reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Żałoba po poronieniu

JAankaJA

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
13 Grudzień 2019
Postów
64
Wiem dziewczyny że wśród nas są kobiety które poroniły. Może to nie miejsce aby o to pytać ale nie mogę sobie poradzić z tym. Wczoraj miałam zabieg i wróciłam do domu. Jak Wy sobie z tym radziłyście? Ja cały czas tylko ryczę. Nie mogę się niczym zająć bo ciągle to do mnie wraca.
 
reklama
Rozwiązanie
Tak wiem że każdy ma inny sposób na przeżycie żałoby. Dziwne bo żałobą i kryzysem zajmuje się zawodowo ale jednak pomoc innym a pomoc sobie to dwie różne rzeczy.
U mnie w mieście jest grób dzieci utraconych. Pogrzeb jest 2x w roku i kolejny będzie dopiero w wakacje. Razem z mężem chcemy na niego iść. Niezależnie od siebie szukaliśmy tych informacji. Nie wiem jakiej był płci bo to 10 tydzień i lekarz już nic nie widział poza pecherzykiem ale nazwaliśmy go Junior. Razem stwierdziliśmy że będziemy go odwiedzać i kupimy mu zabawkę albo figurkę aniołka. Będziemy chodzić do niego i palić świeczkę. To dla mnie to ogromnie ważne żeby mieć możliwość pójść do niego. Zgodnie stwierdziliśmy też że lepiej jak będzie z innymi dziećmi. Maleńkiej...
Hmm chciałabym napisać, że Cię rozumiem. Naprawdę... chciałabym krzyczeć, płakać i przeżywać.
Mam świadomość, że straciłam ciążę. Nie zdążyłam nawet zobaczyć zarodka na USG. Mam świadomość, że jest we mnie i niebawem przyjdzie najgorszy moment.. i tego się cholernie boję. Póki co rozmawiam o tym z dwoma osobami, wbrew pozorom zwykli znajomi z pracy. Może właśnie dlatego jest mi łatwiej. Nie zalewam się łzami, nie obwiniam się, nie myślę o tym.. uśmiecham się, żartuje.
Boję się momentu, gdy organizm zacznie się oczyszczać. Boję się, że rozpadnę się na drobne kawałeczki. Nie wiem ile czasu to będzie trwało, kiedy nastąpi. Mija ok. 1,5 tygodnia od kiedy zauważyłam, że beta hcg ma nieprawidłowy przyrost. A 25/12 dostałam bóli.. boję się, że zaskoczy mnie to w pracy, że zacznę mocno krwawić i współpracownicy zorientują się co się stało. Boję się ich współczucia, tak tak boję.. wbrew pozoru twarda baba jest pełna obaw..
W przyszłym tygodniu mam wizytę u lekarza, u siebie w DK.. bo wszystko wydarzyło się w Polsce, badania, USG itp. dowiedziałam się o ciąży kilka dni przed wyjazdem na święta. Będę musiała wszystko opowiedzieć, pokolei.. układam sobie w głowie, żeby nie rozczulić się zbytnio.
Z jednej strony tj wyżej wspomniałyscie.. jeśli miałabym skazać dziecko na zespół nieuleczalnych chorób tylko dlatego, bo chcę mieć dziecko.. to lepiej, że natura zadziałała sama. [emoji174]
Widzę jeden pozytywny aspekt, zaszłam w ciążę, czułam tą radość widząc test, a raczej 5 testów.. widziałam radość Męża [emoji3590] jest szansa na przyszłość. Cieszę się, że nie usłyszałam serduszka, bo zapewne słyszała bym jego bicie do dziś.
Jesteś bardzo na swiezo. Czekanie ńa poronienie jest trudne. Ale tak jak piszesz, najczęściej wszystko dociera w trakcie lub po poronieniu. Bo to taki definitywny koniec. Niby masz świadomość, że ciąża się zakończyła, bo się nie rozwija, ale krew, ból, jakby wtedy to fizycznie się dokonuje, zachodzą hormonalne zmiany w ciele i dopada jakoś człowieka to uczucie straty i pustki. Jeśli masz możliwość w pracy wziąć kilka dni urlopu jak zaczniesz krwawić to polecam. I o dziwo często to praca stawia na nogi bo można się jej poświęcić, nie czuć nie myśleć. Ale warto odreagowywać. Ja to zrobiłam dopiero po kilku latach od straty tak w 100%. Pojawiła się "okazja"... Skorzystalam, choć w domu miałam już syna i byłam w kolejnej ciąży. Warto to zrobić, by nie obarczać dzieci brzemieniem rodzeństwa.
 
reklama
Tak wiem że każdy ma inny sposób na przeżycie żałoby. Dziwne bo żałobą i kryzysem zajmuje się zawodowo ale jednak pomoc innym a pomoc sobie to dwie różne rzeczy.
U mnie w mieście jest grób dzieci utraconych. Pogrzeb jest 2x w roku i kolejny będzie dopiero w wakacje. Razem z mężem chcemy na niego iść. Niezależnie od siebie szukaliśmy tych informacji. Nie wiem jakiej był płci bo to 10 tydzień i lekarz już nic nie widział poza pecherzykiem ale nazwaliśmy go Junior. Razem stwierdziliśmy że będziemy go odwiedzać i kupimy mu zabawkę albo figurkę aniołka. Będziemy chodzić do niego i palić świeczkę. To dla mnie to ogromnie ważne żeby mieć możliwość pójść do niego. Zgodnie stwierdziliśmy też że lepiej jak będzie z innymi dziećmi. Maleńkiej białej trumienki bym nie zniosła. A tak będzie z innymi aniołkami. Szkoda tylko że muszę czekać do wakacji.
Czym innym jest pomagać innym, kiedy stoi się z boku, wczuwa w czyjeś emocje, ale ich nie doświadcza. Czym innym jest stać w ich centrum. Przykre to, co napisze, ale będziesz bogatsza o to doświadczenie, a co za tym idzie, będziesz potrafiła lepiej pomóc innym. Z całą pewnością pojawi się też niebezpieczeństwo przeniesienia swojego doświadczenia na innych, dlatego będziesz potrzebowała dobrze przepracować temat. Możliwe, że ze specjalista.

Mówisz, że do wakacji długo... Czas jest pojęciem względnym. Dziś wydaje się odległy, ale tak naprawdę to dobrze, bo to jest twój czas na to, by doświadczać straty tak, by zamknąć temat pochówkiem.
Napisałaś coś, co mnie lekko zaniepokoiło, mianowicie, że i ty i partner szukaliście informacji o pochówku osobno. Bardzo często się dzieje tak w związku, ze strata wprowadza między partnerami rozdźwięk, swoistą rysę. Nie pozwólcie, by to doświadczenie was rozdzielilo i podzieliło. Doświadczacie straty w różny sposób, ale jesteście w tym razem. Dobrze więc, byście o tym rozmawiali, a nawet razem mogli przeżywać emocje z tym związane.
Jest ci teraz trudno, bo temat jest świeży. Ktoś nagle wyrwał maluszka z twego ciała i nie ważne, że zdążył obumrzeć przed zabiegiem. Zabieg to nagła ingerencja prowadząca do przerwania procesu hormonalnego w ciele. Procesu, w którym uczestniczy ciało, nie wylaczajac mózgu. On też uczestniczy w przygotowaniu do macierzyństwa. I dopóki nie odzyskasz równowagi hormonalnej po poronieniu i zabiegu, o tyle trudniej będzie stawić czoła całej tej sytuacji i sobie z nią poradzić. Strata dziecka dokonuje się na wielu płaszczyznach. Trzeba je wszystkie przepracować, połączyć, zsynchronizować i umieścić w sobie i siebie w całym tym procesie. Dlatego najtrudniej jest zaraz po zabiegu. Potem z każdym upływającym dniem będzie powoli łatwiej. Tu czas jest twoim sprzymierzeńcem i przyjacielem. To on cię będzie niósł tak długo, jak długo będziesz tego potrzebować. Aż będziesz gotowa znowu stanąć na własnych nogach i dalej żyć.
Ludzie często się miotają bo chcą szybko zamknąć temat i mieć go za sobą. Sama wiesz, że to niemożliwe. Najlepsze, co można dla siebie zrobić, to dać sobie właśnie ten czas na przeżywanie emocji, na doświadczanie bólu... by pozwolić wybrzmieć im w sobie, a co za tym idzie odebrać im niszczycielska moc.
Powoli, krok po kroku będziesz przechodzić etapy żałoby. Jak sama dobrze wiesz to trwa... I bardzo dobrze, że to trwa. To twój dobry czas. Czas transformacji. Obydwoje macie go pod dostatkiem
 
Ostatnia edycja:
Rozwiązanie
Do góry