Bartyś - po pierwsze, jeśli chodzi o chodzik - my mamy taki typowy (w spadku po córce kuzynki) i powiem szczerze, że raczej z niego nie korzystam, Misia wylądowała w nim może 3 razy, po prostu nudzi się jej w nim, mimo, że ma w tam panel z zabawkami i muzyczkami, chodzik jest raczej z tych fajniejszych, więc nie sądzę, żeby chodziło o jakość tego panelu. Z tego co wiem, to jeśli dziecko dobrze się rozwija to chodzik mu nie zaszkodzi, ale też niczebo nie ułatwi, to poprostu swego rodzaju bezpieczna zabawka, gdy rodzic jest zajęty. Natomiast jeśli w rozwoju dziecka są jekieś odstępstwa od norm rozwojowych, to lepiej go unikać, bo może faktycznie utrudnić dziecku rozwój lub go skierować na niewłaściwy "tor". my mamy natomiast dodatkowo Pchacza - jeździk Fischer Price'a i baaardzo go polecam, wiem, że dziewczyny mają tez pchacza hipcia i są równie zadowolone.
jeśli chodzi o buty to misia nosi na razie rakie z miękkimi podeszwami (z antypoślizgiem, albo ze skórki), bo w sumie na razie jeszcze nie chodzi, a wygląda to fajnie i ma cieplej w stópkę. Klucha mi ostatnio mówiła, że rechabilitantka raczej nie polecała bucików typowych na razie dla jej Gabrysi, bo podobno lepiej jak dziecko ćwiczy na gołej stópce chodzenie.