reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Zakwalifikowane do ivf z rządowym dofinansowaniem

Widzę, że wszystkie mamy tak samo. Ja tak samo reaguję na brzuchy i wózki, ale dużo gorzej jest jak pojawia się ciąża w najbliższym otoczeniu.... A u mnie jest niestety tego bardzo dużo. Ja staram się od ponad dwóch lat, przez ten czas wylałam morze łez, co miesiąc zawód, a tu nagle wszystkie koleżanki i kuzynki bach ciąża, bach ciąża, myślałam, że mi serce pęknie..... Chciałabym cieszyć się razem z nimi ich szczęściem albo najlepiej wspólnym szczęściem, ale nie mogę bo mnie rozdziera od środka. Czasami wydaje mi się, że kobiety w ciąży na ulicy widzą co się we mnie i na mojej twarzy dzieje.
Pomijam kobiety, które widziałam ostatnio pod szpitalem położniczo-ginekologicznym które z brzuchem pod nosem i w piżamce jarały fajki, miałam ochotę podejść i strzelić je w pysk. Załuję, że nie było ze mną męża, on jest bardziej asertywny i zapewne nie pohamowałby się i powiedział im co o nich sądzi.
 
reklama
Dziewczyny ja przez stymulacje, leczenie z mężem przestaliśmy wychodzić , opuściliśmy grono naszych przyjaciół. Ogólnie wszyscy wiedzieli może nie dokładnie w jaki sposób ale że staramy się o dziecko , no i wyobraźcie sobie że od dwóch dni dostaje sms'y od koleżanek że nic się nie odzywam żeby pewnie nie zapeszyć więc pewnie jest fasolka itd. a mi po prostu serce pęka jak bardzo bym chciała powiedzieć tak macie racje mam wreszcie moje wymarzone maleństwo, a nie tłumaczyć znowu nam się nie udało się ehhhhh .............
 
Widzę, że wszystkie przeżywamy to samo. Mi już było lepiej i myślałam, że najgorsze mam za sobą, ale po ostatniej nieudanej próbie znowu gorzej jest mi na serduchu, bo znowu budzą się wątpliwości, czy kiedykolwiek się uda. Muszę sobie wtedy jak mantrę powtarzać - jest jeszcze jeden maluch na zimowisku a w razie co jest adopcja.... ale wiadomo - w ciężkich chwilach o tym nie pamiętam, tylko zamykam się w sobie. My z M czekamy trochę ponad 3 lata

Kasik jak będzie ciężko pomyśl o nas :-) jesteśmy z Tobą :)
 
Ostatnia edycja:
Ja psychicznie gorzej się teraz czuję niż po pierwszej próbie, ciężej mi się pozbierać, ogarnąć, nie przypuszczałam że będzie aż tak ciężko.
Do tego wróciłam do pracy i te wszystkie spojrzenia zdziwione że jestem, najchętniej zamknęła bym się w domu przed całym światem....
 
1920079_702212286497797_1693144661_n.jpg

Od mojej koleżanki dla Was dla nas Kochane . Ja tylko muszę znaleźć siłę ale znajdę prędzej czy później :tak:
 
Ja się własnie tak czułam kiedy lekarz powiedział mi, że już nie mamy wyjscia i powinniśmy zdecydować się na ivf. Byłam załamana, że to wszystko ma się odbyć tak sztucznie.... ale jak to się mówi, jak sie nie ma co się lubi... Chciałam zapaść się pod ziemie i nie istnieć. Na szczęście czas leczy rany i póki co żyję kolejną nadzieją na pierwszą próbę.
Dziewczyny macie wsparcie w rodzinie? Oprócz męża? Ja nie chcę z nikim oprócz męża o tym rozmawiać. Nie wiem dlaczego,może przez to, że nadal myślę, że jest to swojego rodzaju moja porażka, że nie mogę normalnie, jak każdy.
 
ja jak każda z was przeżywam jak widzę brzuszki, wózki i maluchy ...
w koło mnie sa kolezanki które zaczeły lub nawet nie zaczęły się starać i juz maja dzieciaki ...
przykre to prawda
my ponad trzy lata ... już bliżej czterech ...
ale na nas też czeka gdzieś tam nasz maluszek
napewno!!!
miniu
nie możesz tak mysleć, to nie jest twoja porażka!!!
to będzie kiedyś twoje szczęscie zobaczysz
mój mąż tez uważa że to sztuczne, ze on nie bedzie miał bezpośrednio w tym udziału, bo ja bede w ciąży a on się tylko spuści ... może też przezywa to właśnie tak na swój sposób
ja rozmawiam czasem z mama, sis, z koleżanką ale nie aż tak bardzo ze szczegółami więc jest ciężko, chwilami nawet bardzo
ale mamy SIEBIE TUTAJ :)
 
Ostatnia edycja:
Miniu ja nie mam wsparcia w rodzinie i nikt nie wie przez co przechodzimy dosłownie, z mężem mamy tylko siebie. Nie możesz traktować tego jako porażkę tylko jako szansę :tak:
 
Heiza, widzę, że mamy podobnie, ja powiedziałam rodzicom ale pod bardzo poważną groźbą, że mają nikomu nie mówić, bo sobie nie życzę. Wszyscy wiemy jak część ludzi podchodzi do tych spraw, niby nie mają i nie powiedzą ci wprost, że mają coś przeciwko a swoje myślą i przekazują osobom postronnym. Ciężki temat ogólnie dla ludzi, którzy nie mają pojęcia jak cierpimy.
 
reklama
Powiem Wam ze ludzie potrafią być okrutni. Przy pierwszej próbie in vitro niepotrzebne powiedziałam jednej koleżance w pracy i rozeszło się to bardzo szybko. Mimo ze firma duża a i tak był to news miesiąca ! Jak się okazało ze poroniłam i 2 dni później byłam w pracy to pierwsze co usłyszałam od kolezanki to pytanie " a to było in vitro do skutku"? a chwile później przyszedł kolega, spojrzał na mnie i mówi "a Ty nie z brzuchem ? następnie przyszedł dyrektor i powiedział " trzeba być twardym". Myślałam że umrę. A my się staramy 7 lat ;-(
 
Do góry