reklama
każdy robi jak chce oczywiście i jak czuje. Ja o rodzicielstwie bliskości sporo się naczytałam i wasze wypowiedzi świadczą tylko o tym że nie jesteście w tym temacie a mnie się nie chce tu wykładu robić jestem pewna żebym was do tej idei przekonała bo ona jest tylko i włącznie z pożytkiem dla dziecka i nie chodzi tu o wózek czy chustę. Temat jest bardziej głęboki i złożony a my w pędzącym świecie stawiamy na wygodę i minimalizm a brak nam czasu na inne ważne rzeczy (nie żebym sama tak nie robiła bo się zdarza często więc nikogo nie oceniam)....łeh dużo by pisać...
krolcia
Fanka BB :)
Napisz z grubsza. Czego nie robię a powinnam zrobić.
Kiedyś widziałam w jakieś porannej tv taką rozmowę..hm przekrzykiwanie się raczej osoby właśnie "nie w temacie" z osobą próbującą w tej kwestii coś powiedzieć. Nic nie zdołałam z tego wyciągnąć.
Kiedyś widziałam w jakieś porannej tv taką rozmowę..hm przekrzykiwanie się raczej osoby właśnie "nie w temacie" z osobą próbującą w tej kwestii coś powiedzieć. Nic nie zdołałam z tego wyciągnąć.
Misia, ja powiem tak... Idea jest piękna. I nikt o zdrowych zmysłach tego nie neguje. Byłoby idealnie, gdyby każdy rodzic miał we krwi okazywanie maksimum ciepła, bliskości i miłości swoim dzieciom. Oczywiście uogólniam, bo w szczegóły rodzicielstwa bliskości się nie wczytywałam...
Ja się tylko odrobinę zżymam na takie akcje, bo jest równie wielu rodziców, którzy przyjmują takie idee za cel i sens swojego życia. I to nawet pół biedy, że swoje życie ustawiają pod kątem dzieciocentrycznym (ja uważam, że w małżeństwie jest się jednak najpierw żoną, a dopiero potem matką). Bo ze swoim życiem każdy robi, co chce. Tylko niepokojąco często przejawia się to też w krytyce osób, które tych ideałów nie przyjmują, a raczej nie przyjmują bezkrytycznie i w całości. Ty używasz pieluch wielorazowych, ale nie krytykujesz nikogo, kto wybrał pampersy. Przedstawiasz jedynie swoje argumenty. Będzie jednak wiele osób, które będą twierdziły, że zakładając dziecku pampersa czynię mu ogromną krzywdę i jestem złą matką...
Dlatego jeśli ja piszę, że rodzicielstwo bliskości mi nie odpowiada, to mam na myśli takie właśnie skrajne zachowania. Bo wszelkich skrajności trzeba moim zdaniem unikać jak ognia...
A co do wygody... Nie można jej zbyt pochopnie odrzucać. Tylko zależy, do czego się ją wykorzystuje. Bo jeśli używa się sterylizatorów, podgrzewaczy, pampersów, smoczków itp. po to, żeby mieć więcej czasu na pracę - to nie jest w porządku. Ale jeśli korzysta się z nich po to, żeby w zapracowanym (często z konieczności, bo z jednej pensji rzadko która rodzina jest w stanie się utrzymać) dniu znaleźć więcej czasu dla dziecka - nie mam nic przeciwko temu.
Koniec referatu
Ja się tylko odrobinę zżymam na takie akcje, bo jest równie wielu rodziców, którzy przyjmują takie idee za cel i sens swojego życia. I to nawet pół biedy, że swoje życie ustawiają pod kątem dzieciocentrycznym (ja uważam, że w małżeństwie jest się jednak najpierw żoną, a dopiero potem matką). Bo ze swoim życiem każdy robi, co chce. Tylko niepokojąco często przejawia się to też w krytyce osób, które tych ideałów nie przyjmują, a raczej nie przyjmują bezkrytycznie i w całości. Ty używasz pieluch wielorazowych, ale nie krytykujesz nikogo, kto wybrał pampersy. Przedstawiasz jedynie swoje argumenty. Będzie jednak wiele osób, które będą twierdziły, że zakładając dziecku pampersa czynię mu ogromną krzywdę i jestem złą matką...
Dlatego jeśli ja piszę, że rodzicielstwo bliskości mi nie odpowiada, to mam na myśli takie właśnie skrajne zachowania. Bo wszelkich skrajności trzeba moim zdaniem unikać jak ognia...
A co do wygody... Nie można jej zbyt pochopnie odrzucać. Tylko zależy, do czego się ją wykorzystuje. Bo jeśli używa się sterylizatorów, podgrzewaczy, pampersów, smoczków itp. po to, żeby mieć więcej czasu na pracę - to nie jest w porządku. Ale jeśli korzysta się z nich po to, żeby w zapracowanym (często z konieczności, bo z jednej pensji rzadko która rodzina jest w stanie się utrzymać) dniu znaleźć więcej czasu dla dziecka - nie mam nic przeciwko temu.
Koniec referatu
ewa bardzo fajne to co napisałaś i ja też tak myślę właśnie. Ja nie lubię jak mi ktoś mówi jak mam żyć i jak wychowywać dzieci i ja też nie mam zamiaru nikomu mówić i nikogo oceniać bo jeśli ktoś coś robi inaczej to nie znaczy że robi od razu źle Ale lubię sobie na takie tematy dyskutować i czegoś nowego się nauczyć od innych ludzi. Ich postrzegania rzeczywistości i życia. Ja jestem osobnikiem który najchętniej zamieszkałby na prerii w drewnianej chacie aby mieć przestrzeń, mieć czym oddychać, poświęcić się rodzinie i być blisko natury. W tej chacie chciałabym mieć jednak zmywarkę, pralkę i garaż na samochód
Jeli chodzi o to że jesteś najpierw żoną a potem matką to ja np jestem i żoną i matką jednocześnie a mój mąż jednocześnie mężem i ojcem. Jesteśmy rodziną, jednością i nierozgraniczamy tego.
Czy to wszystko oznacza że ktoś z nas jest bardziej lub mniej szczęśliwy, że nasze dzieci są bardziej szczęśliwe lub będą w przyszłości.... tego nie wiadomo. Temat jest nurtujący... Takie życie...
Jeli chodzi o to że jesteś najpierw żoną a potem matką to ja np jestem i żoną i matką jednocześnie a mój mąż jednocześnie mężem i ojcem. Jesteśmy rodziną, jednością i nierozgraniczamy tego.
Czy to wszystko oznacza że ktoś z nas jest bardziej lub mniej szczęśliwy, że nasze dzieci są bardziej szczęśliwe lub będą w przyszłości.... tego nie wiadomo. Temat jest nurtujący... Takie życie...
A ja mysle, że najprostsza prawda jest taka , że szczęsliwa matka wychowa szczęsliwe dziecko...Nieważne czy w chuście czy w wózku...Ja jestem bliższa idei chust i pieluszek wielorazowych (niestety nie mam kasy) ale to ma byc wygoda a nie mus ;-)
Obaj chłopcy ze mna spali, Junior nadal śpi, a obaj sa bardzo samodzielni, ciekawi świata...Nie ograniczam ich samodzielności...Ja jestem osoba meeega wylewna, lubie okazywac uczucia, tulić i całowac nawet duzych ludzi ;-) Spanie z dzieciakami to dla mnie wygoda. Ale dla innych wygodą jest, że dziecko spi samo w pokoju. I póki dziecko jest usmiechnięte i szczęsliwe to kazde wychowanie jest oki.
Obaj chłopcy ze mna spali, Junior nadal śpi, a obaj sa bardzo samodzielni, ciekawi świata...Nie ograniczam ich samodzielności...Ja jestem osoba meeega wylewna, lubie okazywac uczucia, tulić i całowac nawet duzych ludzi ;-) Spanie z dzieciakami to dla mnie wygoda. Ale dla innych wygodą jest, że dziecko spi samo w pokoju. I póki dziecko jest usmiechnięte i szczęsliwe to kazde wychowanie jest oki.
Zmywarka na prerii - no nieźle
Z byciem żoną/matką to jest tak, że wiele pozostaje po doświadczeniach z domu rodzinnego. Moja Mama np. poświęciła się swoim dzieciom zupełnie. Nasze wyjście w świat było dla niej bardzo ciężkie. Ale na szczęście udało jej się wrócić do roli żony A ja pamiętam z dzieciństwa, że wolałam czasem, żeby Mama więcej czasu spędzała z Tatą, żeby sobie razem poszli do kina (nawet robiliśmy im prezenty w postaci biletów).
Czyli co? Czyli znowu złoty środek A podkreślam to "bycie żoną", bo najtrudniej o tym zapomnieć właśnie, kiedy dziecko jest małe i zupełnie od nas uzależnione. Potem jest już łatwiej, bo i dziecko potrzebuje więcej przestrzeni.
Ale tego trzeba się cały czas uczyć. Jak skończyłam karmić, to miałam potworne wyrzuty sumienia, kiedy wypiłam sobie wieczorem z Mężem lampkę wina. Franek już spał. Okropnie to irracjonalne, bo jak niby moja wypita lampka wina na niego wpłynęła? Ale miałam poczucie, że przestaję być matką stuprocentową, poświęcającą się, karmiącą. Musiałam się z tym dopiero przespać, żeby sobie uświadomić, że nie robię przecież nic złego.
Nie wspominając już o tym, co czuję na myśl, że w sobotę oddam Pucka moim Rodzicom na noc, a sama zostanę na weselu Szwagierki... ... ...
Z byciem żoną/matką to jest tak, że wiele pozostaje po doświadczeniach z domu rodzinnego. Moja Mama np. poświęciła się swoim dzieciom zupełnie. Nasze wyjście w świat było dla niej bardzo ciężkie. Ale na szczęście udało jej się wrócić do roli żony A ja pamiętam z dzieciństwa, że wolałam czasem, żeby Mama więcej czasu spędzała z Tatą, żeby sobie razem poszli do kina (nawet robiliśmy im prezenty w postaci biletów).
Czyli co? Czyli znowu złoty środek A podkreślam to "bycie żoną", bo najtrudniej o tym zapomnieć właśnie, kiedy dziecko jest małe i zupełnie od nas uzależnione. Potem jest już łatwiej, bo i dziecko potrzebuje więcej przestrzeni.
Ale tego trzeba się cały czas uczyć. Jak skończyłam karmić, to miałam potworne wyrzuty sumienia, kiedy wypiłam sobie wieczorem z Mężem lampkę wina. Franek już spał. Okropnie to irracjonalne, bo jak niby moja wypita lampka wina na niego wpłynęła? Ale miałam poczucie, że przestaję być matką stuprocentową, poświęcającą się, karmiącą. Musiałam się z tym dopiero przespać, żeby sobie uświadomić, że nie robię przecież nic złego.
Nie wspominając już o tym, co czuję na myśl, że w sobotę oddam Pucka moim Rodzicom na noc, a sama zostanę na weselu Szwagierki... ... ...
Ewa pępowinke odcinasz, to bardzo trudne jest i dla każdego oznacza co innego :-) Dla Ciebie trudne jest zostawienie dziecka z Rodzicami, d la mnie to nie jest problemem ale odstawienie Juniora do własnego łózka juz tak
Ach ja bym chciała znowu poczuc się żoną..Bo niestety odtatnio jestem główne matką i do tego czuje się jak matka samotna ;-( Nie mamy, a moze nie chcemy mieć????, czasu dla siebie...Ech.......
Ach ja bym chciała znowu poczuc się żoną..Bo niestety odtatnio jestem główne matką i do tego czuje się jak matka samotna ;-( Nie mamy, a moze nie chcemy mieć????, czasu dla siebie...Ech.......
...jak ja was dobrze rozumiem.. To już jest tak od pokoleń że mężczyzna wyrusza na łowy aby zapewnić jedzenie rodzinie i nie ma go w domu a kobieta wychowuje dzieci i gotuje strawy tęskniąc za nim... od pokoleń :/ Czy to nie smutne? A współczesny świat wciska nam kit o urlopie tacierzyńskim i powiększa grono depresji wśród mężczyzn To nie jest w ich naturze niestety ale są kochającymi ojcami i opiekuńczymi i może to wszsytko albo aż. Kobieta dostaje taką eksplozję hormonów po porodzie że jest w stanie mniej lub bardziej udźwignąć nieprzespane noce, ból itp mężczyzna nie przetrwałby porodu a co dopiero nieprzespane noce haha W reklamach, w filmach pokazują nam idealne światy które nijak się mają do rzeczywistości i natury człowieka i jestem pewna że wszystkie nasze domy i rodziny są bardzo podobne do siebie tzn takie jakie mają być a nie idealizowane na jakiś kicz, który wydaje nam się że powinien być wykłądnią naszego życia. Jesli do niej nie dorastamy to zaraz mamy doła moralnego...
Nie wiem czy mnie ktoś rozumie ale chciałam jeszcze napisać że w tym garażu na prerii to chciałabym też samochód bo zapomniałam dodać
ewa, bodzinka ja mam identyczne wyrzuty sumienia ale to chyba te nasze hormony nami rządzą i dlatego tak jest... Ja ostatnio wszystko na hormony zrzucam Taką sobie nieładną wymówkę znalazłam...
Nie wiem czy mnie ktoś rozumie ale chciałam jeszcze napisać że w tym garażu na prerii to chciałabym też samochód bo zapomniałam dodać
ewa, bodzinka ja mam identyczne wyrzuty sumienia ale to chyba te nasze hormony nami rządzą i dlatego tak jest... Ja ostatnio wszystko na hormony zrzucam Taką sobie nieładną wymówkę znalazłam...
Ostatnia edycja:
reklama
Podziel się: