A ja sie boje takich lekarzy.
Tez mielismy zaufana pania doktor - od urodzenia do niej "chodzilam", tak samo moi bracia, cala rodzina i wszyscy znajomi. Jak urodzilam Julie to wszystko bylo ok, ale najpierw co mnie uderzylo, ze pyta sie mojego dziecka kilkumiesiecznego: "No i powiedz słonko co Ci jest, bo ja nie mam pojecia!" I antybiotyk na recepcie :| a to zwykly katar. Potem mala dostala roty, a lekarka ciagle mowila nie ma sensu do szpitala, nie ma sensu, a ja sie w koncu wkurzylam, pojechalam na pogotowie i akurat w pore, bo juz odwodniona byla. Takze nasza rodzinna lekarka chyba sie wypalila zawodowo... Zmienilam lekarza i teraz jestem baaardzo zadowolona (choc wkurza mnie to ze olewa tak to ulewanie, ale byc moze ja panikuje...)