Tak wiem że każdy ma inny sposób na przeżycie żałoby. Dziwne bo żałobą i kryzysem zajmuje się zawodowo ale jednak pomoc innym a pomoc sobie to dwie różne rzeczy.
U mnie w mieście jest grób dzieci utraconych. Pogrzeb jest 2x w roku i kolejny będzie dopiero w wakacje. Razem z mężem chcemy na niego iść. Niezależnie od siebie szukaliśmy tych informacji. Nie wiem jakiej był płci bo to 10 tydzień i lekarz już nic nie widział poza pecherzykiem ale nazwaliśmy go Junior. Razem stwierdziliśmy że będziemy go odwiedzać i kupimy mu zabawkę albo figurkę aniołka. Będziemy chodzić do niego i palić świeczkę. To dla mnie to ogromnie ważne żeby mieć możliwość pójść do niego. Zgodnie stwierdziliśmy też że lepiej jak będzie z innymi dziećmi. Maleńkiej białej trumienki bym nie zniosła. A tak będzie z innymi aniołkami. Szkoda tylko że muszę czekać do wakacji.
Czym innym jest pomagać innym, kiedy stoi się z boku, wczuwa w czyjeś emocje, ale ich nie doświadcza. Czym innym jest stać w ich centrum. Przykre to, co napisze, ale będziesz bogatsza o to doświadczenie, a co za tym idzie, będziesz potrafiła lepiej pomóc innym. Z całą pewnością pojawi się też niebezpieczeństwo przeniesienia swojego doświadczenia na innych, dlatego będziesz potrzebowała dobrze przepracować temat. Możliwe, że ze specjalista.
Mówisz, że do wakacji długo... Czas jest pojęciem względnym. Dziś wydaje się odległy, ale tak naprawdę to dobrze, bo to jest twój czas na to, by doświadczać straty tak, by zamknąć temat pochówkiem.
Napisałaś coś, co mnie lekko zaniepokoiło, mianowicie, że i ty i partner szukaliście informacji o pochówku osobno. Bardzo często się dzieje tak w związku, ze strata wprowadza między partnerami rozdźwięk, swoistą rysę. Nie pozwólcie, by to doświadczenie was rozdzielilo i podzieliło. Doświadczacie straty w różny sposób, ale jesteście w tym razem. Dobrze więc, byście o tym rozmawiali, a nawet razem mogli przeżywać emocje z tym związane.
Jest ci teraz trudno, bo temat jest świeży. Ktoś nagle wyrwał maluszka z twego ciała i nie ważne, że zdążył obumrzeć przed zabiegiem. Zabieg to nagła ingerencja prowadząca do przerwania procesu hormonalnego w ciele. Procesu, w którym uczestniczy ciało, nie wylaczajac mózgu. On też uczestniczy w przygotowaniu do macierzyństwa. I dopóki nie odzyskasz równowagi hormonalnej po poronieniu i zabiegu, o tyle trudniej będzie stawić czoła całej tej sytuacji i sobie z nią poradzić. Strata dziecka dokonuje się na wielu płaszczyznach. Trzeba je wszystkie przepracować, połączyć, zsynchronizować i umieścić w sobie i siebie w całym tym procesie. Dlatego najtrudniej jest zaraz po zabiegu. Potem z każdym upływającym dniem będzie powoli łatwiej. Tu czas jest twoim sprzymierzeńcem i przyjacielem. To on cię będzie niósł tak długo, jak długo będziesz tego potrzebować. Aż będziesz gotowa znowu stanąć na własnych nogach i dalej żyć.
Ludzie często się miotają bo chcą szybko zamknąć temat i mieć go za sobą. Sama wiesz, że to niemożliwe. Najlepsze, co można dla siebie zrobić, to dać sobie właśnie ten czas na przeżywanie emocji, na doświadczanie bólu... by pozwolić wybrzmieć im w sobie, a co za tym idzie odebrać im niszczycielska moc.
Powoli, krok po kroku będziesz przechodzić etapy żałoby. Jak sama dobrze wiesz to trwa... I bardzo dobrze, że to trwa. To twój dobry czas. Czas transformacji. Obydwoje macie go pod dostatkiem