heh....łatwo być takim wielkim idealista jak sie człowiek nie musi zastanawiać ile wydał i czy mu starczy na wszystko do kolejnej wypłaty. Wiele mam mogłaś urazić wiesz...bo bronisz matek, dzieci, które pracują w tych fabrykach, uważasz że jeśli kupisz pare rzeczy to już im się żyje duuuuużo lepiej dzięki tobie...a szkoda że nie myślisz o Polskich pracownikach, którzy to w duzym procencie pracuja za minimum, dostaja na reke 800-900zl (niektorzy nawet nie sa oficjalnie zatrudnieni przez co nie maja ubezpieczenia i nie moga sie leczyc w NFZ) i musza utrzymac rodzine. Myslisz ze to jest odpowiednie wynagrodzenie? Łatwo byc filantropem dla ludzi, którzy są w zasadzie dla nas teorią, nie ma sie styczności i większego wpływu na to, co się tam dzieje - no ale pochwalić się zawsze można, że się wspiera. Skoro tak lubisz pomagać innym to pomagaj tym co są dookoła Ciebie. Napewno wiele jest rodzin, którym pomoc by się przydała.
p.s. pozniej ci poszukam tego fragmentu twojej wypowiedzi gdzie ja odnioslam takie wrazenie a nie inne.
A jak myślisz, czy fakt istnienia na naszym rynku chińskich zabawek za 5 zł nie ma żadnego związku z tym, ile zarabiają polscy pracownicy np. polskiej wytwórni zabawek? Taka zagadka ekonomiczna.
To nie jest kwestia filantropii. Przy globalnej gospodarce to wszystko się ze sobą wiąże. Fakt istnienia supertanich produktów z innych krajów wykasza naszych producentów. W związku z tym albo wypuszczają pracowników na bruk, albo tną ich pensje. Ale matka wywalona z polskiej bankrutującej fabryki zabawek nie widzi tego, że kupując kaczkę za 5 zł (bo tańsza) sama dołożyła się do swojego wywalenia z pracy, tworząc popyt na zabawki nie droższe niż 5 zł, które umie wyprodukować Chińczyk (nie liczący się z kosztami ludzkimi) a Europejczykowi uniemożliwiają to przepisy i presja społeczna. To uproszczenie, bo tu działa prawo wielkich liczb, jak przy głosowaniu - ale to uproszczenie pokazuje mechanizm, dla którego wspieranie fair trade i lokalnej produkcji opłaca się długoterminowo także nam tutaj osobiście.