Mimi9065
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 27 Styczeń 2020
- Postów
- 2 105
Cześć dziewczyny, sprawa u mnie wygląda tak.
Ostatnia miesiączka 24-09.
Wg testów owu (12-13dc pozytywne), owulacja prawdopodobnie była 14-15dc.
Test pozytywny 27dc. Pierwsza beta 21, druga 31, czyli przyrost lipa. W marcu miałam CB dlatego czekałam na krwawienie które się nie pojawiło.
33dc zaszłam do ginekologa który zalecił progesteron dopochwowo 2xdziennie, nie patrzeć na żadne wyniki badań bo to za wcześnie, na usg oczywiście nic nie widać bo za wcześnie(endometrium 12mm), nie denerwować się i przyjść za tydzień.
W czwartek pojawilo się brązowe plamienie rano, trochę ciemnej krwi jakby pomieszanej ze śluzem, trwalo to kilka godzin nie było tego dużo. Po kontakcie z ginem - brać dalej progesteron i raczej leżeć, zrobić test ciążowy - kreska kilkakrotnie ciemniejsza niż 6 dni wstecz, po dwóch dniach znowu ciemniejsza.
W piątek po plamieniu pozostał ślad na papierze.
Dziś rano(38dc) znowu się zaczęło. Jest więcej niz w czwartek, ale nadal nie jest obfite, na wkładce jest brązowe w środku jest czerwone. Jak leżę to nic nie boli, jak wstanę to trochę boli jak na okres ale może tak 1/10 tego co zwykle miewam,
Lekko kłuje mnie podbrzusze, czuję też ukłucia w jajnikach, głównie po lewej stronie, prawa bardzo żadko daje o sobie znać, trochę mnie ciągnie lewa strona, do pachwiny. Ze strachu przed ciążą pozamaciczną pojechałam do pierwszej lepszej ginekolog jaką udało mi się znaleźć i od razu tego pożałowałam bo ona nie wie skąd to krwawienie, ona nie wie czy to ciąża bo nic nie widac na usg (pełny pęcherz, byłam pewna że pozwoli mi go opróżnić przed badaniem jednak wzięłam mnie "tak jak stałam"), możliwe że to miesiączka spóźniona, możliwe że ciąża za mała jeszcze, generalnie ona nic nie wie i prosze tylko betę zrobić w poniedziałek i tyle. Endometrium 12mm.
Pytanie brzmi czy któraś z Was była w podobnej sytuacji ?
Czy taka sytuacja ma szanse na pozytywne zakończenie ? Przepłakałam już swoje, jestem psychicznie nastawiona na to że nic z tego, denerwuje mnie tylko ta niepewność, i te wszytskie niewiadome. Nie wiem czy ten progesteron nadal brać czy nie brać już i czekać tylko. Czy takie krwawienia są normalne dla tego okresu, czy mozliwe że na usg nic nie widac bo faktycznie ciąża za młoda a może pełny pęcherz ją przysłonił?
Podpowiedzcie coś, dajcie jakąś radę, a może któraś była w takiej sytuacji ?
Ostatnia miesiączka 24-09.
Wg testów owu (12-13dc pozytywne), owulacja prawdopodobnie była 14-15dc.
Test pozytywny 27dc. Pierwsza beta 21, druga 31, czyli przyrost lipa. W marcu miałam CB dlatego czekałam na krwawienie które się nie pojawiło.
33dc zaszłam do ginekologa który zalecił progesteron dopochwowo 2xdziennie, nie patrzeć na żadne wyniki badań bo to za wcześnie, na usg oczywiście nic nie widać bo za wcześnie(endometrium 12mm), nie denerwować się i przyjść za tydzień.
W czwartek pojawilo się brązowe plamienie rano, trochę ciemnej krwi jakby pomieszanej ze śluzem, trwalo to kilka godzin nie było tego dużo. Po kontakcie z ginem - brać dalej progesteron i raczej leżeć, zrobić test ciążowy - kreska kilkakrotnie ciemniejsza niż 6 dni wstecz, po dwóch dniach znowu ciemniejsza.
W piątek po plamieniu pozostał ślad na papierze.
Dziś rano(38dc) znowu się zaczęło. Jest więcej niz w czwartek, ale nadal nie jest obfite, na wkładce jest brązowe w środku jest czerwone. Jak leżę to nic nie boli, jak wstanę to trochę boli jak na okres ale może tak 1/10 tego co zwykle miewam,
Lekko kłuje mnie podbrzusze, czuję też ukłucia w jajnikach, głównie po lewej stronie, prawa bardzo żadko daje o sobie znać, trochę mnie ciągnie lewa strona, do pachwiny. Ze strachu przed ciążą pozamaciczną pojechałam do pierwszej lepszej ginekolog jaką udało mi się znaleźć i od razu tego pożałowałam bo ona nie wie skąd to krwawienie, ona nie wie czy to ciąża bo nic nie widac na usg (pełny pęcherz, byłam pewna że pozwoli mi go opróżnić przed badaniem jednak wzięłam mnie "tak jak stałam"), możliwe że to miesiączka spóźniona, możliwe że ciąża za mała jeszcze, generalnie ona nic nie wie i prosze tylko betę zrobić w poniedziałek i tyle. Endometrium 12mm.
Pytanie brzmi czy któraś z Was była w podobnej sytuacji ?
Czy taka sytuacja ma szanse na pozytywne zakończenie ? Przepłakałam już swoje, jestem psychicznie nastawiona na to że nic z tego, denerwuje mnie tylko ta niepewność, i te wszytskie niewiadome. Nie wiem czy ten progesteron nadal brać czy nie brać już i czekać tylko. Czy takie krwawienia są normalne dla tego okresu, czy mozliwe że na usg nic nie widac bo faktycznie ciąża za młoda a może pełny pęcherz ją przysłonił?
Podpowiedzcie coś, dajcie jakąś radę, a może któraś była w takiej sytuacji ?