reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Tu znajdziesz dzisiejszy LIVE dotyczący uwazności w relacji z dzieckiem. Jak sue przyda - zapraszam :) Do zobaczenia na Instagramie Dołącz, obejrzyj LIVE
reklama

Toksyczny związek a 8 miesiąc ciąży.

Dołączył(a)
27 Kwiecień 2025
Postów
8
Witam dziewczyny . Na wstępie dodam, że jestem w 34 tygodniu ciąży i 2,5tyg po rozstaniu z ojcem dziecka. Opiszę tak skromnie jak tylko mogę. Pozdrawiam wam wszystkie. Mam 25 lat. Mój były partner ma 28 lat. Byliśmy razem 5 lat. Spotkaliśmy się i strzała Amora trafiła. Jednakże nasza relacja od początku była toksyczna. On z patologicznego domu, wzorce również takie miał. Ja znowu z dysfunkcyjnego domu. Brakowało emocji. Więc rzecz jasna, ze jego straszną zazdrość, wmawianie, robienie ze mnie ostatniej latawicy. To pomimo bólu było dla mnie do przyjęcia. Straszne co człowiek jest w stanie sam ze soba zrobić. Kochałam go a raczej myślałam, ze to ten właściwy. Próbowałam niejednokrotnie sobie wytłumaczyć, ze ja mu nie ulegam to się denerwuje. Oczywiście po pracy obiad, za swoje i za jego ja płaciłam. Prałam skarpetki, sprzątałam dziennie. Miał sex bez postaci nagrody tzn nie karałam go jego brakiem. Oczywiście potem poszło tak, ze nie patrzył na moją przyjemność. Zero pocałunków itp przyzwyczaiłam się do tego, ze jak go całuje to narzekał, ze on nie dziecko. Ze mu matkuje pomimo, ze sam wymagał obiadu podłożonego pod buzie. Skłócił mnie z rodziną. Moją rodzinę niejednokrotnie od K wyzwał. Co mnie oburzało . Potem padały oskarżenia z jego strony i jego rodziny, ze jestem …. Ze ja jestem paniusia. Strasznie mnie nie lubili. On zbytnio mnie nie bronił, chodź ja na niego złego słowa nie pozwoliłam rodzinie mojej powiedzieć. W końcu mój mężczyzna…. I w końcu doszło do punktu takiego, że wypominałam mu faktycznie w żalu to wszystko. On twierdził, ze mamusi dałam się manipulować i ze jestem tępa. Ze on chce kobietę która ma swoje zdanie i taką która go będzie słuchała. I się stało. Znalazł na fb. Trwało to chwilę, gdyż dziewczyna się dowiedziała i go kopla. Nie zdążyli się spotkać. A nalegał wiecie na co. Potem była kolejna w tym samym miesiącu. Miała narzeczonego, oboje się sobie żalili. Czyli na nas, złych partnerów. On i ja postawiliśmy na nogi naszych partnerów. Miesiąc mnie nie było . Niestety znów wróciłam. On za każdym razem twierdził, że się zagubił. Ze kocha . I tym podobne. Rok był spokój. Tzn moich znajomi pomimo, ze mu pokazywałam co pisali itp to według niego nic nie warte ….. bo on jest lepszy od nich wszystkich. Nie wychodziłam do ludzi. Nawet do mamy ograniczyłam wyjazdy bo były awantury. Niestety jak to nasza intuicja po roku znowu zaczął się dziwnie zachowywać. Błagałam go żeby mi powiedział co się dzieje bo ja czuję. Miesiąc byliśmy osobno. Moje łóżko w pokoju . Jego w pokoju obok. Miesiąc. Nie wytrzymałam. Okazało się, że znalazł. Wykrzyczał mi, ze ona go rozumie i wspiera a ja nie. Chociaż zawsze z nim rozmawiałam. Uznał, że ciągle gadam i gadam. A jak przestałam to robić, bo nie mówię o narzekaniu to znalazł pocieszenie. Oczywiście miesiąc latał koło mnie z uśmiechniętą twarzą i życzył mi żebym kondony miała w razie w . Albo jak wychodziłam z domu to pisał sms, ze dom to nie hotel. Wmawiał mi zdrady i ze jestem przegrana u niego. Myślę, że chciał żebym płaciła za mieszkanie bo on 3 msc pracy nie ma i jednocześnie na boku mieć inną. Nowa więc nie wiadomo czy był pewny, ze to ta która będzie zawsze. Ja=koło zapasowe. A jak przez miesiac pytałam go czy ktoś jest. Mówił przyjaciele albo jak mówiłam powiedz jej imię, milczał. Czułam jak to my kobiety. Okazało się, ze konta na tik tok, insta, itp 1000000 lasek w okół. Każde wspierał pod zdjęciami, ze miłego dnia życzy. Ja tylko bacznie obserwowałam. Jak idiotka. Nowa przyjaciółka ochłodziła relacje, ma dziecko i jest starsza od niego. Więc po mojej wyprowadzce facet ciągle ma inną i się dobrze bawi. Ciągle wkleja posty z puentami, ze kobieta prawdziwa to taka itp mówił, ze jestem jego hamulcem życiowym. Ja mając 25 lat nie mam innego życia. Weszłam w związek będąc niezależna jak na tamten wiek. Wyszłam jako kobieta bez zainteresowań. Bo pomimo, ze w domu dużo robiłam. Dbałam o niego jak mogłam. Też mam wady. To kierowałam się pierw on potem ja. Pierw on ma mieć potem ja. Wzięłam mu na raty 4 msc temu 2 rzeczy. Nie płaci ich. Oddałam mu swój telefon żeby miał lepszy. Kupowałam mu co chciał bo go kochałam. Zrobiłam tak, że potem czekał na przelew żebym mu coś sponsorowała. Ja w ciąży 6 miesiąc odkładałam z l4 na wynajem a on ma pracę gdzie dorabia no 3x w tyg i dostaje pieniądze do tzw ręki. Wydałam tu na słuchawki za 200zl . Tu na stereo 600zl. Bo wiedzial, ze dziennie robie za swoje zakupy. Ze mama mi pomaga dużo i przynoszę do domu. Kochałam go bardzo dziewczyny. Cieszyłam się, że mogę mu dać coś od siebie. Ze nie wymagam prezentów. Ze sprzątam jak głupia żeby miał. A jednocześnie wieczorem mu się oddaję pomimo, ze nie raz udawałam ze mi dobrze. Na tyle, że powiedział mi przed rozstaniem , ze jego….. to władza. Ustawiał mnie od początku a ja byłam ślepa. Każdy mi mówił. Psycholog zapisał od współuzależnienia terapię. Olałam to, twierdząc że niszczą naszą miłość. Zawsze prosił o powrót. Byłam do tego przyzwyczajona. Tym razem wyszłam i faktycznie czułam, ze mam już dosyć. Jednakże mamy córeczkę. On stwierdził, ze moi znajomi koledzy mają małą ze mną wychować. Nie mamy kontaktu do dziś. Zablokował w SMS i stwierdził, ze na zawsze bo ja mu rogi robiłam. 5 lat znosiłam zakazów. Zero fb, itp porównywanie, że normalne kobiety robią tak . Inne siak. Czasami wyłam z bezsilności. Bo potrafił być kochany i jednak do szpitala kupić zakupy mi. Czy kupić chipsy albo coś o co proszę. Na początku robił prezenty. Pomimo kłótni i scen zazdrości na ulicy, ze na kogoś niby patrzę. I to mnie gubi. Żyje w jakieś iluzji. Płaczę już 3 tydzień prawie. Ze on żyje świetnie a ja czuję się jak bym to ja była ta zła . Że może on teraz jest szczęśliwy. A zaraz mam dni gdzie myślę, iż wymówkę znalazł żeby zaczął towarzyskie życie. Którego mu nie broniłam nigdy. Nie miał znajomych bo nie chciał. Ja też miałam nie mieć. Po 4 latach przyjaciel się odezwał. Który żyje nie pytajcie jak ale nie oceniałam. Zaczął go namawiać na imprezy itp w sylwestra wyszedł do niego oblać nowy rok. Ja splakana zasnęłam. Wtedy już wybral. Mówiąc, ze przyjaciele są. A te lata gdzie go prosiłam o to żeby znalazł znajomych, z bliskimi żył w zgodzie itp tłumaczenia , że będzie dobrze. Usłyszałam za to na odchodne, ze od początku byłam dziwna i on ma dosyć. Dziś jak te SMS czytam to myślę, ze dawno mnie nie kochał. Mój były jest konfliktowy. W każdej pracy go się pozbywają. On nawet u lekarza szopki robił czy gdziekolwiek indziej. Jednak byłam zdania, że miał ciężko w życiu i każdy jest inny. Jak koło tv przechodziłam to krzyczał, ze gra. Jak go głaskałam to nie teraz. Jak coś mówiłam to cichutko bo coś robię. Ni go y nie było dobrego momentu na odezwanie się do niego z mojej strony. Jak zaczęłam o sobie mówić zmieniał temat. Ja miałam go ciągle podziwiać. Teraz inne robią to za mnie. Mnie nie wysłuchał . Mnie nie zapytał jak się czuję. A teraz obcej kobiecie która ma dziecka, imprezuje życzy miłej imprezy. A mnie wyzwał , ze pewnie się puszczałam nie raz po imprezach. Mi wmawiał, ze fb jest dla …. Facetów którzy chcą seksu. A sam teraz go ma. Wmawiał mi, ze nie ma przyjaźni damsko męskiej pomimo, że płakałam patrz to znajomy. Sam teraz ma. Wmawiał mi, ze kobieta normalna nie pokazuje cyckow, nie ma znajomych i instagramow. Sam to lajkuje i ma. Chodzi na siłownię, odżył . Wyszedł z piekła które mu zrobiłam. Nauczył mnie żyć swoim życiem. Dziś on potrafi to wszystko mieć a ja? Ja nie mam swojego życia. Siedzę i płaczę dziennie. Płaczę bo myślę, ze to ja go zepsułam. Pomimo, że przejawiał zachowania narcystyczne . I psycholog stwierdziła , ze mną manipuluje to ja wyzwał od K. Moja mama mu kiedyś powiedziała skończ ją wykorzystywać. Byłam na nią zła. Ale dziewczyny nie da się tego opisać w jednym temacie. Po prostu stworzył mi świat pod siebie a dziś ja nie umiem żyć swoim. Mam zaburzone patrzenie na świat. Ja żyje chęcią cierpienia . Które mi zadawał. Kocham moją malutką, ale może to ja sprawiłam ze mu się ojcostwa odechciało. Jeszcze 3 dni przed moją wyprowadzką kupił mi rafaello . A ja mu je oddałam. Myślę, ze on zaczął się realizować i to ja tym hamulcem byłam. Mam do siebie wstręt i siebie nienawidzę. Pomimo, ze mam przebłyski i każdy gada ze on ma ciężki charakter. To czuję, że mogłam nie wojować. Mogłam przytakiwać a nie mówić co ja sądzę na dany temat. Mogłam nie robić ekcesow po jego awanturach bo tylko to wydłużałam i może on serio nie wytrzymał. Jest uzależniony od porno i seksu. Miałam pretensje , że się masturbuje do tik toka. Nie mówię o porno. Miałam wielkie ale jak jakaś koleżankę swoją pół naga podziwiał a mi pisał ubierz się bo jak k wyglądasz . Wczoraj siedziałam i już krzyczałam z bólu, bo nie potrafię zrozumieć czemu one mogą i on je podziwia a ja nie mogłam. Może ja serio jestem gorsza. Nie ograniczałam mu koleżanek. Jak to mówił on ich nie potrzebuje. Może to ja , ze raz na jakiś czas kolega napisał co tam, sama spróbowałam. Napisał po rozstaniu dzień, ze to ja go zniszczyłam dla innej kobiety. Ja nie wychodziłam na imprezy. Też święta nie jestem bo wtedy co on z tamtą rok temu kręcił. Ja na siłę szukałam pocieszenia . Nie seksu. Dla niego to zdrada. Dla mnie też. Ale myślałam, że zrozumieliśmy swoje błędy. Rodzę pod koniec maja. Mieszkam u koleżanki ponieważ miałam z ZUS problemy, 2 msc z oszczędności żyłam. Teraz dopiero finansowo wychodzę na prosto. I nie wiem dziewczyny jak dać radę. Krążą myśli ciągle, ze to ze mną coś jest nie tak. Ja wiem, ze on mnie przekrzykiwał ja jego bo już z bezsilności to robiłam. Bo ile można udowadniać, że złem nie jestem ani siksa. Wiem , ze to co czytacie to haos. Wiem, ze kij ma tzw 2 końce. Ale błagam was. Nie mam z nim kontaktu i jest też zablokowany u mnie. Tak jak ja u niego, ale czy jest możliwość, ze to wszystko moja wina?????? Może ja go na prawdę zniszczyłam tym, ze 5 lat usilnie udowadniałam, ze PATRZ JA NIE ROBIĘ CI PIEKŁA. NIE OGRANICZAM. Chcę żebyś był szczęśliwy. Nawet koleżanki bym zniosła. Bo sama miałam znajomych w kontaktach. Wiadomo parę msc przed rozstaniem on w telefonie . Jadł z tel. Kąpiele z tel. Ja potem zaczęłam sama siedzieć z telefonem w wolnej chwili. Bo co miałam robić. Jak on albo gry albo telefon. Nie wiem dziewczyny. Boję się, że zostanę z małą sama. Pomimo tego co przeszłam z nim, chcę żeby był szczęśliwy. Ale nie chciałam być oszukiwana. Ja go za szczerość nie ganialam. Ja mu mówiłam ile mam pieniędzy. Ile mam czego. Kto pisze itp to mówił potem nawijasz makaron na uszy, manipulujesz. Znowu wtedy krzyczałam, że się myli. Nie radzę już sobie. Czy to mi minie? Czuję się jak na detoxie emocjonalnym. Głodzie. Pomóżcie mi dziewczyny. Patrzę ciągle na jego profil z anonima. Ma mnie na zło świata. Znajomi mu doradzali , ze ja to zły wybór na życie. Mnie tylko boli, że się podporządkowałam pomimo, że czasami mi to nie pasowało. A teraz ja straciłam siebie i nie mam nic. Za to mam wyrzuty sumienia co córka będzie przechodziła. Jak ja się denerwuje to ona też. Czuję to. Nocami się budzę z krzykiem. Nie śpię. Nie wiem już co począć. Zniszczyłam go chyba…….
 
reklama
Jedyne kto kogo zniszczył, to in Ciebie. Koleś jest dnem a nie jakimś Bogiem, tak jak Ty go widzisz. Idz na terapię i wyjdz z tego. Mi kiedyś po wyjściu z toksycznego związku było ciężko, bo nie miałam kontaktu ze sama sobą, odzyskałam go z czasem, Tobie też się uda, ale to wymaga czasu i przede wszystkim to nie jest Twoja wina.
 
Nie zniszczyłaś tego człowieka. Nie ma takiej opcji. On Cię tak zmanipulował, że szukasz winy w sobie, ale to nieprawda. Mówisz, że mogłaś nic nie mówić - czyli żyć kompletnie pod jego dyktando. Straciłabyś siebie, ale jemu ciągle byłoby źle.
Dobrze, że odeszłaś. Minęło na razie mało czasu, ale dobrze, że to zrobiłaś. Dla siebie i dla dziecka. Lepiej, żebyś je wychowała sama, niż z takim manioulatorem.
 
Witam dziewczyny . Na wstępie dodam, że jestem w 34 tygodniu ciąży i 2,5tyg po rozstaniu z ojcem dziecka. Opiszę tak skromnie jak tylko mogę. Pozdrawiam wam wszystkie. Mam 25 lat. Mój były partner ma 28 lat. Byliśmy razem 5 lat. Spotkaliśmy się i strzała Amora trafiła. Jednakże nasza relacja od początku była toksyczna. On z patologicznego domu, wzorce również takie miał. Ja znowu z dysfunkcyjnego domu. Brakowało emocji. Więc rzecz jasna, ze jego straszną zazdrość, wmawianie, robienie ze mnie ostatniej latawicy. To pomimo bólu było dla mnie do przyjęcia. Straszne co człowiek jest w stanie sam ze soba zrobić. Kochałam go a raczej myślałam, ze to ten właściwy. Próbowałam niejednokrotnie sobie wytłumaczyć, ze ja mu nie ulegam to się denerwuje. Oczywiście po pracy obiad, za swoje i za jego ja płaciłam. Prałam skarpetki, sprzątałam dziennie. Miał sex bez postaci nagrody tzn nie karałam go jego brakiem. Oczywiście potem poszło tak, ze nie patrzył na moją przyjemność. Zero pocałunków itp przyzwyczaiłam się do tego, ze jak go całuje to narzekał, ze on nie dziecko. Ze mu matkuje pomimo, ze sam wymagał obiadu podłożonego pod buzie. Skłócił mnie z rodziną. Moją rodzinę niejednokrotnie od K wyzwał. Co mnie oburzało . Potem padały oskarżenia z jego strony i jego rodziny, ze jestem …. Ze ja jestem paniusia. Strasznie mnie nie lubili. On zbytnio mnie nie bronił, chodź ja na niego złego słowa nie pozwoliłam rodzinie mojej powiedzieć. W końcu mój mężczyzna…. I w końcu doszło do punktu takiego, że wypominałam mu faktycznie w żalu to wszystko. On twierdził, ze mamusi dałam się manipulować i ze jestem tępa. Ze on chce kobietę która ma swoje zdanie i taką która go będzie słuchała. I się stało. Znalazł na fb. Trwało to chwilę, gdyż dziewczyna się dowiedziała i go kopla. Nie zdążyli się spotkać. A nalegał wiecie na co. Potem była kolejna w tym samym miesiącu. Miała narzeczonego, oboje się sobie żalili. Czyli na nas, złych partnerów. On i ja postawiliśmy na nogi naszych partnerów. Miesiąc mnie nie było . Niestety znów wróciłam. On za każdym razem twierdził, że się zagubił. Ze kocha . I tym podobne. Rok był spokój. Tzn moich znajomi pomimo, ze mu pokazywałam co pisali itp to według niego nic nie warte ….. bo on jest lepszy od nich wszystkich. Nie wychodziłam do ludzi. Nawet do mamy ograniczyłam wyjazdy bo były awantury. Niestety jak to nasza intuicja po roku znowu zaczął się dziwnie zachowywać. Błagałam go żeby mi powiedział co się dzieje bo ja czuję. Miesiąc byliśmy osobno. Moje łóżko w pokoju . Jego w pokoju obok. Miesiąc. Nie wytrzymałam. Okazało się, że znalazł. Wykrzyczał mi, ze ona go rozumie i wspiera a ja nie. Chociaż zawsze z nim rozmawiałam. Uznał, że ciągle gadam i gadam. A jak przestałam to robić, bo nie mówię o narzekaniu to znalazł pocieszenie. Oczywiście miesiąc latał koło mnie z uśmiechniętą twarzą i życzył mi żebym kondony miała w razie w . Albo jak wychodziłam z domu to pisał sms, ze dom to nie hotel. Wmawiał mi zdrady i ze jestem przegrana u niego. Myślę, że chciał żebym płaciła za mieszkanie bo on 3 msc pracy nie ma i jednocześnie na boku mieć inną. Nowa więc nie wiadomo czy był pewny, ze to ta która będzie zawsze. Ja=koło zapasowe. A jak przez miesiac pytałam go czy ktoś jest. Mówił przyjaciele albo jak mówiłam powiedz jej imię, milczał. Czułam jak to my kobiety. Okazało się, ze konta na tik tok, insta, itp 1000000 lasek w okół. Każde wspierał pod zdjęciami, ze miłego dnia życzy. Ja tylko bacznie obserwowałam. Jak idiotka. Nowa przyjaciółka ochłodziła relacje, ma dziecko i jest starsza od niego. Więc po mojej wyprowadzce facet ciągle ma inną i się dobrze bawi. Ciągle wkleja posty z puentami, ze kobieta prawdziwa to taka itp mówił, ze jestem jego hamulcem życiowym. Ja mając 25 lat nie mam innego życia. Weszłam w związek będąc niezależna jak na tamten wiek. Wyszłam jako kobieta bez zainteresowań. Bo pomimo, ze w domu dużo robiłam. Dbałam o niego jak mogłam. Też mam wady. To kierowałam się pierw on potem ja. Pierw on ma mieć potem ja. Wzięłam mu na raty 4 msc temu 2 rzeczy. Nie płaci ich. Oddałam mu swój telefon żeby miał lepszy. Kupowałam mu co chciał bo go kochałam. Zrobiłam tak, że potem czekał na przelew żebym mu coś sponsorowała. Ja w ciąży 6 miesiąc odkładałam z l4 na wynajem a on ma pracę gdzie dorabia no 3x w tyg i dostaje pieniądze do tzw ręki. Wydałam tu na słuchawki za 200zl . Tu na stereo 600zl. Bo wiedzial, ze dziennie robie za swoje zakupy. Ze mama mi pomaga dużo i przynoszę do domu. Kochałam go bardzo dziewczyny. Cieszyłam się, że mogę mu dać coś od siebie. Ze nie wymagam prezentów. Ze sprzątam jak głupia żeby miał. A jednocześnie wieczorem mu się oddaję pomimo, ze nie raz udawałam ze mi dobrze. Na tyle, że powiedział mi przed rozstaniem , ze jego….. to władza. Ustawiał mnie od początku a ja byłam ślepa. Każdy mi mówił. Psycholog zapisał od współuzależnienia terapię. Olałam to, twierdząc że niszczą naszą miłość. Zawsze prosił o powrót. Byłam do tego przyzwyczajona. Tym razem wyszłam i faktycznie czułam, ze mam już dosyć. Jednakże mamy córeczkę. On stwierdził, ze moi znajomi koledzy mają małą ze mną wychować. Nie mamy kontaktu do dziś. Zablokował w SMS i stwierdził, ze na zawsze bo ja mu rogi robiłam. 5 lat znosiłam zakazów. Zero fb, itp porównywanie, że normalne kobiety robią tak . Inne siak. Czasami wyłam z bezsilności. Bo potrafił być kochany i jednak do szpitala kupić zakupy mi. Czy kupić chipsy albo coś o co proszę. Na początku robił prezenty. Pomimo kłótni i scen zazdrości na ulicy, ze na kogoś niby patrzę. I to mnie gubi. Żyje w jakieś iluzji. Płaczę już 3 tydzień prawie. Ze on żyje świetnie a ja czuję się jak bym to ja była ta zła . Że może on teraz jest szczęśliwy. A zaraz mam dni gdzie myślę, iż wymówkę znalazł żeby zaczął towarzyskie życie. Którego mu nie broniłam nigdy. Nie miał znajomych bo nie chciał. Ja też miałam nie mieć. Po 4 latach przyjaciel się odezwał. Który żyje nie pytajcie jak ale nie oceniałam. Zaczął go namawiać na imprezy itp w sylwestra wyszedł do niego oblać nowy rok. Ja splakana zasnęłam. Wtedy już wybral. Mówiąc, ze przyjaciele są. A te lata gdzie go prosiłam o to żeby znalazł znajomych, z bliskimi żył w zgodzie itp tłumaczenia , że będzie dobrze. Usłyszałam za to na odchodne, ze od początku byłam dziwna i on ma dosyć. Dziś jak te SMS czytam to myślę, ze dawno mnie nie kochał. Mój były jest konfliktowy. W każdej pracy go się pozbywają. On nawet u lekarza szopki robił czy gdziekolwiek indziej. Jednak byłam zdania, że miał ciężko w życiu i każdy jest inny. Jak koło tv przechodziłam to krzyczał, ze gra. Jak go głaskałam to nie teraz. Jak coś mówiłam to cichutko bo coś robię. Ni go y nie było dobrego momentu na odezwanie się do niego z mojej strony. Jak zaczęłam o sobie mówić zmieniał temat. Ja miałam go ciągle podziwiać. Teraz inne robią to za mnie. Mnie nie wysłuchał . Mnie nie zapytał jak się czuję. A teraz obcej kobiecie która ma dziecka, imprezuje życzy miłej imprezy. A mnie wyzwał , ze pewnie się puszczałam nie raz po imprezach. Mi wmawiał, ze fb jest dla …. Facetów którzy chcą seksu. A sam teraz go ma. Wmawiał mi, ze nie ma przyjaźni damsko męskiej pomimo, że płakałam patrz to znajomy. Sam teraz ma. Wmawiał mi, ze kobieta normalna nie pokazuje cyckow, nie ma znajomych i instagramow. Sam to lajkuje i ma. Chodzi na siłownię, odżył . Wyszedł z piekła które mu zrobiłam. Nauczył mnie żyć swoim życiem. Dziś on potrafi to wszystko mieć a ja? Ja nie mam swojego życia. Siedzę i płaczę dziennie. Płaczę bo myślę, ze to ja go zepsułam. Pomimo, że przejawiał zachowania narcystyczne . I psycholog stwierdziła , ze mną manipuluje to ja wyzwał od K. Moja mama mu kiedyś powiedziała skończ ją wykorzystywać. Byłam na nią zła. Ale dziewczyny nie da się tego opisać w jednym temacie. Po prostu stworzył mi świat pod siebie a dziś ja nie umiem żyć swoim. Mam zaburzone patrzenie na świat. Ja żyje chęcią cierpienia . Które mi zadawał. Kocham moją malutką, ale może to ja sprawiłam ze mu się ojcostwa odechciało. Jeszcze 3 dni przed moją wyprowadzką kupił mi rafaello . A ja mu je oddałam. Myślę, ze on zaczął się realizować i to ja tym hamulcem byłam. Mam do siebie wstręt i siebie nienawidzę. Pomimo, ze mam przebłyski i każdy gada ze on ma ciężki charakter. To czuję, że mogłam nie wojować. Mogłam przytakiwać a nie mówić co ja sądzę na dany temat. Mogłam nie robić ekcesow po jego awanturach bo tylko to wydłużałam i może on serio nie wytrzymał. Jest uzależniony od porno i seksu. Miałam pretensje , że się masturbuje do tik toka. Nie mówię o porno. Miałam wielkie ale jak jakaś koleżankę swoją pół naga podziwiał a mi pisał ubierz się bo jak k wyglądasz . Wczoraj siedziałam i już krzyczałam z bólu, bo nie potrafię zrozumieć czemu one mogą i on je podziwia a ja nie mogłam. Może ja serio jestem gorsza. Nie ograniczałam mu koleżanek. Jak to mówił on ich nie potrzebuje. Może to ja , ze raz na jakiś czas kolega napisał co tam, sama spróbowałam. Napisał po rozstaniu dzień, ze to ja go zniszczyłam dla innej kobiety. Ja nie wychodziłam na imprezy. Też święta nie jestem bo wtedy co on z tamtą rok temu kręcił. Ja na siłę szukałam pocieszenia . Nie seksu. Dla niego to zdrada. Dla mnie też. Ale myślałam, że zrozumieliśmy swoje błędy. Rodzę pod koniec maja. Mieszkam u koleżanki ponieważ miałam z ZUS problemy, 2 msc z oszczędności żyłam. Teraz dopiero finansowo wychodzę na prosto. I nie wiem dziewczyny jak dać radę. Krążą myśli ciągle, ze to ze mną coś jest nie tak. Ja wiem, ze on mnie przekrzykiwał ja jego bo już z bezsilności to robiłam. Bo ile można udowadniać, że złem nie jestem ani siksa. Wiem , ze to co czytacie to haos. Wiem, ze kij ma tzw 2 końce. Ale błagam was. Nie mam z nim kontaktu i jest też zablokowany u mnie. Tak jak ja u niego, ale czy jest możliwość, ze to wszystko moja wina?????? Może ja go na prawdę zniszczyłam tym, ze 5 lat usilnie udowadniałam, ze PATRZ JA NIE ROBIĘ CI PIEKŁA. NIE OGRANICZAM. Chcę żebyś był szczęśliwy. Nawet koleżanki bym zniosła. Bo sama miałam znajomych w kontaktach. Wiadomo parę msc przed rozstaniem on w telefonie . Jadł z tel. Kąpiele z tel. Ja potem zaczęłam sama siedzieć z telefonem w wolnej chwili. Bo co miałam robić. Jak on albo gry albo telefon. Nie wiem dziewczyny. Boję się, że zostanę z małą sama. Pomimo tego co przeszłam z nim, chcę żeby był szczęśliwy. Ale nie chciałam być oszukiwana. Ja go za szczerość nie ganialam. Ja mu mówiłam ile mam pieniędzy. Ile mam czego. Kto pisze itp to mówił potem nawijasz makaron na uszy, manipulujesz. Znowu wtedy krzyczałam, że się myli. Nie radzę już sobie. Czy to mi minie? Czuję się jak na detoxie emocjonalnym. Głodzie. Pomóżcie mi dziewczyny. Patrzę ciągle na jego profil z anonima. Ma mnie na zło świata. Znajomi mu doradzali , ze ja to zły wybór na życie. Mnie tylko boli, że się podporządkowałam pomimo, że czasami mi to nie pasowało. A teraz ja straciłam siebie i nie mam nic. Za to mam wyrzuty sumienia co córka będzie przechodziła. Jak ja się denerwuje to ona też. Czuję to. Nocami się budzę z krzykiem. Nie śpię. Nie wiem już co począć. Zniszczyłam go chyba…….

W ciąży masz priorytetowy termin na terapię na NFZ - także dzisiaj dzwonisz i szukasz terminu
I nie. Samo nie minie. Co gorsza możesz zniszczyć życie dziecku. Pomyśl o nim.
 
Jedyne kto kogo zniszczył, to in Ciebie. Koleś jest dnem a nie jakimś Bogiem, tak jak Ty go widzisz. Idz na terapię i wyjdz z tego. Mi kiedyś po wyjściu z toksycznego związku było ciężko, bo nie miałam kontaktu ze sama sobą, odzyskałam go z czasem, Tobie też się uda, ale to wymaga czasu i przede wszystkim to nie jest Twoja wina.
Czuję się winna ponieważ po roku sama zaczęłam w stosunku do niego przejawiać toksyczne zachowania. Np nie ograniczałam go tak jak on mnie. U niego wystarczyło, ze telefonu nie odebrałam i było, ze mam się pie… ale np jak czekał w pokoju na obiad a ja usiadłam w kuchni i obiad jemu nałożyłam a sama zaczęłam jeść swój bez zaniesienia jemu.. to usłyszałam, że patrzę na swój tyłek tylko. Więc wtedy wpadałam po nawiązce słownej w nerwy i zaczęłam wypominać ile mu dałam. Druga sprawa.. często na jego drobne gesty np na pytania gdzie idę reagowałam złością. Mam to samo z innymi ludźmi. Bo wypracowałam sobie mechanizm obronny. Nawet jak mu mówiłam gdzie idę to były awantury. A teraz tamte dziewczyny są super bo imprezują. Ja tego nie robiłam a to mi wmawiał i jemu to nie pasowało, ze matka może imprezować. Jak byłam kiedyś u psychologa to mi powiedział, ze typowo się zachowuje jak ofiara ale też z ofiary w kata łatwo przejść. Najgorsze jest to, ze do mnie ciężko przemówić. Odeszłam i go zostawiłam sama z tym. Bo 3 miesiące się prosiłam żeby odkładał coś na mieszkanie. Płaciłam sama 2360zl plus jedzenie itp raty. A on kupował sobie co chciał. I mam żal do siebie bo może faktycznie miał ciężko znaleźć tą pracę … znalazł za to hobby. Muzyka. I dlatego jego luba go w tym wspiera. Ona też tworzy. Podziękował przyjacielowi którego lata nie było, ze go wspiera. Kupował koszulki z swoim logo. Zaczął nagrywać a ja to słuchając mówiłam spoko. Więc mi mówił po co mu laska która go nie wspiera. Może miał rację. Ja czytam dużo o toksyczności. U mnie love bombing był od razu. W ten sam dzień co tatę malutkiej poznałam od razu zaczął źle mówić na swoją ex partnerkę. Wspierałam go , ze jak to ona mogła to Ci robić. Wiesz, że połowa tych zachowań co wmawiał, ze ona przejawia to on przejawiał? Potrafi kota ogonem odwrócić tak, że zaczęłam go nagrywać i to odsłuchiwać . Miałam paranoje, ze na prawdę on tak jak twierdził nic takiego nie mówił. Ze jestem wariatka. Ze normalną kobietą siedzi w domu i wspiera swojego faceta. Ja żyje w fikcji. Mam nadzieję, ze ta fikcja z każdym dniem się otworzy. Bo tym dziewczynom do których nie będę pisała.. to samo pisał. Kiedyś tamte 2 kobiety wysłały mi screeny jak mówili to wariatka. A za 2 tygodnie jak jedna go kopnęła przyszedł do mnie. To było rok temu. Okazało się, że wersja nie była prawdziwa. Bo to one go zablokowały. A nie on. On jednocześnie miał wędkę i rybę. Mi pisał jaka to jestem zimna kobieta a im, ze on czeka na spotkanie. Teraz nie mamy kontaktu i jest to dziwne. Bo się tak przyzwyczaiłam, że myślałam iż on coś zrozumie i napiszę przepraszam. Jego nie ma. Rzucił się w wir pasji, przyjaciół, wyjeżdża i ma kogoś nowego co chwilę. A stare zdobycze pod jego postami proszą o kontakt. Wiem, ze on potrafi zakręcić od początku. Wystawił post, że koleżanka szuka pomocy w naprawie auta bo nie da rady dojechać do domu. Koleżanka podziękowała jaki jest kochany. On jej napisał, ze przytula. Koleżanka dotarła do domu tego samego dnia. Okazało się, ze ma 22 lata , dziecko i kolegów. Jemu to nie wadziło. Wszystko co wstawi pierwszy komentuje. Bo jest niedostępna i nie pójdzie na niego. Więc robi co może. Gdybym ja miała taką relację na fb , zaraz by było że się ….. bo normalna kobieta nie ma kolegów. I to jest to, ze jedno mówił i mi wpajał a drugie robi. Tak jak bym malutkiej nie pozwalała kiedyś przechodzić na czerwonym a potem za parę lat jak moja córeczka by chciała poczekać na zielone to jej pokazuje, że idę przez jezdnię nie patrząc, ze to czerwone jest. Dziecko by doznało szoku. Taki szok ja mam. Dziękuję, za pomoc i proszę trzymaj kciuki. Póki co nie spoglądam na profil i się zapisuje do lekarza. Jak maluszek mnie kopie to staram się myśleć, ze ja stresuje nerwami i tego nie chce. Staram się więzi z rodziną odbudować i na siłę wychodzić. Tzn wczoraj nie dałam rady w domu siedzieć (pomimo obowiązków ja nie mam na prawdę pasji) jak słuchałam jakiegoś gatunku muzyki kiedyś to mówił mi, ze to chore bo tego słuchają małolaty. Dziś sam tego słucha. I tak wszystkie moje pasje poszły w sina dal. Ja też jestem winna. Zrobiłam mojej córce krzywdę ponieważ, nie rozważyłam faktu iż to mojemu dziecku tworzymy życie we 2. A ja wybrałam na to człowieka który teraz lata z klata i się dobrze bawi. Wiedząc, ze mam przepuklinę pachwinową i tak jak mówił, że ciąża to nie choroba to go nie interesuje, ze co wstanę to mam skurcze. Dlatego jak mam dni, że myślę o nim jak o kimś kto mi czas zabrał i trzeba się otrzepać.. wtedy zapisuje na kartkę moje emocje (wiem dziwne) bo w takie dni jak dziś mogę to czytać. Jak i wasze porady.
 
Nie zniszczyłaś tego człowieka. Nie ma takiej opcji. On Cię tak zmanipulował, że szukasz winy w sobie, ale to nieprawda. Mówisz, że mogłaś nic nie mówić - czyli żyć kompletnie pod jego dyktando. Straciłabyś siebie, ale jemu ciągle byłoby źle.
Dobrze, że odeszłaś. Minęło na razie mało czasu, ale dobrze, że to zrobiłaś. Dla siebie i dla dziecka. Lepiej, żebyś je wychowała sama, niż z takim manioulatorem.
Właśnie w związkach wiem, że każdy powinien na spokojnie mówić co myśli, iść na kompromisy, itp niestety ja się dawałam. Potem po latach zbuntowałam i słyszałam ciągle, ze ze mną nie da się rozmawiać. Od niego jedynie. Z innymi ludźmi (wiadomo, że każdy ma swoje zdanie, pogląd) ale znam ludzi niektórych dłużej niż jego. Różne etapy życia mieli czy ja miałam. Nigdy nie padły wyzwiska, był szacunek i podczas rozmowy nie miałam tego napięcia a może coś źle napisałam, powiedziałam. Dziś mi dziwnie. Jak ktoś jest spokojny i doszukuje JA się w takim człowieku, że coś jest nie tak. To toksyczne. Albo ktoś pyta gdzie idziesz. Reaguje zapytaniem dlaczego pytasz albo w gorszych dniach „a co”? I w głowie stres. Nie umiem tego się pozbyć. Wiem, ze to jak przebiegł mój związek ma wpływ na mnie teraz. Bo zostały zachowania które mam, myśli itp ale najgorszym jest to, ze ja żyłam dla kogoś i siebie nie znam tak na prawdę. Moje ja pare lat temu zniknęło. Dlatego dziś wariuje bo zabrałam sobie świat który on mi stworzył. Ale pierwszy raz w życiu miałam już dosyć na tyle, ze pomimo 1000 rozstań. W końcu konsekwentnie wzięłam torbę, resztę mu zostawiłam i wyszłam. Wyzwał tylko mnie i ze on sobie poradzi a mnie znać nie chce. Egoizm wiem. Lecz pękło we mnie. Kiedyś go odblokowywałam. Dziś tego nie robię . Jedynie mania fb mi została. W jakiś sposób mi pomaga to gdyż… dociera do mnie , że on raczej mnie nie kochał. Ja nie potrafię nawet ze znajomym pisać. Bo myślę tylko o nim. I o tym co mogłam zrobić żeby było lepiej. A za 1 godzinę myślę, ze to ja zaprzepaściłam wszystko. Bo może jestem ugodowa ale potem na prawdę stawiałam na swoim. Krzyczałam, że życzę mu żeby trafił na kogoś kto go zrani i będzie traktował jak on mnie. Po tych słowach żałowałam ich. I to nie hormony ciążowe. Ja po prostu już rady nie dawałam. Jak te nagrania odsłuchuję to mówię mu boli mnie to i to. Manipulujesz i daj mi spokój. Albo mówię mu , ze mnie nie wspiera. Mówi , że wymyślam. Ale nieświadomie nagranie chwyciło i na innym on mówi, ze ja go olewam. A ja mówię tak samo jak ty mnie olewałeś. I cisza . Po prostu stykałam go już z lustrem. Mówiłam to co on mi. Te nagrania nie są ok. Ale jednak dziewczyny usłyszałam , ze kto normalny nagrywa i ze chora jestem. Jednakże ja już nie wiedziałam czy ja wariuje czy on. Wiem jedno, ze jedynie 99% myśli zajmuje mi czy on się zmieni dla innej. I się tego boję. Pomimo, ze nie chce cierpienia innej kobiety. Zaraz myślę nie gdybym tak i tak mówiła. Albo coś inaczej zrobiła to by nie olał mnie. Moja siostra (powiedziałam jej z samokrytyką bo wiem, ze jestem też winna) mówi , ze on przejrzał, ze nic nie ugra i szuka nowej zdobyczy bo na początku kobiety nic nie widzą. I że zasób w postaci mnie się wyczerpał więc po co mu ja. Która zaczęła wymagać. Pomimo, ze go nauczyłam , ze wszystko miał na wyciągnięcie ręki. Dużo mi powiedziała co zabolało. I jak czytałam o tych mechanizmie np jego zachowań to wiele się pokryło, co mnie boli. Dziękuję za pomoc. W złych momentach będę czytała. I przepraszam za obszerną odpowiedź.
 
Czuję się winna ponieważ po roku sama zaczęłam w stosunku do niego przejawiać toksyczne zachowania. Np nie ograniczałam go tak jak on mnie. U niego wystarczyło, ze telefonu nie odebrałam i było, ze mam się pie… ale np jak czekał w pokoju na obiad a ja usiadłam w kuchni i obiad jemu nałożyłam a sama zaczęłam jeść swój bez zaniesienia jemu.. to usłyszałam, że patrzę na swój tyłek tylko. Więc wtedy wpadałam po nawiązce słownej w nerwy i zaczęłam wypominać ile mu dałam. Druga sprawa.. często na jego drobne gesty np na pytania gdzie idę reagowałam złością. Mam to samo z innymi ludźmi. Bo wypracowałam sobie mechanizm obronny. Nawet jak mu mówiłam gdzie idę to były awantury. A teraz tamte dziewczyny są super bo imprezują. Ja tego nie robiłam a to mi wmawiał i jemu to nie pasowało, ze matka może imprezować. Jak byłam kiedyś u psychologa to mi powiedział, ze typowo się zachowuje jak ofiara ale też z ofiary w kata łatwo przejść. Najgorsze jest to, ze do mnie ciężko przemówić. Odeszłam i go zostawiłam sama z tym. Bo 3 miesiące się prosiłam żeby odkładał coś na mieszkanie. Płaciłam sama 2360zl plus jedzenie itp raty. A on kupował sobie co chciał. I mam żal do siebie bo może faktycznie miał ciężko znaleźć tą pracę … znalazł za to hobby. Muzyka. I dlatego jego luba go w tym wspiera. Ona też tworzy. Podziękował przyjacielowi którego lata nie było, ze go wspiera. Kupował koszulki z swoim logo. Zaczął nagrywać a ja to słuchając mówiłam spoko. Więc mi mówił po co mu laska która go nie wspiera. Może miał rację. Ja czytam dużo o toksyczności. U mnie love bombing był od razu. W ten sam dzień co tatę malutkiej poznałam od razu zaczął źle mówić na swoją ex partnerkę. Wspierałam go , ze jak to ona mogła to Ci robić. Wiesz, że połowa tych zachowań co wmawiał, ze ona przejawia to on przejawiał? Potrafi kota ogonem odwrócić tak, że zaczęłam go nagrywać i to odsłuchiwać . Miałam paranoje, ze na prawdę on tak jak twierdził nic takiego nie mówił. Ze jestem wariatka. Ze normalną kobietą siedzi w domu i wspiera swojego faceta. Ja żyje w fikcji. Mam nadzieję, ze ta fikcja z każdym dniem się otworzy. Bo tym dziewczynom do których nie będę pisała.. to samo pisał. Kiedyś tamte 2 kobiety wysłały mi screeny jak mówili to wariatka. A za 2 tygodnie jak jedna go kopnęła przyszedł do mnie. To było rok temu. Okazało się, że wersja nie była prawdziwa. Bo to one go zablokowały. A nie on. On jednocześnie miał wędkę i rybę. Mi pisał jaka to jestem zimna kobieta a im, ze on czeka na spotkanie. Teraz nie mamy kontaktu i jest to dziwne. Bo się tak przyzwyczaiłam, że myślałam iż on coś zrozumie i napiszę przepraszam. Jego nie ma. Rzucił się w wir pasji, przyjaciół, wyjeżdża i ma kogoś nowego co chwilę. A stare zdobycze pod jego postami proszą o kontakt. Wiem, ze on potrafi zakręcić od początku. Wystawił post, że koleżanka szuka pomocy w naprawie auta bo nie da rady dojechać do domu. Koleżanka podziękowała jaki jest kochany. On jej napisał, ze przytula. Koleżanka dotarła do domu tego samego dnia. Okazało się, ze ma 22 lata , dziecko i kolegów. Jemu to nie wadziło. Wszystko co wstawi pierwszy komentuje. Bo jest niedostępna i nie pójdzie na niego. Więc robi co może. Gdybym ja miała taką relację na fb , zaraz by było że się ….. bo normalna kobieta nie ma kolegów. I to jest to, ze jedno mówił i mi wpajał a drugie robi. Tak jak bym malutkiej nie pozwalała kiedyś przechodzić na czerwonym a potem za parę lat jak moja córeczka by chciała poczekać na zielone to jej pokazuje, że idę przez jezdnię nie patrząc, ze to czerwone jest. Dziecko by doznało szoku. Taki szok ja mam. Dziękuję, za pomoc i proszę trzymaj kciuki. Póki co nie spoglądam na profil i się zapisuje do lekarza. Jak maluszek mnie kopie to staram się myśleć, ze ja stresuje nerwami i tego nie chce. Staram się więzi z rodziną odbudować i na siłę wychodzić. Tzn wczoraj nie dałam rady w domu siedzieć (pomimo obowiązków ja nie mam na prawdę pasji) jak słuchałam jakiegoś gatunku muzyki kiedyś to mówił mi, ze to chore bo tego słuchają małolaty. Dziś sam tego słucha. I tak wszystkie moje pasje poszły w sina dal. Ja też jestem winna. Zrobiłam mojej córce krzywdę ponieważ, nie rozważyłam faktu iż to mojemu dziecku tworzymy życie we 2. A ja wybrałam na to człowieka który teraz lata z klata i się dobrze bawi. Wiedząc, ze mam przepuklinę pachwinową i tak jak mówił, że ciąża to nie choroba to go nie interesuje, ze co wstanę to mam skurcze. Dlatego jak mam dni, że myślę o nim jak o kimś kto mi czas zabrał i trzeba się otrzepać.. wtedy zapisuje na kartkę moje emocje (wiem dziwne) bo w takie dni jak dziś mogę to czytać. Jak i wasze porady.

Co Ty z tą pasja. Nie ma obowiązku posiadania pasji. To nie jest żaden wyznacznik super życia.
 
Co Ty z tą pasja. Nie ma obowiązku posiadania pasji. To nie jest żaden wyznacznik super życia.
Bo powiedział, ze ja go w tym hamowałam. I ze w końcu po latach zrozumiał, ze musi tworzyć. A ja go nie powstrzymywałam nigdy. I teraz tak się czuję jak bym serio 5 lat zabrała jemu. Bo go ludzie wspierają w tym. A ja co robiłam..postaram się dziś zapisać na terapie
 
reklama
W złych momentach będziesz czytać, super. A terapia?
Zapiszę się dziś. Chodzby prywatnie. Byłam 2 razy w życiu na terapii. Prosiłam żeby ze mną chodził ale uznał, że może siedzieć obok bo to nie on ma ze sobą problem. Jak mu proponował psycholog to odpowiadał, ze z nim jest ok i ze robimy z niego tyrana. A ja zamiast dalej chodzić to mówię może ma rację i tak lata leciały. Miesiąc temu jak mu mówię chodź ze mną, bo ja chciałam z nim iść i coś polepszyć. To , ze nie. Może być obok ale nie będzie uczestniczył. Ci co nas znają mówią, ze ma ciężki charakter . Ze ja też mam ale nie jestem konfliktowa i taka terapia byłaby dla par super. Ale niestety pisemnie odmówił wtedy i została mi wtedy terapia nad samą sobą. Chociaż myślałam, ze jak się kogoś kocha to się chce pracować nad sobą żeby coś zmienić dla siebie i dla tej drugiej osoby. Ludzie którymi się teraz otacza, tzn nowi znajomi. Utwierdzają go w tym, ze jest ok z nim. Więc wątpię, ze on zauważy swoje błędy . Myślę, ze moja córka jak tak dalej będzie. Będzie miała mamę która się stara coś zmienić. Bo ja nie dopuszczę bez terapii kogoś takiego do dziecka. Kiedyś przy mnie nazwał inną kobietę (i przy jej dziecku) patrz jaką masz….. mamusię. Chyba to był 7 miesięczny chłopczyk. I ja zamiast wtedy wiać, stałam biernie. Szukam już specjalisty. Zapisałam się do psychiatry ale mam termin na październik. Zrobię wszystko żeby siebie i swoje myślenie zmienić. Nie jestem sama. Mam córeczkę.
 
Do góry