U
użytkownik 160
Gość
Co się przydało, a co odpada - kupiłam 2 maści na sutki
1. maść, której się nie zmywa (czysta lanolina) polecam- natłuszcza (a o to chodzi) i nie trzeba pamiętać, że się coś nałożyło;
2. maść, którą się zmywa - nie polecam, nawet nie otworzyłam, szczerze mówiąc wydam- nie dość, że trzeba pamiętać o zmyciu (nie wiem kto to wymyślił dla zmęczonej kobiety karmiącej, jakby było mało spraw do zapamiętania i roboty - to jeszcze mija się z celem, bo skoro ściągam te powłokę co ma zabezpieczać i regenerować wodą, to automatycznie wysuszam, a jak wysuszę to będą pękać...
Smaruję od dnia porodu i muszę powiedzieć, że dziś już prawie ranek na cyckach nie ma; początek bolał, bo nie tylko piersi si hartują, ale i dziecko uczy prawidłowo chwytać pierś; dziś już jest na prawdę super. Pierwsze dni trzeba przetrwać jakoś. Po porodzie dają paracetamol podwójny, bo macica się obkurcza i bli, ale taki przeciwbólowy dodatkowo tez jednak pomaga w tle;
1. maść, której się nie zmywa (czysta lanolina) polecam- natłuszcza (a o to chodzi) i nie trzeba pamiętać, że się coś nałożyło;
2. maść, którą się zmywa - nie polecam, nawet nie otworzyłam, szczerze mówiąc wydam- nie dość, że trzeba pamiętać o zmyciu (nie wiem kto to wymyślił dla zmęczonej kobiety karmiącej, jakby było mało spraw do zapamiętania i roboty - to jeszcze mija się z celem, bo skoro ściągam te powłokę co ma zabezpieczać i regenerować wodą, to automatycznie wysuszam, a jak wysuszę to będą pękać...
Smaruję od dnia porodu i muszę powiedzieć, że dziś już prawie ranek na cyckach nie ma; początek bolał, bo nie tylko piersi si hartują, ale i dziecko uczy prawidłowo chwytać pierś; dziś już jest na prawdę super. Pierwsze dni trzeba przetrwać jakoś. Po porodzie dają paracetamol podwójny, bo macica się obkurcza i bli, ale taki przeciwbólowy dodatkowo tez jednak pomaga w tle;