Witam. Poczytałam co piszecie na temat dosyć trudny, bo amniopunkcja to badanie inwazyjne, jednak jest kilka procent powikłań, więc trudno podjąć właściwą decyzję. Nie lubię wspominać przeszłości, ale postanowiłam opowiedzieć moją historie. Proszę nie traktować jej jako przestrogi, ostrzeżenia czy jak kolwiek źle. To poprostu moje doświadczenia, a może którejś z was pomoże rozwiać wątpliwości co do USG i Amniopunkcji. Będąc w czwartej ciąży zdecydowałam się na amniopunkcję bo mimo że miałam 28 lat,pierwsza to ciąża pozamaciczna a poprzednie dwie ciąże zakończyły się między 18 a 20 tygodniem, a wyniki his.pat. mówiły" obumarcie płodu o nieznanej etiologii".Dlatego wykonałam amniopunkcje wynik był prawidłowy, zdrowa córcia; w 38 tyg. odeszły mi wody, zaczekałam na silniejsze skurcze, pojechaliśmy do szpitala i po 6 godzinach urodziłam córkę3400cc, 56cm i 10 pkt,i nagle krzyk położnej "nie oddycha".Po kilku reanimacjach, podłączana do respiratora po 10 dniach Karolka zmarła. Wynik sekcji: wada rozwojowa drzewa oskrzelowego i pnia płucnego. Dlaczego nikt wcześniej tego nie stwierdził a no dlatego, że dziecko w czsie ciąży samo nie oddycha i nie ma żadnej metody na wykrycie tego typu wady; na całe szczęście jest to bardzo rzadko spotykana wada. Długo u nas w domu nie było tematu dziecka, ale mijały lata i znów przyszła chęć zostania matką. Tym razem, zrobiliśmy badania genetyczne obydwoje, żeby dowiedzieć się czegoś więcej; bo może my razem nie możemy mieć dzieci i takie różne pytania przychodziły mi do głowy. Po trzech miesiącach odebrałam wynik w którym było napisane, że nie stwierdza się przeciw wskazań do posiadania potomstwa. I tak w wieku prawie 32 lat zaszłam w kolejną ciążę, mimo krótkiej szyjki, rozwarcia na dwa palce od 20 tygodnia a po drodze w 26 tyg dostałam zawału serca to w 34tyg urodziłam zdrowego synka. Teraz Franio ma trzy latka i rozwija się prawidłowo. Postanowiliśmy, że na tym zakończymy, mamy jedno dziecko i niech tak zostanie. ALE Franio, skończył rok, ja zapominałam o przeszłości i co raz częściej pojawiała się myśl o kolejnym dziecku. Postanowiliśmy, że przedyskutujemy to z moją gin( jest moim lekarzem od 15 lat ), po długiej rozmowie doszliśmy do wniosku no to próbujemy. Po kilku miesiącach zaszłam w ciążę, oczywiście jak to w moim przypadku bywa są problemy; od 8tyg, skaraca się szyjka. no i skierowanie do szpitala, żeby założyć pessar a to zbiegło się z terminem USG, byłam w szpitalu więc tu odbyło się USG a wynik brzmiał: brak kości nosowej, NT nie możliwe do oceny ze względu na rozmiar. Ponieważ, wszystkie USG wykonywałam w hospicjum dla dzieci, więc mój mąż zadzwonił, przeczytał wynik i pani doktor kazała przyjechać. Tego samego dnia wypisałam się, ze szpitala na własną odpowiedzialność i pojechałam do hospicjum.Wynik USG jest taki: kość nosowa jest. NT w normie i wszystkie inne parametry też są w normie. Moje doświadczenia mówią, że każdy wątpliwy wynik sprawdzić trzy razy; na USG chodzić do lekarza z doświadczeniem a amniopunkcja jest badaniem zbędnym.Ciąża trwa 40 tyg po to, żeby dziecko miało czas na prawidłowy rozwój, a amnio. wykonuje się w określonym czasie więc nie jest w stanie dać pewności że później nie nastąpi jakiś problem natury genetycznej, a co z wadami rozwojowymi? na to pytanie też do końca nie znajdziemy odpowiedźi będąc w ciąży.Prawda jest taka, że ile kobiet w ciąży tyle pytań bez odpowiedzi, wątpliwości, każda ciąża przebiega inaczej. Myślę, że najważniejsze to żeby postępować zgodnie ze swoim sumieniem i tym co podpowiada nam intuicja.