To co dzisiaj przezyłam przerosło mnie nad wyraz....
Mam takie miejsce gdzie przewijam Sonie - na blacie przewijak (na wysokości mojego pasa), obok umywalka i dalej wanienka....
Przewinełam Sonie, posadziłam na przewijaku po mojej prawej stronie i NIE RUSZAJĄC sie z miejsca wyciagnelam rece pod kran z lewej strony zeby umyc rece i dosłownie w tym momencie usłyszałam HUK!!!!! Obracam sie a to.... Sonia spadła z przewijaka prawie na moich oczach. Leżała jak długa na plecach, rączki i nóżki rozrzucone.... Boże! Jak ona na mnie spojrzała i w płacz.... Ja Nadal ryczę na samo wspomnienie...
Tuliłam, uspokajałam, całowałam i zalewałam się łzami... Sama w domu... Tel do Ł... Ten juz w drodze do nas.... Sonia najpierw zrobiła sie lekko senna ale nie dałam jej usnąć... Uspokoiła sie po ok. 10min Ja nie potrafiłam.... Domyślacie sie jakie myśli krążyły i nadal krążą mi po głowie...
Przyjechał Ł i do szpitala...
W szpitalu juz ja nadal roztrzęsiona a Sonia "podrywała" recepcjonistki i lekarzy - rozhahana, rozgadana
Lekarze zbadali ruchy i odruchy, temp, słuch, obmacali - młoda roześmiana(!)
Dali nurofen i kazali obserwować zachowanie przez najbliższe dni bo wygląda dobrze....
Jedynie mały guz z tyłu głowy - ledwo widoczny.
Nie potrafię sobie wybaczyć!!! :--
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-(
mary jestesmy tylko ludzmi:/ dobrze ze nic sie nie stalo, glowa do gory