Kiedyś widziałam taki program (oczywiście hamerykański) gdzie w porodzie uczestniczyła cała rodzina: mąż, rodzice, dzieci.... Fuj. Jeszcze tylko psa tam brakowało.
Dla mnie się liczy przy porodzie spokój i opieka dobrej położnej. tatuś będzie sobie czekał przed porodówką - a babcie zajmowały się wnukami w domu
Nawet potem - te trzy dni w szpitalu chcę mieć dla siebie i mojej córeczki na wyłączność. Może wpaść rodzinka na godzinkę, przyjaciółka - bo ma blisko. Ale tłumów nie zdzierżę. Choć pewnie zbankrutuję na SMSach - bo wszystkich powiadomię o swoim szczęściu
Jeśli chodzi o jedzenie - warto coś zabrać ze sobą - bo po kilkunastogodzinnym porodzie można umrzeć z głodu. No i musi to już być jedzenie pod kątem karmiącej. Na pewno nie czekoladki
Już po porodzie dostaje się w szpitalu inny obiadek: gotowane mięso, warzywa - koniec pieczonego kurczaka i kotletów schabowych.
Ja sobie wezmę jakieś musli i suszone owoce - bo jak człowieka w nocy tak obudzi nagle mały głód....
Dla mnie się liczy przy porodzie spokój i opieka dobrej położnej. tatuś będzie sobie czekał przed porodówką - a babcie zajmowały się wnukami w domu
Nawet potem - te trzy dni w szpitalu chcę mieć dla siebie i mojej córeczki na wyłączność. Może wpaść rodzinka na godzinkę, przyjaciółka - bo ma blisko. Ale tłumów nie zdzierżę. Choć pewnie zbankrutuję na SMSach - bo wszystkich powiadomię o swoim szczęściu
Jeśli chodzi o jedzenie - warto coś zabrać ze sobą - bo po kilkunastogodzinnym porodzie można umrzeć z głodu. No i musi to już być jedzenie pod kątem karmiącej. Na pewno nie czekoladki
Już po porodzie dostaje się w szpitalu inny obiadek: gotowane mięso, warzywa - koniec pieczonego kurczaka i kotletów schabowych.
Ja sobie wezmę jakieś musli i suszone owoce - bo jak człowieka w nocy tak obudzi nagle mały głód....