hej Dziewczyny!
Ja też się melduję pourlopowo
wróciliśmy w niedzielę, ale dalej nie możemy dojść do siebie. Jakaś deprecha nas dopadła:-( kombinujemy co by tu zrobić, żeby móc wrócić...jakiś biznes otowrzyć? jakieś usługi może? cholera wie...ale trzeba będzie coś postanowić, bo takie zycie tutaj, samemu, z dala od rodziny i znajomych to serio wegetacja a nie życie. Zwłaszcza teraz jak jest mały...tu nie ma kontaktu z rodziną, babciami itp. A to jest ważne. No nic ...posmęciłam trochę, ale trza się wziąć w garść.
Ogólnie pobyt w Polsce zaliczamy do udanych, była jadna awantura z teściową i to dzień przed chrzcinami
mieliśmy wszyscy nieciekawe humory, ale przed samą uroczystością postanowiliśmy z eMem, że nie zapsuje nam tego dnia!!! i my bawiliśmy się świetnie, ona trochę gorzej...ale szczerze...to mam to gdzieś!!! ogólnie imprezka fajna, jedzenia tyle, że jedliśmy to jeszcze parę dni (bo zapakowali, to co zostało, włącznie z owocami i winem
) Pogoda jak wiecie iście wakacyjna. Choć dla nas było to męczące, bo musieliśmy jeździć po sklepach typu Praktiker i Castorama, a że mieliśmy samochód od brata eMa bez klimy to sobie możecie wyobrazić
w największe upały musieliśmy siedzieć w domu, bo bałam się o małego, dosłownie lało się z niego w tym foteliku.
Byliśmy z Julkiem u pediatry na dokładnym przeglądzie. Wszystko super! ważył 7600, jutro idę do angielskiej przychodni na ważenie, to zobaczymy ile mu przybyło. Z jedzeniem też dobrze, wszystko wsuwa, je więcej niż jego 8,5 miesięczna kuzynka. Z tym, że ona jest na piersi, to pewnie liczy to się inaczej
Ogólnie lekarz stwierdził, że mały to taki typ kamyczka, nie tłusty, a nabity
Nakupowałam mu obiadków na miesiąc albo i więcej. Taki wybór jak w polskich sklepach to chyba w życiu nie widziałam
po raz kolejny angielskie sklepy mogą się schować!!!! nawet głupie Tesco w Polsca a w Anglii to niebo a ziemia!!! oczywiście na plus dla Polski!!!!
eee co tam jeszcze....na razie chyba tyle...przepraszam, że nie odpisuję każdej osobno, od jutra postaram się poprawić;-)
A tymczasem się żegnam i miłego wieczorka życzę!!!
Wpadnę jutro, o ile Juluś mi pozwoli, bo po powrocie nie mogę dojść z nim do ładu
nawet do wc nie mogę wyjść, bo już kwiczy
przyzwyczaił się, że cały czas ktoś przy nim był, pełno ludzi, coś się działo...a teraz tylko ja i na dodatek musi się sam sobą zająć...no to wiadomo, że płacz...oby mu to przeszło, bo będzie sajgon