Ale mialam dzisiaj akcje!
A wiec mala mi zaczela dzisiaj o ok 13.30 ryczec, caly czas. Nie moglam jej uspokoic ani kolysaniem na reku ani chodzeniem po domu, ani siedzeniem w chuscie (!) no doslownie niczym. Nic nie pomagalo , ani smok ani cyc
Po godzinie placzu zdjelam pieluche i polozylam ja na brzuch, o dziwo, uspokoila sie na troche, ale zaczela puszczac takie "twarde" baki (wiecie, chodzi mi o takie puszczanie z wysilkiem,a nie takie zwykle strzelanie z karabinu;-)). I znowu ryk.
Cycki miekkie, mysle nie mam za duzo mleka. Zrobilam laktacyjna, wypilam, zagrzalam wode i chcialam juz wyciagnac moje mleko z zamrazarki, ale mala w miedzy czasie troche pociumkala, popurtala, i sie uspokoila. Wiec szybko hyc do wozka (mysle ostatnia szansa) i smok do buzki, kocyk do policzka i minuta osiem Asia spala.
No stwierdzilam ze to kolki, skoro tyle czasu placzu. I zastanawialam sie pol dnia od czego. Az w koncu A na to wpadl.
Wypilam bez zastanowienia 2 litry tymbarka jablko brzoskwinia i to niestety sok jablkowy zawinil. Kiedys tez tak zrobilam i mala strasznie sie meczyla, dzis znow. Glupia jestem jak but

Ale to chyba dlatego ze wszystko juz jem i pije (nawet mandarynki, kapuste itp) i nic niuniu nie jest. Nawet jak zjem surowe jablko to jest ok, ale po wypiciu soku masakra
Mary nie mam pojecia-to zdanie pediatry. Ale skoro przy sciaganiu 5 min mam lekka reka 120 ml to pewnie i tyle wypije, wiec w sumie nie wydaje sie duzo. Ale za to je czesciej. Co 2-3 godz. Jedyny moment kiedy nie ulewa to wieczor i noc.