Lulilaj - ;-) Tak trzymaj!:-)
TRuskawa - Nie bede sie rozpisywac, bo wszystko zostalo juz napisane. Tylko jedno pytanie: Skad w Tobie ta 100% pewnosc, ze Twoj partner juz ciebie kiedys nie zdradzil? Trzymasz go pod kluczem w domu?! To nie zlosliwosc z mojej strony tylko moze temat do przemyslenia.
Milosc to nie tylko sex. W zyciu ludzie maja rozne problemy i zycie wystawia na przerozne proby. Zdrada jest ciezka proba, ale nie najciezsza. Zapewniam, ze sa ciezsze! Choroby, zalamania, nalogi itd. To duzo gorsze doswiadczenia, z ktorymi walczy sie duuuuzo dluzej. Jednak takie doswiadczenia (jesli obie strony wyciagaja z nich wnioski!) wzmacniaja ludzi, zwiazki, uczucia. Kazde z nich pozostawia blizne, ktora chyba nigdy juz nie znika, ale z czasem blednie i jest prawie niezauwazlna. Chyba nie da sie przejsc przez zycie bez blizn. Pytanie z kim sie je "lize". Latwiej "lizac" rany z kims, kogo sie zna, kocha, kto nas rozumie.....Latwiej chyba tez isc przez zycie z kims, kogo sie naprawde zna i wie na co go stac. Zdrada to test uczuc dla obu stron. Kazda z nich nagle staje przed pytanie "na ile kocham ja/jego"? Czy na tyle aby olac opinie innych, aby walczyc ze swoimi wewnetrznymi demonami, aby schowac dume i ambicje w buty? Jesli odpowiedz brzmi "tak" z obu stron to warto, bo jest uczucie, o ktore warto walczyc. Jesli "nie" - coz, czyli to nie bylo TO! Jesli jednak wychodzi sie na prosta z takiego zakretu zyciowego, to trzeba pamietac, ze ryzyko zawsze jest (bo ZAWSZE, w KAZDYM zwiazku jest!), mimo, ze teraz jest mniejsze, bo obie strony znaja cene. Ale jest.
A zycie "po"? Od naszego "razu" minelo wiele lat. I nadal pamietam. Nadal trafia mnie czasem szlag na ta mysl i mam ochote zloic mu skore. Ale to chwile, ktore przychodza coraz rzadziej i coraz szybciej mijaja. Obecnie nie przeszkadzaja mi w byciu szczesliwym. Dzis mamy rocznice slubu. Poniewaz dzis nie mozemy jej w pelni swietowac zrobilismy to w piatek i wczoraj. M(w tajemnicy) zarezerwowal ten sam pokoj, w ktorym spalismy po weselu, tak jak wtedy polozyl mi roze na lozku, romantyczna karteczke z krotkim wierszykiem (sam ukladal - troche kiepsko sie rymuje
), zjedlismy romantyczna kolacje i......bylo cudownie. I tak jest dosc czesto( w zeszlym roku w tajemnicy zorganizowal wyjazd do Wloch - rocznice swietowalismy w Wenecji na gondoli, wczesniej bylo Monaco, Paryz, wypad do spa itp). Dla takich chwil warto czasem pocierpiec....Jak moglabym nie byc szczesliwa? Mimo, ze nadal czasem sie klocimy o pierdoly, czasem wzdryga mna zazdrosc (maz duzo podrozuje - glownie razem, ale sam tez) i mam ochote go sprawdzac, to wiem, ze trudno mi by bylo znalezc lepszego faceta. Stracic to wszystko tylko dlatego, ze raz po pijaku zabalowal i stracil poczucie rzeczywistosci, zapomnial o bozym swiecie?
I powiem Wam, ze mimo, ze wiem, ze M duzo wyniosl z tej nauczki (bardzo pracowal i nadal sie stara abym miala do niego zafanie, ktore niejest juz takie samo jak kiedys, ale jest), jaka dostal, to nie moge byc go w 100% pewna. Bo to facet! Czasem, kiedy wyjezdza i np nie odbiera tel wieczorem szaleja we mnie rozne demony. Nawet kiedy zadzwoni po chwili, bo nie mogl akurat wtedy, siedzac przy stole na oficjalnej kolacji , rozmawiac przez telefon to moja fantazja jest jak wulkan. Jednak z czasem przekonalam sie, ze to ona jest moim problemem a nie maz! I kiedy tak sie czasem zastanawiam to dochodze do wniosku, ze nichce go sprawdzac, bo co mi to da? Jesli mnie znowu zdradzi - to nie chce wiedziec! Niechce przez to znowu przechodzic. Wiem, ze jestem zbyt "cwana" aby nie zauwazyc romansu, aby naiwnie cos przegapic - zbyt duzo w zyciu mialam doczynienia z takimi facetami (skrzywienie zawodowe). Wiem, ze maz mnie kocha i kocha nasza rodzine. Wiem, ze zrobilby dla nas wszystko. Wiem, ze moge na nim polegac i na niego liczyc. Wiem, ze go nadal bardzo kocham. Po co to niszczyc.......
Jednak maz wie, ze jesli zawiedzie mnie po raz kolejny to nic mnie nie powstrzyma przed odejsciem. Wie, ze nie rzucam slow na wiatr, wie, ze jestem na tyle silna i wie, ze szczescie Misi jest dla mnie celem nadrzednym. A znam zycie z nieszczesliwymi rodzicami i nie pozwole aby ona tez je poznala. Maz wie, ze tym razem to bilet w jedna strone. I musze przyznac, ze robi wszytko, abym wiedziala, ze wszystko jest ok. Dmucha dzis na zimne i ubiega moje obawy.
On wie, ze nastepnym razem bym go zostawilw. Ale ja tego taka pewna nie jestem......Ale to moja gorzka tajemnica!
Pozdrawiam Was wszystkie, a te zdradzone najgorecej. Wy wiecie, jak wielka jest gama szarosci zycia. Nic nie jest czarno-biale....