Karmienie piersią to wygoda - fakt. Ale z mm też nie było tragicznie. Ja na noc miałam zawsze przygotowaną wodę w termosie i odmierzoną porcję mleka w kubku, więc przygotowanie mm zajmowało mi jakieś 15 sekund. Frulik na szczęście w 11 mies. sam przestał jeść w nocy, więc jeden problem z głowy.
A teraz z krowim to jest już zupełnie bajka, bo nie trzeba nic odmierzać Wlewam po prostu mleko do kubka, na minutę wstawiam do mikrofalówki i gotowe. Bo ja mleka nie gotuję. Nie wydaje mi się to potrzebne - jest pasteryzowane w wysokiej temperaturze, zagotowanie go jak dla mnie nic już więcej nie wnosi.
Przechodzimy też zupełnie na normalne kaszki. Franek albo je błyskawiczną owsiankę Nesvity albo - częściej - mannę z jakimś syropem do smaku (mam domowe od Teściowej). Mannę też mam błyskawiczną, więc zanim się chłopaki ubiorą, to zagotuję mleko, wsypuję kaszę, mieszam chwilkę aż zgęstnieje i gotowe.
Kaszkę dzieciową w domu zawsze mam na wszelki wypadek - jak trzeba bardzo szybko zrobić śniadanie.
A raz w tygodniu Frulik je z nami na śniadanie kanapkę z jajecznicą - uwielbia
A teraz z krowim to jest już zupełnie bajka, bo nie trzeba nic odmierzać Wlewam po prostu mleko do kubka, na minutę wstawiam do mikrofalówki i gotowe. Bo ja mleka nie gotuję. Nie wydaje mi się to potrzebne - jest pasteryzowane w wysokiej temperaturze, zagotowanie go jak dla mnie nic już więcej nie wnosi.
Przechodzimy też zupełnie na normalne kaszki. Franek albo je błyskawiczną owsiankę Nesvity albo - częściej - mannę z jakimś syropem do smaku (mam domowe od Teściowej). Mannę też mam błyskawiczną, więc zanim się chłopaki ubiorą, to zagotuję mleko, wsypuję kaszę, mieszam chwilkę aż zgęstnieje i gotowe.
Kaszkę dzieciową w domu zawsze mam na wszelki wypadek - jak trzeba bardzo szybko zrobić śniadanie.
A raz w tygodniu Frulik je z nami na śniadanie kanapkę z jajecznicą - uwielbia