wyjscie z domu wiazalo się z płaczem i te teksty pocieszenia nie martw sie bedziecie mieli dzidziusia jeszcze mloda jestes itd. myślałam że pozabijam wszystkich minie 6 lat w czerwcu a ja dalej myślę tęksnię i na samom myśl płakać mi się chce nie da się pogodzić do końca ze stratą dziecka mimo tego że prawie 20 mies temu urodził się wyczekany synuś który jest całym moim światem wiem że nie powinnam tak pisac ale nie chce 2giego dziecka bo to co przeżyłam na początku tej ciąży to koszmar każdego dnia szłam z duszą na ramieniu do wc śniły mi się koszmary...
Zyczę wam wytrwałości i wiary że naszym dzieciaczkom jest dobrze tam u góry zapalam dla nich światełko{*}

a jeżeli chodzi o zaniedbane groby to u nas na cmentarzu jest takich większość nie rozumiem rodzin tych maleństw.....
 
Ksiulka przytulam i zapalam światełko dla Twojego Aniołka ****

Co do zaniedbanych rodzin to nie wiemy czemu tak jest. Może rodzice nie radzą sobie do dziś z tym co się stało i pójście na cmentarz jest ponad ich siły, może się wyprowadzili daleko... Nie oceniajmy, bo same wiemy, że dla każdej z nas to jest tragedia
 
Przeczytałam Wasze wpisy wszystkie,bardzo mi przykro i płaczę nad tymi duszyczkami.Weszłam na te forum z potrzeby wyrzucenia z siebie tego co czuję.O tym,że jeste w ciąży dowiedziałam się z testu ciążowego,tknęło mnie 1.04.2012 żeby sobie zrobić.Okazał się pozytywny.Uczucia były mieszane,planowaliśmy dziecko,potem daliśmy na luz bo nic nie wychodziło i nagle niespodzianka,potem coraz większa radość i wyczekiwanie na potwierdzenie w gabinecie.Okazało się,że jest to 4.4 dni.Potem kolejne odwiedzanie co dwa tyg i kolejne usg -serduszko już biło,niedowierzałam wraz z mężem,nareszcie mieliśmy cel w życiu,radość była wielka.Do pracy długo nie pochodziłam,dostałam mocnych bóli w podbrzuszy,nie było krwawień,ale zaraz zgłosiłam się do ginekologa,okazało się że musiałam naciągnąć wiązadło macicy i dostałam l4 i tabletki przez dwa tyg duhaston potem już nic,bo z maluszkiem było wszsytko ok,potem dostałam jakieś czopki na złagodzenie bóli i zbliżała się kolejna wizyta 9maja.z soboty na niedzielę miałam cudowny sen,że miałam syna,karmiłam go piersią,przewijałam,kąpałam,wszystko było takie realne i tak pomyślałam sobie w tym śnie,że muszę się mu przyjrzeć.Był śliczniutki,podobny do męża,uśmiechał się szeroko i w tych oczkach widziałam te iskierki radości.Rano obudziłam się szczęśliwa,opowiadałam mężowi sen jaki był cudowny.Apetyt dostawałam większy,nie miałam żadnych bóli brzucha potem,do środy długie oczekiwanie...Gdy wtedy 9maja kladłam się do badania ,czułam niepokój jak to zawsze,gdy zobaczyłam na monitorze jak bardzo już urósł od ostatnich dwóch tyg...niestety serduszko nie biło już,to był 8smy tydzień:-:)-(na następny dzień zabieg łyżeczkowania ,po przebudzeniu ogromna pustka :( ,dużo łez,niedowierzanie,słowa inncy,tak miało być,lepiej,że teraz niż później jakby miał być chory,natura wie co robi...''wszystko rozumię,staram sobie to tak tłumaczyć,ale co rano budzę się i myslę,że tam jest a tu o chwili pustka...Nic już nie będzie takie samo,to była moja pierwsza ciąża i zastanawiam się gdzie popełniłam błąd,czy może lekarz,może mnie coś pokarło.Boję się,że już mi się nie uda,boję się też że jak zobaczę dwie kreski na teście to radość będzie okraszona strachem,oczekiwanie podszyte złymi myslami,że znowu nas to spotka.L4 miałam na tydzień,do piątku tego tygodnia ,w sobotę wracam do pracy i nie wiem jak ja dam radę,kiedy ja co dziennie płaczę za naszym Bubusiem,wiem że to miał być chłopczyk,przyśnił mi się i pokazał jak by to mogło być,pożegnał się...Matko kochana skąd ja siły wezmę do powrotu do rzeczywistości,dlaczego spotyka to tyle rodzin,dlaczego nas?wiem też że gdyby drugi raz miała taka tragedia :-(się zdarzyć to nie wiem czy bym to przeżyła.......Nie myslałam,że można pochować takie 8 tyg maleństwo,boję się czy dałabym radę,może lepiej nie....ale boję się czy nasz Bubuś znajdzie miejsce tam w niebie.....:-(
zapalam światełko dla wszystkich Aniołków
 
nisiao - przykro mi bardzo, tulę mocno ... A - nie pytaj czy Twój Aniołek znajdzie miejsce w Niebie, bo On juz tam jest! Z naszymi Aniołkami ...
Można zrobić pochówek takiemu dzieciątku, my zrobiliśmy, bo już o tym słyszeliśmy (4 miesiące wczesniej to samo spotkało moją szwagierkę). 2 tygodnie czekałam jednak na to by pochować maleństwo, bo zostało zabrane do badań :angry:. Dwa tygodnie czekania, jakby ktoś solił ranę, ale daliśmy radę.
Co do L4 - ze szpitala dostałam tydzień, ale mój lekarz gin - wystawiła mi jeszczedodatkowo 2 tygodnie (spytaj swojego lekarza).
Mnie też mówili lekarze - "natura mądrzejsza, wie co robi, to dopiero pare komórek"...

NIE - TO NIE PARĘ KOMÓREK, TO DZIECKO, ISTOTA, DUSZA ... !!!!!
DLA MNIE TO NIE DECYZJA NATURY - WIDOCZNIE "POMOGŁAM" BOGU W STWORZENIU ANIOŁKA, KTÓRY TAM - W NIEBIE - BYŁ BARDZIEJ POTRZEBNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
 
Ostatnia edycja:
Elomelo:pewnie Bóg wie co robi,tylko to mimo wszystko strasznie boli.Ja o pochówku wyczytałam tu na forum itp i tak mnie to gnębi i bym chciała i nie,moja rodzina kiwa głową,że po co rozdrapywać rany,mąż woli to zostawić jak jest,ja sama też nie wiem czy tak nie lepiej,ale pewnie gdyby ktos od razu w szpitalu to zaproponował było by inaczej,sama nie wiem pisze bzdury mam mętlik w głowie:(ale właśnie będę spokojna,że jest naszemu Bubusiowi dobrze,pewnie gdy i nam będzie trzeba odejść podadzą nam nasze Aniołki rękę w tym przejściu na drugą stronę,będzie łatwiej....
3majcie się,bardzo i rzykro że tak nas to spotkało,nas wszystkie
Te forum może jakoś pozwoli pogodzić się z tym iwierzyć ,że bedzie dobrze....
(*)dla wszystkich kochanych duszyczek małych
 
nisiao - dam Ci link do strony zaprzyjaźnionego kapłana, który modlił sie za nas cały czas o dzieciach nienarodzonych, o tym jak ida do Nieba ... Moje przezycia, mój "przypadek" jest podobny do Twojego. 9 tydzień, krwawienie, szpital ... usg - dziecko zatrzymało sie na 6 tyg (?) - tętno niewyczuwalne, serce nie bije ... Hcg wysokie ... Ratują przez 2 dni - na 3 dzień odchodzą skrzepy, decyzja o zabiegu, bo "widać, że po wszystkim są tkanki (?) ... czekam kilka godzin z bólami, skurcze takie jak otwiera sie ujście ... Zabieg ...Jeżeli czujesz, że chcesz pochowac to dziecko, napisz na priv. Aniołek jest w Niebie, czasem trudno nam zrozumieć, to co się dzieje, dlaczego tak sie stało dowiemy sie po smierci ...

To ta strona
http://lp33.de/strona-lp33/p5_6c.htm#parvul
 
Ostatnia edycja:
reklama
Nisiao bardzo mocno przytulam:* jest mi strasznie przykro gdy kolejna mama traci swoje Malenstwo:( u mnie zaraz minie 3 miesiace- moj synek urodził sie w 33 tc i przeżył tylko 3.5 dnia :(
Jesli czujesz potrzebę ze chcesz pochować swoje Malenstwo zrob to zebys pozniej nigdy nie zalowala ze tego nie zrobiłas.dobrze jest miec miejsce do którego zawsze mozesz pojsc,zapalić lampke,posiedziec przy swoim Aniolku-sama wiem ze to dla mnie bardzo wazne.
Twoj Aniolek jest z naszymi i na pewno jest mu tam dobrze-teraz bedzie nad Toba czuwał
zapraszam Cie do wątku:" Ludzie marzą o Aniolach..." jest nas tam duzo-zawsze znajdziesz tu zrozumienie,wsparcie,mozesz sie wygadac

Duze Światełko dla Twojego Aniolka (***)
 
Do góry