Z tego co pisałaś to może być ZD więc wada przy której jak najbardziej możliwe jest względnie szczęśliwe życie. Jeśli zdecydujesz się urodzić dziecko z ZD to faktycznie najbardziej niepokojące będzie serduszko i echo ok 20 tygodnia będzie najważniejsze, jeśli maluch będzie mieć wadę serca będziesz musiała rodzic w specjalistycznym szpitalu a leczenie serduszka (np podanie leków które nie dopuszcza do zamknięcia przewodów) zacznie się minuty po narodzinach.
Przy ZD wada serca, nawet bardzo poważna nie oznacza że „cały” zespół będzie mieć cięższy przebieg - dziecka może być w górnym przedziale intelektualnym dla ZD a mieć mocną wadę serca. I na odwrót.
Jesli rozważasz terminację wykorzystaj czas który masz na zdobycie o tym informacji, dogadanie się z kliniką (w pandemii jednak procedur może być więcej). Jeśli nie - może zdobądź kontakty rodziców chorych dzieci, zdobądź wsparcie, wiedzę o np suplementacji (super ważnej w ZD)
Matko ile Ty masz wiedzy. Zdecydowaliśmy, że jeśli to zespół downa lub nawet turnera to jesteśmy zdecydowani urodzić. Wiem, że ryzykujemy dużo i wszystko może się jeszcze zdarzyć, bo niestety te wady serca są mocno niepokojące. Najgorsze, że nie wiadomo w jakim stopniu dany zespół będzie wpływał na życie.
A z pozostałymi zespołami to nic nie wiemy, decyzje zmieniają się podczas każdych myśli, rozmów w danym momencie. Z pappy to mi niestety wyszedł ZE 1:4 , a ZD spadł na 3 miejsce. Co dalej nic nie znaczy.
Mam nadzieję, że amnio z mikromacierzami da odpowiedź jasną i łudzę się dalej, że to tylko wada serca, która da radę się leczyć.
Jeśli mowa o suplementach to masz na myśli już teraz w trakcie ciąży czy już po urodzeniu. Chciałabym nawiązać jakiś kontakt z rodzinami, fundacjami, hospicjami, itp ale niestety wszędzie mam daleko. W naszej okolicy nie ma nic kto zajmowałoby się i miał wiedzę stricte w tych zespołach. Na razie nie chcę też się dodatkowo denerwować wszystkim na raz, więc czekam na to co faktycznie jest i wówczas ostro biorę się za FB i inną googlowską wiedzę, chociażby po to, żeby wiedzieć w co tak właściwie idę i by maluch intelektualnie i emocjonalnie był jak najbardziej sprawny i samodzielny. Muszę myśleć o tym co będzie jak nas zabraknie by za bardzo nie obciążać rodziny. Najgorsze, że czuję że mąż boi się i nie chce się przywiązywać do maleństwa, nie głaszcze po brzuchu, unika tematów, kiedy mówię, że maleństwo rskakało na USG to odpowiada i co z tego, a ja coraz bardziej czuje że im dlużej to będzie trwało tym bardziej trudniej będzie mi podjąć decyzję o terminacji. teraz trochę żałuję, że jednak nie zdecydowałam się na badanie tromboflastu wcześniej, wiedziałabym już wszystko.