reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

żywe srebro

Co do Marciowego żywego srebra to potwierdzam - miałam przyjemność poznać Nikosia, ma charakterek chłopak :D
Pocieszę Cię tylko Marcia, że jest szansa (mała bo mała ale zawsze :p), że może jeszcze zapałać miłością do piaskownicy ;) mój Sebastian też na początku wszędzie wchodził i wszystko chciał zbadać, ale od jakiegoś czasu piaskownica mu się podoba... i niech tak zostanie! może bedzie nawet szansa że z książką na plac zabaw pójdę :p
co do zjadania - w niedzielę byliśmy na grillu gdzie było pełno małych kamyczków. Sebastian koniecznie chciał zjeść/spróbować. Siedzieliśmy nad nim i nie pozwalaliśmy, zatrzymywaliśmy rączki przed buzią... aż nam się znudziło, mówię do męża "dobra, zostaw, niech spróbuje, będziemy wyciągać" - efekt taki że Seba oblizał dwa kamienie i stwierdził że to nie to - ufff :D nic innego nie próbuje jeść na dworze, ale i tak jest pod obserwacją ;) zwłaszcza na parkowych trawnikach :/
no i minutowy płacz z powodu powrotu do domu po spacerze jest już na porządku dziennym... cieszę się, że nie dłużej :p a w tym czasie rozbieram się, myję ręce, itp. jak młody przestaje wisieć pod drzwiami biorę się za niego ;)

Charlene a czy Wasz dom jest dwujęzyczny czy to Twoja "sprawka"? :)
 
reklama
Charlene robisz to na zasadzie mowisz przepraszam i zaraz sorry? czy jak?:zawstydzona/y:

Tygrynka dzięki. Jest nadzieja ze za 2 miec moje dziecko sie uspokoi i pokocha piaskownicę ;-) oby.
Dzisiaj właził po schodach i chcialam go asekurować a on do mnie z łapami ze co ja robię i mnie odepchnął łobuz..albo mnie odpycha jak chce gdzies przejsc a nie ma miejsca:-D
Co do tych kamyczków to jesteś odważna, ja mam ich pełno na ogrodzie i mam schizę ale narazie je olewa.
 
Wiesz, to były takie większe kamyki, ale cieszę się, że na nich spróbował że nie są warte zjadania, a nie na takich parkowych, bo te rzeczywiście są mniejsze i bym się bała, że się zadławi :/
Nikoś staje się coraz bardziej samodzielny widzę, fajnie :)
 
no samodzielny to sie zrobił...:) za pare dni rok a ja będę wyc ze mam taie dorosłe dziecię już hehe :)
od tygodnia ma etap piszczenia. Ja też tak miałam ale komiczny jest przy tym. Mamy nos skwaszony i dwa siniaki na policzkach...BANDIT. Mogę wymieniać i wymieniać co wykombinował...zbił sos sojowy, szklandke dziadziusia, figurce głowę urwał...ah..:p to był ułamki seknud zeby nie było zem u pozwalam na wszystko :) poprostu idzie idzie....i przyspieszenie i ciach
 
hehehe łobuzuje na całego :-D
ja nie wiem jak to możliwe, ale można siedzieć obok dziecka a ono i tak coś zmajstruje w ułamku sekundy... chyba że za slaby refleks mam:-p
 
Marcia niee, tak robie tylko jak widze ze nie bardzo kuma cos co mowie w jednym z jezykow - powtarzam w drugim. Albo jak jest slowo, ktore wiem ze zna np po angielsku a po polsku nie, to tez dubluje. Ale normalnie mowilam "blokami" - jedna czynnosc/akcja bylo zawsze w jednym jezyku (np obiad - polski, budowanie klockami - angielski, rysowanie - polski) zeby jej sie nie pomieszalo. Ale dzieci sa kumate, i tak czasem mieszalam dla wygody albo z rozpedu i nic jej to nie zaszkodzilo. Teraz rzadko miesza slowa xz dwoch jezykow w zdaniu, a ostatnio mowila "raining", a ja nie zrozumialam bo r nie wymawia wiec jak sie kapnela to powtorzyla "pada desc" wiec lapie ze to znaczy to samo. Ale z drugiej strony w jednym jezyku tez tlumaczy, bo ostatnio mowila "ciezarowka", ja znowu nie zrozumialam, wiec powtorzyla "duze auto". Tak sie chcialam pochwalic, bo to nowa umiejetnosc ;)

Ja Sare zaczelam puszczac sama po schodach (z asekuracja of kors ;) jak miala 9 miesiecy - zanim zaczela chodzic. Jak miala 15, to juz jej nie asekurowalam - latala sama w gore i dol, teraz juz nawet nie pamietam...Przypominam sobie dopiero jak inni sie dziwia, ze sie nie boje jej sama puszczac na schody.

Mloda niedlugo drugie urodziny i pojscie do przedszkola...Tez chyba bede ryczec jak bobr, bo dopiero co mialam dzidziusia :)
 
Dziś miałam przykład histerii jaki niegdyś opisywała charlene, nie pamietam w ktorym watku. Staś nie chciał wyjśc z placu zabaw. Zaczął wyć, histerycznie zawodzic "nie mamo, nie". Tłum ludzi, panie przedszkolanki, ktore od wrzesnia wezma mlodego pod opieke (bo akcja miala miejsce na przedszkolnym podworku), a u mnie brak pomyslow co robic. Wzialam go na rece a on najpierw sie rzucał, a potem zesztywniał i cały czas powtarzał swoje. Nie pomagało nic. Uspokoil sie dopiero jak spotkal kolege z przedszkola z ktorym mogl ogladac auta. I nadal brak pomyslu jak sobie radzic z taka histeria. Zwlaszczaw miejscu publicznym.



 
reklama
Magnez znam dokładnie takie "akcje". Z Olkiem akurat nie mam problemu, bo wkładam go do wózka i spokój. Ale ostatnio byliśmy na placu zabaw i chłopcy bawili się w piaskownicy. Jednak była już 18sta, zerwał się wiatr i mówię, że czas do domu. No więc Maks swoje "nie chcę do domu. chcę się bawić." i w ryk. Rzucił się nawet na ziemię. Kiedyś wyprowadziłoby mnie to z równowagi, ale podstawa to spokój. Wzięłam go za rękę, szmotał się, wyrywał, ale nie pozwoliłam mu. W końcu zaczął iść z oporem, cały czas płacząc. Cały czas tłumaczyłam, że zimno, że czas na mleczko i spać, że jutro przyjdziemy. Jeszcze trochę pomarudził, a potem na spokojnie doszliśmy do domciu :-)
Przede wszystkim ja nie biorę na ręce, bo dziecko wtedy zawsze będzie próbowało się wyrwać, a utrzymać takiego 3latka, to nie lada wyczyn ;-)
Nie interesuje mnie, że dookoła są ludzie, że się patrzą. W tym momencie moje dziecko jest najważniejsze. Mądra mama będzie patrzyła ze zrozumieniem, bo nie raz ją to samo spotka...
Cierpliwość i spokój, a damy radę ze wszystkim :tak:
 
Do góry