avocado2
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 9 Listopad 2004
- Postów
- 703
Hej,
Wczoraj porobiłam zakupy „apteczne”. Poszłam do takiej fajnej apteki w centrum handlowym – Arkadia. Tam samemu się zdejmuje towar z półek, ale dotyczy to tylko zakupów kosmetyczno-podobnych, typu pasty do zębów, proszki do prania, pieluchy, itp. Jak chcesz coś naprawdę farmaceutycznego, to musisz stanąć w kolejce przy odpowiedniej ladzie, za którą stoi farmaceuta i podaje towar. Najpierw połaziłam po tej aptece, wpakowałam do koszyka jakieś pierdółki, typu wkładki laktacyjne, kremik bambino i waciki. No ale po gaziki jałowe, sól fizjologiczną, linomag (do pupy – zalecane przez moją szkołę rodzenia), aphtin (na pleśniawki), to już musiałam stanąć w tej kolejce. Trochę mi się zrobiło nieciekawie, bo w kolejce przede mną stało jakieś 5 osób, a wiecie jak to w aptekach bywa – zanim się taka babcia zdecyduje, które te kropelki ona chce, to mijają wieki.
No cóż, myślę, postoję. Bez kolejki nie będę się pchać. Skoro to apteka, to pewnie tu sami chorzy (taki mam zazwyczaj tok myślenia). I słuchajcie, przyszedł facet z ochrony i pyta, czy te zakupy co mam w koszyku to już wszystko, czy też mam jeszcze coś do wykupienia na receptę. Ja mówię, że nie, nie na receptę, ale potrzebuję jeszcze paru rzeczy od faceta za ladą. Kazał mi iść prosto do tej lady, ustawił mnie za babcią, która właśnie kupowała i prawie nakrzyczał, że od razu nie stanęłam bez kolejki. Strasznie mi się zrobiło miło i trochę wstyd, bo długo okupowałam kasę. Ale najważniejsze, że plan minimum mam wykonany i jakbym dziś urodziła, to mogę powiedzieć, że jestem przygotowana.
Zgodnie z zaleceniami pielęgniarki ze szkoły rodzenia, będziemy kąpać dzidzię mydełkiem (wybrałam bambino, bo ślicznie pachniało dzidziusiem), potem mycie buzi, uszu itp. solą fizjologiczną (można też po prostu przegotowaną wodą), przez pierwszy miesiąc życia NIE NATŁUSZCZAMY skóry dziecka po kąpieli, zatem tylko na samą pupcię będziemy dawać ten Linomag (w maści). Krocza ani pachwin nie natłuszczamy. Po miesiącu pewnie wybierzemy jakiś miły kremik lub balsamik do ciała i może jakiś płyn do kąpieli. Zobaczymy, czy Nast’ia nie będzie uczuleniowcem. W aptece pytałam o Oilatum, ale babka powiedziała, że noworodka to może podrażniać, więc na razie sobie odpuszczam. Dużo dobrego słyszałam o Sudocremie, z tym, że on trochę wysusza, jeszcze pomyślę.
Nie kupowałam też żadnych lekarstw dla dziecka (typu czopki na kolkę, krople do nosa), bo pielęgniarka na szkole rodzenia mówiła, żeby nie podawać dziecku bez konsultacji z lekarzem. Co prawda, moja siostra (trójka dzieci) podaje takie czopki bez konsultacji z lekarzem, ale wiem też, że moja siostra po prostu jak najszybciej chce się pozbyć problemu (u nich w domu telewizor i komputer spełniają rolę niańki). Zatem masaże brzuszka i koperek. Dopiero jak nie pomoże, to będziemy dawać czopki.
Wracając z tej zakupowej wyprawy wstąpiłam do sklepu z artykułami gospodarstwa domowego i kupiłam taki plastikowy regalik na kółeczkach, a do tego cztery plastikowe tacki. Zrobiłam z tego takie stanowisko higieniczne. Poukładałam w pojemniczkach gaziki, mydełko, kremik, waciki, szczoteczkę do włosów, itp. Wszystko na swoim miejscu. Teraz będzie stało i się kurzyło przez półtora miesiąca, hehe. To jest chyba ten syndrom wicia gniazdka. Ja to nazywam zabawą w mamusię. Innym przejawem mojej zabawy w mamusię jest robienie inwentaryzacji ubranek. Zupełnie jak w filmie „Amelia” – wyjmuję wszystkie ubranka z pokrowca (trzymam je w takim gigantycznym foliowym pokrowcu w szafie), przeglądam, liczę, i wkładam z powrotem. Strasznie mnie to bawi, bo moje własne ubrania w szafie walają się skotłowane i „jak psu z gardła”, za to dzidziowe mam posortowane według rozmiarów, kolorów i długości rękawka.
Chciałam też od razu kupić stojak pod wanienkę (dostałam taką dużą od siostry), ale uznaliśmy z mężem, że szkoda pieniędzy. Będziemy stawiać wanienkę na podłodze i kąpać Nast’ię na klęczkach. Tak będzie stabilniej, a głupi stojak zajmuje dużo miejsca i kosztuje prawie 70 zł. Bardzo mi się podoba idea robienia przy dziecku na poziomie podłogi. Tak jest przecież najbezpieczniej – dziecko nie ma skąd spaść!
Teraz jeszcze mi zostały do kupienia pieluszki jednorazowe dla noworodka. Paczkę Bella – Happy już mam, jeszcze kupię Huggies i Pampers i zobaczymy, które będą najlepsze.
A jak się miewają Wasze wyprawki?
Wczoraj porobiłam zakupy „apteczne”. Poszłam do takiej fajnej apteki w centrum handlowym – Arkadia. Tam samemu się zdejmuje towar z półek, ale dotyczy to tylko zakupów kosmetyczno-podobnych, typu pasty do zębów, proszki do prania, pieluchy, itp. Jak chcesz coś naprawdę farmaceutycznego, to musisz stanąć w kolejce przy odpowiedniej ladzie, za którą stoi farmaceuta i podaje towar. Najpierw połaziłam po tej aptece, wpakowałam do koszyka jakieś pierdółki, typu wkładki laktacyjne, kremik bambino i waciki. No ale po gaziki jałowe, sól fizjologiczną, linomag (do pupy – zalecane przez moją szkołę rodzenia), aphtin (na pleśniawki), to już musiałam stanąć w tej kolejce. Trochę mi się zrobiło nieciekawie, bo w kolejce przede mną stało jakieś 5 osób, a wiecie jak to w aptekach bywa – zanim się taka babcia zdecyduje, które te kropelki ona chce, to mijają wieki.
No cóż, myślę, postoję. Bez kolejki nie będę się pchać. Skoro to apteka, to pewnie tu sami chorzy (taki mam zazwyczaj tok myślenia). I słuchajcie, przyszedł facet z ochrony i pyta, czy te zakupy co mam w koszyku to już wszystko, czy też mam jeszcze coś do wykupienia na receptę. Ja mówię, że nie, nie na receptę, ale potrzebuję jeszcze paru rzeczy od faceta za ladą. Kazał mi iść prosto do tej lady, ustawił mnie za babcią, która właśnie kupowała i prawie nakrzyczał, że od razu nie stanęłam bez kolejki. Strasznie mi się zrobiło miło i trochę wstyd, bo długo okupowałam kasę. Ale najważniejsze, że plan minimum mam wykonany i jakbym dziś urodziła, to mogę powiedzieć, że jestem przygotowana.
Zgodnie z zaleceniami pielęgniarki ze szkoły rodzenia, będziemy kąpać dzidzię mydełkiem (wybrałam bambino, bo ślicznie pachniało dzidziusiem), potem mycie buzi, uszu itp. solą fizjologiczną (można też po prostu przegotowaną wodą), przez pierwszy miesiąc życia NIE NATŁUSZCZAMY skóry dziecka po kąpieli, zatem tylko na samą pupcię będziemy dawać ten Linomag (w maści). Krocza ani pachwin nie natłuszczamy. Po miesiącu pewnie wybierzemy jakiś miły kremik lub balsamik do ciała i może jakiś płyn do kąpieli. Zobaczymy, czy Nast’ia nie będzie uczuleniowcem. W aptece pytałam o Oilatum, ale babka powiedziała, że noworodka to może podrażniać, więc na razie sobie odpuszczam. Dużo dobrego słyszałam o Sudocremie, z tym, że on trochę wysusza, jeszcze pomyślę.
Nie kupowałam też żadnych lekarstw dla dziecka (typu czopki na kolkę, krople do nosa), bo pielęgniarka na szkole rodzenia mówiła, żeby nie podawać dziecku bez konsultacji z lekarzem. Co prawda, moja siostra (trójka dzieci) podaje takie czopki bez konsultacji z lekarzem, ale wiem też, że moja siostra po prostu jak najszybciej chce się pozbyć problemu (u nich w domu telewizor i komputer spełniają rolę niańki). Zatem masaże brzuszka i koperek. Dopiero jak nie pomoże, to będziemy dawać czopki.
Wracając z tej zakupowej wyprawy wstąpiłam do sklepu z artykułami gospodarstwa domowego i kupiłam taki plastikowy regalik na kółeczkach, a do tego cztery plastikowe tacki. Zrobiłam z tego takie stanowisko higieniczne. Poukładałam w pojemniczkach gaziki, mydełko, kremik, waciki, szczoteczkę do włosów, itp. Wszystko na swoim miejscu. Teraz będzie stało i się kurzyło przez półtora miesiąca, hehe. To jest chyba ten syndrom wicia gniazdka. Ja to nazywam zabawą w mamusię. Innym przejawem mojej zabawy w mamusię jest robienie inwentaryzacji ubranek. Zupełnie jak w filmie „Amelia” – wyjmuję wszystkie ubranka z pokrowca (trzymam je w takim gigantycznym foliowym pokrowcu w szafie), przeglądam, liczę, i wkładam z powrotem. Strasznie mnie to bawi, bo moje własne ubrania w szafie walają się skotłowane i „jak psu z gardła”, za to dzidziowe mam posortowane według rozmiarów, kolorów i długości rękawka.
Chciałam też od razu kupić stojak pod wanienkę (dostałam taką dużą od siostry), ale uznaliśmy z mężem, że szkoda pieniędzy. Będziemy stawiać wanienkę na podłodze i kąpać Nast’ię na klęczkach. Tak będzie stabilniej, a głupi stojak zajmuje dużo miejsca i kosztuje prawie 70 zł. Bardzo mi się podoba idea robienia przy dziecku na poziomie podłogi. Tak jest przecież najbezpieczniej – dziecko nie ma skąd spaść!
Teraz jeszcze mi zostały do kupienia pieluszki jednorazowe dla noworodka. Paczkę Bella – Happy już mam, jeszcze kupię Huggies i Pampers i zobaczymy, które będą najlepsze.
A jak się miewają Wasze wyprawki?