Hejka
Gratulacje dla tych dizelnych matek co mają w sypialniach 18 stopni. U nas każda próba obniżenia tak drastycznie temperatury kończy się katarem albo Igu albo mojego męża. Mamy więc 21-22 stopnie. I nawilżacz włączony.
Zresztą powiem wszystkim autorytetom którzy zalecają małym dizeciom spanie w 18 stopniach - niech sami sobie tak śpią! Owszem, ja kiedyś spałam nawet w zimę przy otwartym oknie, ale mój mąż to ciepłe kluchy i jęczy strasznie jak za zimno w nocy jest. Jak dla mnie 18 stopni to lodówa - do wszystkiego oczywiście można się przyzwyczaić, ale raczej to nie dla mnie. Zresztą nastawcie 18 stopni i wstawajcie potem co pół godziny żey przykryć Igu, który się rozkrywa z mniej więcej takączęstotliwością. Musi być tak żeby mógł spać bez przykrycia nie marznąc przy tym zbytnio.
Może też dlatego, że w pokoju w którym śpimy w zimę naprawdę daje się odczuć taki zimny ciąg od okien - nie jest to wcale fjne i przez to może sięwydaje chłodniej niż jest.
Hania śpi pod rożkiem (no jest taki rozłożony i robi za kocyk) i dodatkowo jeszcze kocem - zmarźlak z niej straszny. Ale się nie rozkopuje. Igu i tak się rozkopuje więc w sumie wszystko jedno pod czym śpi.
Co do kołderki to Hania jeszcze nie ma, bo za mała jest taka - te kołderki są takie sztywne i grub mam wrażenie że kocyk ją lepiej otula.
Pzdr
Agnieszka