Wychodzę wczoraj na spacer z bloku , otwieram dzrwi patrze jakaś kobieta stoi.Pyta się mnie pod jaki numerem mieszkam więc jej mówię.A ona że idzie obok do sąsiadki ( sasiadka urodziła 3 tyg pozniej syna), że jest pielegniarką srodowiskową i że była parę razy u mnie ale mnie nie zastała.Więc jej mówię że ja nie siedzę w domu a chodzę na spacery, żeby zadzwoniła to sięumowimy na konkretną godzinę.Ona mi mówi że nie ma zwyczaju dzwonić.A nie prawda bo do kolezanki dzwoniła.
Pyta się ile Igorek ma tygodni, mówię że za tydzien skonczy 4 mc.Na to ona że juz jest za stary ...ale na co to nie otrzymałam odpowedzi i poszłam na spacer...
Dziś godz około 10 rano domofon " pielęgniarka środowsikowa"
Jezu bajzer w domu dopiero co wstałam ( dzis Niunio pospał do (\9:30 !!! wow)
Na dodatek klucza znależc nie mogłam...
Pozadawała troche pytan, m.in. czy karmię piersią i czy mały śpi w nocy.Mówię jej że sp[i ale w nocy ze 3 lub 4 razy karmię.Ta w szoku kazała mi opuszczac karmienie..Chyba babę pogięło zupełnie!!! Stwierdziła że jest za stary na to żeby go karmić tyle razy w nocy....
Na końcu powiedziała że ona specjalnie się z nikim nie umawia że robi naloty żeby sprawdzić w jakim stanie mamy są wychowujące dzieci
Uśmiałam się
Bo mój stan to ciągłe niewyspanie hahaah.
U mojej kolezanki wypytywała o zarobki o wszystko nawet w jakim proszku pierze ciuszki
Kazała na spacery chodzić nawet w mrozy, mówię jej że zimno to jest mi a nie dziecku i że ja na -15 mrozu nie mam zamiaru wychodzić.
Jakieś dziwne te baby pracują w tych ośrodkach albo ja jetem dziwna...
Miała któraś z Was takie wizyty????