reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

ADOPCJA- pary starające się o adopcję wczoraj i dziś.

Ja bede szczera. nie kocham wszystkich dzieci. sa takie ktorych nawet nie lubie ale nasze bede kochan najbardziej na swiecie
 
reklama
mmm... i takie nastawienie prawidłowe. na zajęciach wywiązała się taka dyskusja, że jak to wszyscy dzieci kochają. a pannie z ośrodka powiedziała, że mamy kochać swoje dzieci.
 
laurkadia, powiem szczerze, że to co napisałaś w kontekście tego, co napisała mmm..., jest dla mnie przynajmniej dużym uproszczeniem. Mmm... mówi o RAD, to jest bardzo poważna kwestia, wymagająca naprawdę dużej pracy, cierpliwości, kompetencji. Nie wystarczy "kochać wszystkich dzieci, kochać się z nimi bawić" itd.
I nie rozumiem też za bardzo jak do wypowiedzi mmm... miało się Twoje pisanie o tym, że motywacją do adopcji nie może być chęć zaimponowania albo podniesienia swojej samooceny... Prawdę mówiąc to jeszcze nie zetknęłam się z tym, żeby ktoś chciał adoptować dziecko z takich powodów.
 
Moniusia, witaj :happy2: Dołączaj śmiało :happy2: Może opowiesz nam coś o sobie?

Hmm:) 3 podejścia in vitro, w sumie 2 lata starań, od ślubu. Mam 25 lat Mężu też. Niby jesteśmy młodzi, zdrowi, ale lekarze się za głowę łapią, bo nie wiedzą czemu raz tak mało komórek przy ivf hoduję.. a przede wszystkim dlaczego nic się nie zapładnia. Podejrzenie genetyki u mnie, ale to też nie wiadomo, czekam na wynik. I teraz w czerwcu ostatnie podejście z MZ mam jak coś, ale to taka formalność, bo za każdym razem dzwonią na drugi dzień po punkcji, że nic nie ma.. no za pierwszym razem miałam 2 zarodki, które były też słabiutkie.

No i adopcja... M. na początku poczuł adopcję,od razu mówił jak się nie uda to będziemy mieć "kangurka" już urodzonego;) później coś go wzięło inaczej, bał się, chciał adoptować komórkę, potem zarodek, żeby było sprawiedliwie, ale ja nie chcę urodzić dziecka, które nie będzie z nas, te drogi nie dla mnie .. nie wyobrażam sobie jak dziecko zareaguje jak się dowie, że jest z innej matki, to takie nie do pojęcia... Adopcja zwykła inaczej wydaje mi się.. wiesz to od początku, a tutaj jak wytłuamczysz dziecku takie zawiłości.. A chcę, żeby wiedziało... dlatego wolę adoptować.. czuję to, wiem, że źle bym się z tym czuła całe życie jakbym poszła drogą komórki jajowej, zarodka.. jakaś taka jestem.. ;) teraz M. jak już zobaczył, że chyba naprawdę jest źle powiedział, że chce się zapisać.. więc nieśmiało dołączam, bo jestem ciemna w temacie :)

Mieszkam w małej mieścinie obok na wsi jest dom dziecka, a ośrodek w starostwie powiatowym. Czyli mam się udać do starostwa najpierw jak rozumiem?
 
Ostatnia edycja:
Moniusia, całkowicie rozumiem zarówno Twoje odczucia, jak i postawę Twojego męża. W ogóle wydaje mi się, że dużo łatwiej myśli się o adopcji kiedy jest ona jeszcze odległym tematem, a kiedy przychodzi co do czego to strach człowieka oblatuje. U mnie przynajmniej tak było, potrzebowałam sposó czasu, żeby przekonać się do adopcji tak całym sercem.
Adopcji komórki, czy zarodka akurat też nie braliśmy pod uwagę, ale to już są kwestie bardzo indywidualne. Jedno jest pewne, nie wolno się do niczego zmuszać, do pewnych decyzji trzeba po prostu dojrzeć, a inne czasami po prostu nie są dla nas.
Jeśli chodzi o Wasze pierwsze kroki to tak jak piszesz, musicie umówić się do ośrodka adopcyjnego i tam wszystkiego się dowiecie. Powodzenia :-)
W razie pytan albo wątpliwości pisz...
 
Moniusia, całkowicie rozumiem zarówno Twoje odczucia, jak i postawę Twojego męża. W ogóle wydaje mi się, że dużo łatwiej myśli się o adopcji kiedy jest ona jeszcze odległym tematem, a kiedy przychodzi co do czego to strach człowieka oblatuje. U mnie przynajmniej tak było, potrzebowałam sposó czasu, żeby przekonać się do adopcji tak całym sercem.
Adopcji komórki, czy zarodka akurat też nie braliśmy pod uwagę, ale to już są kwestie bardzo indywidualne. Jedno jest pewne, nie wolno się do niczego zmuszać, do pewnych decyzji trzeba po prostu dojrzeć, a inne czasami po prostu nie są dla nas.
Jeśli chodzi o Wasze pierwsze kroki to tak jak piszesz, musicie umówić się do ośrodka adopcyjnego i tam wszystkiego się dowiecie. Powodzenia :-)
W razie pytan albo wątpliwości pisz...

Bardzo indywidualna... Nie krytykuję nikogo kto decyduje się na adopcję komórki czy zarodka, ale ja bym nie czuła się z tym szczęśliwa, wręcz bym pewnie drżała całe życie... Wydaje mi się, że jednak z adopcją jest inaczej, znam kilka osób, które są adoptowane, wiedzą o tym i wydaje mi się, że są szczęśliwe, że są gdzie są. Nie wyobrażam sobie też sytuacji, że nikt nie wie, że to nie moje genetyczne i np. powie mi, że jakieś takie niepodobne do Ciebie, albo, że charakter raczej po tatusiu. Niby proste rzeczy, a jednak ranią. W adopcji wszyscy wiedzą jaka jest sytuacja, choć zdaję sobie sprawę, że nie uchronię się przed durnymi komentarzami :) Nie wiem jak by było gdyby dziecko dowiedziało się, że ojciec genetyczny, a matka ta co urodziła nie jest genetyczną :O dla mnie to jakiś kosmos, nauka tak poszła do przodu, że to w głowie się nie mieści.

W każdym bądź razie jesteśmy już zdecydowani, żeby podjąć pierwsze kroki. Boję się tylko, że będą robić problemy ze stażem małżeńskim.
Zaraz poczytam sobie na spokojnie na jakich etapach jesteście.

Wiem jedno, że albo życie bez dziecka, czy czekanie na cud, które wykańcza, zrywanie kontaktów z wszystkimi dzieciatymi;) albo życie z dzieckiem. Wybieram drugą opcję, bo nie sztuka się zamęczyć... Na tym etapie jestem egoistką, ale to chyba normalne, przecież my też chcemy być szczęśliwe :)

Będę pisać na pewno :)
 
Też czytałam o tym RAD i też się tego boję. Czy któraś z Was ma może już że tak powiem za sobą udaną adopcję? Albo zna kogoś takiego? Kto po prostu adoptował dziecko lub dzieci i stworzył z nimi fajną normalną rodzinę? Pytam, bo ja osobiście nikogo nie znam kto adoptował dzieci, lub był adoptowany, lub może jest tak, że nawet o tym nie wiem, a znam :-)
 
reklama
My sobie zbieramy dokumenty na spokojnie, dziś byliśmy w sądzie i w urzędzie miasta po odpis aktu ślubu. Mmmmm- tak jesteśmy z samych Kielc,a ty?? Życiorysy napisaliśmy, zostało nam właściwie załatwić lekarzy:-)
 
Do góry