My dziś po pierwszej wizycie położnej. Akurat trafiła na kiepski dzień, bo Cypcio od 2 w nocy często się budził i ogólnie marudny był, problemy z zaśnięciem miał, jak się obudził po 7, to dopiero koło 10 zasnął, a po 10 przyszła położna i go obudziła
Sprawdziła pępuszek, wszystko ok. Obejrzała skórę i stwierdziła, że już zaczyna ładnie wyglądać (opowiedziałam jej, że po wyjściu ze szpitala jak zobaczyłam jego obsypaną krostkami skórę, to się wystraszyłam), kazała dalej myć w Oillan i czasami w krochmalu. Oczywiście skrytykowała chusteczki nawilżane i kazała myć pupę wodą z mydłem (co jest raczej mało realne, bo Cypcio by nerwicy dostał jakby miała czekać, aż ja polecę po wodę, a chusteczki mam przy przewijaku, więc mogę go szybko przewinąć). Powiedział, że mam go ubierać w jedną warstwę z długim rękawem, żeby nie wychłodzić i nie przegrzać, oczywiście obowiązkowo skarpeteczki na stópki. Kazała oczka przemywać przegotowaną wodą lub solą fizjologiczną. Na sapkę też kazała przemywać nosek sola fizjologiczną, ale ja kupiłam wodę morską Marimer. A dla mnie przykazania, to dieta bez mleczna, tylko, że ja do tej pory raz na jakiś czas piłam mleko lub jadłam lody śmietankowe i małemu nic nie było po tym. Z warzyw tylko gotowana marchew lub buraczki, no i ziemniaki. Dużo ryżu. Mięso drobiowe lub z indyka, gotowane. Herbaty unikać, wody mineralnej też, najlepiej kompot z jabłek w ilości do 1 litra dziennie, to co ja mam pić jak mnie suszy ;-) a nic nie można. O owoce już się nawet nie pytałam, bo pewnie też by powiedziała, że nie można. No i na tym skończyła się wizyta.