reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

żywe srebro

Dziewczyny, ja uwazam, ze zdecydowanie lepiej bez krzyku...Ale znam siebie, swoj temperament. Mloda ma go po mnie, wiec obie jestesmy emocjonalne - jest to awykonalne zebysmy nie krzyczaly nigdy, bo to sprzeczne z nasza natura. Staram sie to ograniczyc do minimum, ale tez widze, ze jak jestem wsciekla to ciezko mi sie opanowac, dlatego staram sie zrozumiec ze Mlodej tez czasem ciezko sie opanowac. Skoro mi nie wychodzi, to co dopiero jej! Musimy sie jeszcze sporo nauczyc (glownie ja) zeby nie nakrecac sie nawzajem, ale licze ze z czasem wypracujemy jakas fajna metode rozwiazywania konfliktow i wyrazania negatywnych emocji. Nie lubie krzyku, ale uwazam, ze mimo to krzyk jest lepszy niz wieczna "kamienna twarz". Krzyk pokazuje, ze jestem zla, ze kazdy ma prawo byc zly. To nie jest najlepszy sposob wyrazania zlosci - ale chyba najbardziej naturalny. Nie akceptujemy w zaden sposob bicia, przeklinania i obrazania. nawet jak wrzeszcze to krzycze ze "jestem wsciekla, i dlaczego jestem, a nie "jestes glupia, zamknij sie, wkurzasz mnie, nie lubie Cie" - tego glownie chce ją nauczyc. Nie zeby nigdy nie krzyczala, ale zeby wyrazala w ten sposob emocje a nie wbijala szpile komus.

Zreszta, u nas jest troche inaczej. Sara poslucha mnie predzej nie kiedy krzykne tylko kiedy kilka razy powtorze to samo polecenie bardzo cicho i bardzo stanowczo, z grobowa mina. Tymi samymi slowami. Wtedy wie ze sprawa jest powazna. Krzyk stosuje jak sama sie wystrasze (np kiedy cos niebezpiecznego zacznie robic) albo jak sie wkurze totalnie ale jako metoda to u nas sie nie sprawdza szczegolnie.
 
reklama
Nie akceptujemy w zaden sposob bicia, przeklinania i obrazania. nawet jak wrzeszcze to krzycze ze "jestem wsciekla, i dlaczego jestem, a nie "jestes glupia, zamknij sie, wkurzasz mnie, nie lubie Cie" - tego glownie chce ją nauczyc. Nie zeby nigdy nie krzyczala, ale zeby wyrazala w ten sposob emocje a nie wbijala szpile komus.
Dokładnie!

Zreszta, u nas jest troche inaczej. Sara poslucha mnie predzej nie kiedy krzykne tylko kiedy kilka razy powtorze to samo polecenie bardzo cicho i bardzo stanowczo, z grobowa mina. Tymi samymi slowami. Wtedy wie ze sprawa jest powazna. Krzyk stosuje jak sama sie wystrasze (np kiedy cos niebezpiecznego zacznie robic) albo jak sie wkurze totalnie ale jako metoda to u nas sie nie sprawdza szczegolnie.
Dokładnie o tym pisałam. Jak Olek chce zjeść proszek, a mam zajęte ręce, to krzyknę...
Jak chcę coś osiągnąć z Maksiem, to staję naprzeciwko niego, patrzę mu w oczy i mówię...


No i żeby nie było - zdarza mi się krzyknąć na dzieci, kiedy mam słabszy dzień ;)
 
U nas też był etap z główką, może nie aż tak silny, jak u Twojego smyka, ale był. Na szczęście samo przeszło...

poszperałam na ten temat i wszędzie znajdywałam że to sposób na rozładowanie emocji.. że należy przytulać, okazywać dużo uwagi, itp.. tylko że ja właśnie tak robię a nie zauważyłam by problem zniknął:-( no nic, może u nas też samo przejdzie...

widzę że rozmowa o krzyku nam się wywiązała:tak:

Chcę, żeby uznał, że prośby czy polecenia wypowiedziane normalnym tonem sa tak samo ważne jak te wykrzyczane

wydaje mi się, że maluszki są za małe by zrozumieć że niektóre rzeczy są ważniejsze niż inne i właśnie po to jest akcentowanie tonem głosu, żeby dotarło do nich że sprawa jest ważna... I chyba chodzi tutaj o to, żeby nie drzeć się cały czas i nie uprawiać "darcia dla darcia", lub tak jak Charlene pisze - z wyzwiskami, obrażaniem, przeklinaniem, tylko żeby głośniejszym tonem podkreślić ważność informacji? Nie wiem...

I u mnie zwykle krzyk jest wyrazem złości i bezradności. I nie chcę wiedzieć co się stanie kiedy odkryje, ze pod tym krzykiem nie ma nic więcej, żadnego argumentu. Ze się przyzwyczai iprzestanie słuchać a ja zostanę bezradna i bezsilna nawet bardziej niz porzed tem, bo nawet krzyk nie podziała.
Albo będzie słuchał mnie tylko ze strachu. I potem "w zyciu" bedzie sluchał kazdego, kto na niego wrzasnie

Najczęściej krzyk jest wyrazem złości i bezradności :-( myślę, że słusznie się obawiasz że się przyzwyczai, bo chyba tak się dzieje kiedy mama w kółko o wszystko krzyczy? tu właśnie wchodzi trudna nauka dla nas mam - cierpliwość i nerwy na wodzy:baffled: dlatego ja się pilnuję żeby nawet jak młody mnie wkurzy nie krzyczeć "bez powodu" (bo faktycznie często rzeczy z powodu których mam ochotę wrzasnąć - po przemyśleniu na sucho wydają się kompletnie bez powodu do takiej złości) a typowy krzyk (bo nie mówię tu teraz o podniesionym tonie o którym pisałam wcześniej, używanym do podkreślenia wagi problemu) "zostawiam" na poważne sytuacje, żeby zadziałał kiedy naprawdę będzie potrzeba... ale jak każdemu zdarzają mi się chwile bezradności i zdarzy mi się podnieść głos - młody wtedy jest bardzo zdziwiony i momentalnie przestaje robić to co robił i biegnie się przytulić... a mi oczywiście robi się głupio, że jednak dałam się ponieść nerwom:-(

Staram sie to ograniczyc do minimum, ale tez widze, ze jak jestem wsciekla to ciezko mi sie opanowac, dlatego staram sie zrozumiec ze Mlodej tez czasem ciezko sie opanowac. Skoro mi nie wychodzi, to co dopiero jej! Musimy sie jeszcze sporo nauczyc (glownie ja) zeby nie nakrecac sie nawzajem, ale licze ze z czasem wypracujemy jakas fajna metode rozwiazywania konfliktow i wyrazania negatywnych emocji. Nie lubie krzyku, ale uwazam, ze mimo to krzyk jest lepszy niz wieczna "kamienna twarz". Krzyk pokazuje, ze jestem zla, ze kazdy ma prawo byc zly. To nie jest najlepszy sposob wyrazania zlosci - ale chyba najbardziej naturalny. Nie akceptujemy w zaden sposob bicia, przeklinania i obrazania. nawet jak wrzeszcze to krzycze ze "jestem wsciekla, i dlaczego jestem, a nie "jestes glupia, zamknij sie, wkurzasz mnie, nie lubie Cie" - tego glownie chce ją nauczyc. Nie zeby nigdy nie krzyczala, ale zeby wyrazala w ten sposob emocje a nie wbijala szpile komus.

po raz kolejny napisałaś bardzo mądre słowa:tak: czerpię z Twojego doświadczenia i poszukiwania metod wychowawczych całymi garściami:tak:
 
ja nie wiem Dziewczyny, ale Wasze dzieciaczki jakieś bardzo wrażliwe są;-) moje chłopaki czasami nawet nie zauważają jak na nich krzyknę...:-p
Zresztą widzę już teraz po nich, że są cholerykami po Mamusi;-)
 
:-D
No mój Sebastian nie miał za bardzo kiedy się przyzwyczaić do krzyku bo ja nie za bardzo lubię krzyczeć... zwłaszcza w jego towarzystwie;-)
Ale nerwusek po mnie też jest :-p
 
Do góry