reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zakupy dla nas i naszych Maluszków

muszę się Wam do czegoś przyznać.. nie znosiłam karmienia piersią. poważnie. wiecznie usyfionych bluzek. tego, że gdy karmiłam jedną piersią leciało z drugiej. czułam, że moja egzystencja sprowadzała się do bycia cycem. tego maluszka nie zamierzałam karmić piersią w ogóle, na prośbę M. obiecałam, że pokarmię chociaż miesiąc. Pomyślałam sobie, że mogę ściągać i karmić butelką, może będzie lepiej. Sama nie wiem. Kiedy urodził się Janek byłam głupią gówniarą, chociaż wtedy wydawało mi się inaczej. Może dam sobie szansę, zobaczymy. Ja naprawdę tego nie lubiłam, nie sprawiało mi to żadnej przyjemności. Nosić, tulić, kołysać synka uwielbiałam. Karmienie piersią..blee.

Ja karmiłam krótko, bo nie walczyłam o laktację. Pamiętam, że mała się nie najadała i przez to non stop wisiała przy piersi - w nocy był ryk, gdy tylko chciałam ją odłożyć do łóżeczka, bo się budziła i czuła głód... Z drugiej strony wiem po znajomej, że karmienie piersią to wygoda - jedzenie dla malucha zawsze ma się przy sobie, do tego w idealnej temperaturze... No i jakby nie patrzeć, takie mleko to super oszczędność. Pudełko mleka modyfikowanego kosztuje około 45-50 zł i przy starszym dziecku wystarcza raptem na moment :baffled:

Ja do dzisiaj do 14:00 byłam całkowitą przeciwniczą wielorazowych pieluch, tak rozgadałam się ze znajomą.. I od słowa, do słowa. Zachwala, zachwycowa.. a ma 8 miesięczną córke. Stwierdziła, że za zaoszczędzone na pampersach pieniądze może kupić inne bajery dla dziecka :) hmmmm

To jeszcze dolicz do tego koszty wody i prądu (jeśli pierzesz w pralce) lub Twojego czasu (jeśli pierzesz ręcznie). Do tego dochodzi niewygoda przy dłuższych wyjściach z domu - musisz zabrać kilka pieluch, a potem wszystkie, łącznie z tymi najbardziej zapaskudzonymi, przynieść z powrotem do domu, zaprać zaschnięte kupsztale bleee - jednorazówki pakujesz w woreczek i sru do pierwszego napotkanego kosza :-D
 
reklama
Makao ja też nie do końca lubiłam karmienie piersią. Pierwsze dni było fajnie, a potem z dnia na dzień traciłam zapał i stawało się to dla mnie trudnym obowiązkiem. Po 3 miesiącach przyzywczaiłam się do karmienia piersią i nawet znowu trochę polubiłam. A gdy moja córka miała 10 miesięcy, sama zdecydowała, że koniec z cycowaniem.
Olapalo do końca nie zgodzę się z tym, że karmienie piersią to wygoda. Ja nie karmiłam publicznie i każde wyjście wiązało się ze ściągnięciem mleka i zabraniem go w butelce. Jak córka była starsza czasami brałam mleko modyfikowane i wodę w termosie na spacery, niby na zapas, a kilka razy się przydało.
Karmienie piersią to ogromne obciążenie psychiczne dla kobiety. Praktycznie nigdzie się nie ruszałam bez córki. W ciągu 10 miesięcy wyszłam na dłużej tylko raz bez niej. To pewnie zależy od tego jaką kto ma pomoc od rodziny. My jesteśmy sami w miejscowości, w której mieszkamy. Mamy daleko rodzinę i jesteśmy skazani tylko na siebie.
 
Szatynka jak by ci to powiedziec ja wozki poprostu wciagalam. Szkam po schodach tylem schodek po schodku i wozek wciagalam tylko jak sa raczki z regulacja takimi przyciskami to lapalam go ponizej dla bezpieczenstwa. wozek musi sie opierac na tej osi kol gdzie jest raczka. A tak prasciej jak zjezdzasz z woskiem to jak jestes na dole to wracasz tak samo ustawiona i wchodzisz tylem. Mam nadzieje ze wiesz o co mi chodzi. A i mi to wychodzi tylko na pompowanych kolach po plastiki boje sie ze sie polamia;-)
 
Szkola13 dzięki za odpowiedź. Jeszcze jedno pytanko. Czy wózek wprowadzacie/sprowadzacie z dzieckiem w środku? Ja czasami sprowadzałam wózek, ale córka na rękach i jakby ja pierwsza, a wózek za mną, a wprowadzać mi jakoś niewygodnie. Wnosiłam/znosiłam, bo mi było po prostu wygodniej. Ale teraz będę mieszkała 2 piętra wyżej i będzie dwoje dzieci do ogarnięcia, więc może faktycznie lepiej go nie nosić.
 
Olapalo do końca nie zgodzę się z tym, że karmienie piersią to wygoda. Ja nie karmiłam publicznie i każde wyjście wiązało się ze ściągnięciem mleka i zabraniem go w butelce. Jak córka była starsza czasami brałam mleko modyfikowane i wodę w termosie na spacery, niby na zapas, a kilka razy się przydało.
Karmienie piersią to ogromne obciążenie psychiczne dla kobiety. Praktycznie nigdzie się nie ruszałam bez córki. W ciągu 10 miesięcy wyszłam na dłużej tylko raz bez niej. To pewnie zależy od tego jaką kto ma pomoc od rodziny. My jesteśmy sami w miejscowości, w której mieszkamy. Mamy daleko rodzinę i jesteśmy skazani tylko na siebie.

Jeśli miałaś opory przed publicznym karmieniem, to się nie dziwie, że nie poczytywałaś tego jako wygodę :-D Mnie się zdarzyło kilka razy w ciągu tego krótkiego czasu, kiedy karmiłam piersią, karmić publicznie i nie miałam z tym problemu - oczywiście przykrywałam się pieluszką tak, żeby nic nie było widać i po sprawie - zero stresu, że ktoś podejrzy moją pierś.

Co do uwiązania do dziecka, to przecież możesz odciągnąć 'na zapas', a potem mąż podgrzeje i nakarmi dziecko, kiedy Ciebie nie ma - w takim przypadku nie ma znaczenia, czy mąż podgrzewa Twoje mleko, czy szykuje modyfikowane - nie musisz być fizycznie w pobliżu malucha.

Szkola13 dzięki za odpowiedź. Jeszcze jedno pytanko. Czy wózek wprowadzacie/sprowadzacie z dzieckiem w środku? Ja czasami sprowadzałam wózek, ale córka na rękach i jakby ja pierwsza, a wózek za mną, a wprowadzać mi jakoś niewygodnie. Wnosiłam/znosiłam, bo mi było po prostu wygodniej. Ale teraz będę mieszkała 2 piętra wyżej i będzie dwoje dzieci do ogarnięcia, więc może faktycznie lepiej go nie nosić.

Z dzieckiem w środku. Trochę telepie, ale trzeba robić to z wyczuciem i wtedy jest ok - na nierównym gruncie też czasem wózek się trzęsie, więc dziecko raczej nie odczuwa specjalnej niewygody.
 
Nasz synek ma dopiero niecale poltora roku wiec rzeczy typu wozek, lozeczko, maty edukacyjne, hustawka itp mamy i wszystko kupowalismy w uniwersalnych kolorach bo od poczatku planowalismy dwa lata roznicy miedzy dziecmi ;) mialam ciuszki uniwersalne tak do 3miesiaca dla dziecka ale pozyczylam kuzynce teraz wlasnie musze do niej zadzwonic co tam jej zostalo i w jakim stanie bo w domu mamy ciuszki typowo chlopiece no a nie wiadomo kto tam w brzuszku siedzi ;)
Aaaa z nowych rzeczy to kupilismy kilka tygodni temu taki malutki zielony kocyk specjalnie do fotelika samochodowego ktory tez jest zielony ;) i mozna go w czepiac w wozek wiec czasem uzywalismy go na zakupach :)
 
Olapalo ja nie miałam oporów, że ktoś zobaczy moja pierś, bo można się zakryć, ale zwyczajnie nie ma miejsc dla mam karmiących. Jeszcze latem, to i na ławeczce nakarmisz, ale w inne pory roku to nie bardzo. No a z mężem to inna bajka, bo mąż akurat nie mógł mnie zastąpić (praca w delegacjach), a kogo innego nie mamy, więc nie mogłam mężowi dziecka zostawić.
 
reklama
Mnie chodzi o pewną skromność w miejscu publicznym - na co dzień nie chodzę z dekoltem do pasa, więc dla mnie karmienie piersią nie jest usprawiedliwieniem dla obnoszeniem się z biustem na wierzchu. Moje piersi są dla mnie, mojego męża i jedzącego z nich dziecka, a nie dla obcych ludzi, których może to najzwyczajniej w świecie gorszyć. Zawsze zasłaniałam się, żeby nikogo nie narażać na widok tego, czego nie chce oglądać. Poza tym nie kręci mnie, że obcy faceci będą gapić się na moje piersi, a ich kobiety będą się przez to denerwować.

Co do miejsc do karmienia, to fakt, w lecie mniejszy problem, ale bez przesady, w zimie też się da. Jeśli idziesz w zimie na spacer, to przecież bierzesz pod uwagę to, że ciężko będzie usiąść na ławce. Jeśli jedziesz na zakupy do centrum handlowego, to zawsze możesz sobie siąść na ławeczce lub choćby w przebieralni w jakimś sklepie i dyskretnie nakarmić. Od biedy zostaje mało wygodne karmienie w samochodzie. Poza tym nikt nie broni odciągnąć wcześniej pokarm i nakarmić dziecko z butelki.

Co do męża, to skoro byłaś z dzieckiem sama i nie miał Cię kto zastąpić, to tym bardziej nie widzę problemu w karmieniu dziecka piersią :szok:
 
Do góry