jej, no ja tak wlasnie otatnio rzadko zasiadam do kompa. choc nie zaszly u mnie zadne znaczace zmiany, nagle zaczelo towarzyszyc mi poczucie, ze roboty ciagle mam multum, a czasu malo... Glownie wiec robotam
a tak w skrocie:
niespodzianka rocznicowa okazala sie strzalem w 10
:-) , chociaz, jak przyznal moj maz, domyslal sie czegos. Nawet sie nie zdziwilam specjalnie; wierzcie czy nie, on autentycznie jakims cudem materializuje w swojej glowie moje mysli! Niemniej byl wniebowziety, a widzac go takiego cala sie rozplywalam
:-) tak lubie patrzec, gdy jest szczesliwy
w pon wracam do pracy. Od kilku dni nie moge skupic sie na niczym innym i czuje wewnetrzny niepokoj. Raz, ze jestem zupelnie wybita z rytmu pracy, mysle o terminach, dokumentach, odtwarzam w glowie, gdzie co mam i co mi bedzie potrzebne w pon, a dwa, ze tak nie chce zostawiac Adasia :sick: Moja mama bedzie sie nim opiekowac. Tylko ze ona msc temu wyjechala do babci, kt niedomaga i od tego czasu nie widziala Malego! wraca w sob. W ogole to ona ma luz, mowi, ze mam sie nie martwic, ze da sobie rade i takie tam bla bla bla, a ja, choc sie usmiecham, wcale taka pewna nie jestem. Przeciez mama zupelnie wypadla z obiegu; nie wie, kiedy Adas spi, jak go uspokoic, gdy marudzi w lozeczku, co lubi, czego nie itd. Nie chcialabym, zeby schematy, jakie wypracowalismy sobie przez ten czas, ulegly deformacjom...:-( mam nadzieje, ze naprawde da rade i ze moj powrot do roboty nie odbije sie zupelnie na malym. A z drugiej strony mam wrazenie, ze przesadzam z tymi obawami - nie ja pierwsza przeciez wracam do pracy i na moje szczescie nie musze szukac opiekunki wsrod obcych...