Dziewczyny, dzięki z odzew!
No właśnie najzabawniejsze jest to, że niedawno to ja dzieliłam się z Wami sukcesem w usypianiu Małej, a teraz mamy problemy...
W pierwszych tyg po narodzinach usypialiśmy Natalię na rączkach. Potem postanowiliśmy ją odzwyczaić i poszło nawet nieźle. Już po kilku dniach Natalia zasypiała sama. Też mieliśmy wieczorny rytuał: ok. 20.30 była kąpiel (kąpaliśmy zawsze we dwoje), potem nakładanie balsamiku, czesanie, ubieranie do snu (to zawsze ja), potem butelka (mąż) i po odbiciu odkładaliśmy Natalię do kołyski. Juz podczas karmienia włączaliśmy karuzelkę, nie gadaliśmy do niej dużo, wyciszaliśmy, daliśmy smoczek i Natalia pięknie zasypiała sama - czasem trochę marudziła, gdy wypadł smoczek to trzeba było podać smoka, pogłaskać po główce i zasypiała. Ten nasz wieczorny rytm wydawał się na bardzo dobry i przynoszący efekt.
Od kilku dni mamy problemy - Natalia odłożona do kołyski marudzi lub płacze - z tym, ze na 100% nie są to kolki. Gdy weźmiemy ją na ręce - to zasypia, odłożona natychmiast się budzi, itd... NIe pomaga głaskanie w kołysce, trzymanie za rączkę, itd... Dziś był podobnie - po 30 min brania na rączki i odkładania bez efektu (odkładana Natalia płakała) - włączyłam suszarkę do włosów (sam dźwięk bez grzania brzuszka) i zasnęła natychmiast (jakieś 2-3 min jej to zajęło) po czym wyłączyłam suszarkę i śpi już od godziny. Dziś się złamałam i zastosowałam tą suszarkę bo byłam padnięta i bolała mnie głowa, ale od jutro próbujemy zasnąć bez wspomagacza...
Najdziwniejsze jest to, że nie zmieniliśmy nic w wieczornym rytuale, a Natalii coś "nie pasuje"...