Ewa-Krystyna
Mamy lipcowe'08 30-tki , przyszłe mamusie
witajcie... jakos ostatnio tylko czytam i nie mam weny do pisania.... u mamy wszystko dobrze poszlo i jest juz w domu,bardzo dziekuje za mile slowa i mysli i modlitwy o niej - na pewno duzo pomogly :-) miala wyjatkowo duzo szczescia, lekarz powiedzial mojemu tacie,ze jak szedl na operacje nie wierzyl,ze uda mu sie uratowac nerke... na szczescie jest taty kolega i zrobil wszystko co mogl - wiecie jak to jest teraz z opieka w polskich szpitalach.... gdyby nie ten lekarz,to mama by jeszcze sobie lezala i na pewno nie fatygowaliby sie z ratowaniem nerki... z nia jest taki problem,ze ja nic nie bolalo,przy tej wielkosci kamienia i braku pracy jednej nerki powinna sie zwijac z bolu,a jej nic nie bylo....
poza tym mialam moja pierwsza ewaluacje w pracy i bylam w wielkim szoku- ogolnie jest ok,ale zostalam oceniona jako zbyt surowa - bo nie biore na rece dzieci za kazdym razem jak tylko zaplacza,bo mowie stanowczym i niezbyt milym glosem jak cos przeskrobia typu jedno drugie popchnie lub ugryzie lub rzuci jedzenie na ziemie umyslnie- wedlug mojej szefowej powinnam w takiej sytuacji zawsze podnosic dziecko na reke,zmieniac uwage i zabawic,zeby bron Boze nigdy nie zaplakalo... tylko mi nie wyjasnila jak takie dziecko sie nauczy,ze gryzienie, popychanie czy rzucanie na ziemie jest niewlasciwe jak mu nigdy nie zwroce uwagi? no i nigdy przez te dwa miesiace jak pracuje nie udalo jej sie zauwazyc jak dzieci do mnie lgna,jak je zabawiam podczas czekania na posilek, jak je tule gdy inne je ugryzie czy popchnie, tez nie widziala,jak jedna dziewczynka az zwymiotowala,bo ja jej nie polozylam spac tylko inna nowa nauczycielka.... jak owa dziewczynka zawsze placze jak tylko wychodze z pokoju...itp...itd.... bylam bardzo poruszona ta opinia... wychowanie dziecka nie polega na ciaglym noszeniu go na rekach - zreszta fizycznie nie jest to wykonalne jak mam pod opieka 6-7 maluchow na dwie nauczycielki; dzieci musza nauczyc sie samodzielnosci ... tylko w ten sposob beda sie zdrowo rozwijac....nie mozna im wszystkiego podawac na tacy.... jest czas na zabawe,jedzenie,przytulanie ale i na zwrocenie uwagi i wyciaganie konsekwencji ze zlego zachowania oczywiscie po wczesniejszym ostrzezeniu i wskazaniu lepszego... powiem tylko jedno,ze bylam tak zdruzgotana ta jedna opinia,ze gdyby nie realna mozliwosc,ze juz zafasolkowalam po prostu bym odeszla natychmiastowo....
a co do fasolki to mam cicha nadzieje i takiez wrazenie,ze chyba jest :-)... choc jeszcze zdecydowanie za wczesnie na jakiekolwiek "wyroki"... po prostu jakos tak sie inaczej czuje....
poza tym mialam moja pierwsza ewaluacje w pracy i bylam w wielkim szoku- ogolnie jest ok,ale zostalam oceniona jako zbyt surowa - bo nie biore na rece dzieci za kazdym razem jak tylko zaplacza,bo mowie stanowczym i niezbyt milym glosem jak cos przeskrobia typu jedno drugie popchnie lub ugryzie lub rzuci jedzenie na ziemie umyslnie- wedlug mojej szefowej powinnam w takiej sytuacji zawsze podnosic dziecko na reke,zmieniac uwage i zabawic,zeby bron Boze nigdy nie zaplakalo... tylko mi nie wyjasnila jak takie dziecko sie nauczy,ze gryzienie, popychanie czy rzucanie na ziemie jest niewlasciwe jak mu nigdy nie zwroce uwagi? no i nigdy przez te dwa miesiace jak pracuje nie udalo jej sie zauwazyc jak dzieci do mnie lgna,jak je zabawiam podczas czekania na posilek, jak je tule gdy inne je ugryzie czy popchnie, tez nie widziala,jak jedna dziewczynka az zwymiotowala,bo ja jej nie polozylam spac tylko inna nowa nauczycielka.... jak owa dziewczynka zawsze placze jak tylko wychodze z pokoju...itp...itd.... bylam bardzo poruszona ta opinia... wychowanie dziecka nie polega na ciaglym noszeniu go na rekach - zreszta fizycznie nie jest to wykonalne jak mam pod opieka 6-7 maluchow na dwie nauczycielki; dzieci musza nauczyc sie samodzielnosci ... tylko w ten sposob beda sie zdrowo rozwijac....nie mozna im wszystkiego podawac na tacy.... jest czas na zabawe,jedzenie,przytulanie ale i na zwrocenie uwagi i wyciaganie konsekwencji ze zlego zachowania oczywiscie po wczesniejszym ostrzezeniu i wskazaniu lepszego... powiem tylko jedno,ze bylam tak zdruzgotana ta jedna opinia,ze gdyby nie realna mozliwosc,ze juz zafasolkowalam po prostu bym odeszla natychmiastowo....
a co do fasolki to mam cicha nadzieje i takiez wrazenie,ze chyba jest :-)... choc jeszcze zdecydowanie za wczesnie na jakiekolwiek "wyroki"... po prostu jakos tak sie inaczej czuje....