Ewelcia!!!!!! Ale fajnie, że jesteś. JAk podczytywałas troche forum to zobaczysz jak wszystkie za Tobą tęskniłysmy
Ja nie nadrabiam bo zanim skończę - już mi się nie będzie chciało pisać. A u nas dzień taki sobie - co prawda udało mi się jakoś zorganizować, ale byłam u neurologa i nie jest dobrze.
Babka wysłała nas na badanie krwii usg ciemiaczka wyzwała mnie od wyrodnych matek...
Bo położyła wrzeszczące dziecko na brzuchu po czym skwitowała, że ją zaniedbałam bo dziecko głowy nie podnosi. a Zu się zerzygała i leżała w tych wymiocinach rycząc w niebogłosy, ale głowy nie podniosła...
więc lekaraka stwierdziła, że jestem złą matką bo popełniam "błędy pielęgnacyjne". Że dziecko głowy nie podnosi i w ogóle zachowuje się jak noworodek a nie 2 i pół miesięczny bobas, bo ulożyła się asymetrycznie i ze złości podnosiła pupe zamiast głowy
. Szlag by to trafił.
z drżeniami nie udało mi się nic ustalić - a po to tam poszłam. Nie mówię, że Zu podnośi głowe jak julitka Sary - bo tak nie jest i faktycznie nie lubi leżeć na brzuchu ale trzyma głowę!!! BAbka mnie tylko zdołowała. mówi - prosze przystawić ją do piersi to się uspokoi (a ona nadal w tych rzygach...
) na co ja mówię, że się raczej nie uspokoi - a ona: a mówiłam, że twpoja mamusia chyba nie była grzeczna w ciązy...nie wiem z czego jej to wyszło ale wyszło. pytała czy byłam grzeczna a ja na to, że tak bo ciąża była zagrożona więc nic nie robiłam w zasadzie, ani łyku alko nie wziełam, raczej nie wdychałam dymu (co czasem trudno zrobić ale bardzo się starałam), a ona na tou no to na pewno była pani niegrzeczna... masakra. teraz to nie wiem czym się bardziej przejmuję. tymi badaniami krwi - bo opisywałyscie, ze to nie najfajniejsza sprawa czy tym, że mnie od złej matki wyzwała...:-( a jeszcze m nie ma w domu i nie mam się komu pożalić...jutro jade do przychodni - zobaczymy co powie ta neurolog co bdała Julitkę