moja Zosia to jako jeszcze nienarodzona nie ma szczescia. Historie kolyski juz znacie - kupuje ja bezskutecznie od poczatku sierpnia...ma byc w ta srode ale nie uwierze juz jak nie zobacze stolarz robi dziecku regalik i 4 polki dodtakowe do szaf i mialo byc w tydzien bez problemu a juz 3 tydzien leci i on z dnia na dzien przeklada...no i wczoraj fotografka doszla - wybralam sposrod kilkunastu roznch, zadzwonilam i pani nie mogla akurat rozmawiac (spoko to rozumiem) i miala zadzwonic po godz. 16... taaaa... wlasnie stracila klientke...a chciala zrobic u niej sesje brzuszkowa i doplacic zeby wpadla na babyshower i pstryknela kilka fot... i potem noworodkowa...wiadomo jakby mi podpasowala pewnie by poszly chrzciny...O CO W TYM CHODZI? Dlaczego sprzedawcy i uslugodawcy ignlruja swoich klientow? Czy tylko ja i Zosia jestesmy pechowe?
Żeby do czegoś dojść trzeba wyruszyć w droge!
Żeby do czegoś dojść trzeba wyruszyć w droge!