kochane ...
wczorajszy dzień udany to znaczy dojechalismy 230km szczęśliwie i szczęśliwie 230 wrócilismy..
rocznica udana,prezenty trafione,ale.......
:-
-( ta wiadomość ,którą otrzymalismy powaliła nas..
mama powiedziała,że tata...ma nowotwór złośliwy:-(
najpierw miał guza na moczowodach i przez 2 lata nic sie nie działo-lekarze usuwali guz on odrastał po paru m-cach i znów usuwali ...w styczniu okazało się ,że są przeżuty na pęcherz
ponieważ babcia zmarła w grudniu(też na raka) to tata gdy się w styczniu dowiedział ,że ma przeżuty nie powiedział mamie bo Ona jeszcze nie pozbierała sie po śmierci babci( swojej mamy) ostatnie 3 m-ce babcia mieszkała u rodziców i mama zajmowała się Nią do ostatniej minuty...
w marcu mama poszła z tatą na odczyt wyników mimo,że tata nie chciał aby z Nim szła ..i wtedy się okazało co u taty:-(
tata jest smutny,zamyślony ,wie,że Jego czas jest policzony ;(((
ryczę jak to piszę ,ale wiem ,że Wy mnie przytulicie bo nie chcę teraz być z tym sama
dziś tatko skończył 68 lat..
problem utrudnia fakt ,że tata ma cukrzycę insulinozależną co powoduje ,że rany się nie goją dlatego klasyczna operacja nie wchodzi w grę bo grozi sepsą .....
przepraszam ,że nie odniosę sie do Waszych postów ..