reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wszystko dla maleństwa

reklama
Bodzia a ponawiam pytanie, mając możliwość porównania małe dziecko-duże dziecko:-D:-p, czy wyobrażasz sobie półtorarocznego, czy dwuletniego Karola jak go nosisz w chuście?
Ja Karola nosiłam w chuscie jak miał 1,5 roku :-)
Tylko, że ja miałam poucha-kieszonke i nosiłam go na biodrze i bardzo miło to wspominam :-)
cos takiego, zreszta nadal ją mam...DIDYMOS,MANDUCA,BONDOLINO, MARSUPI PLUS, mei tai, pieluszki wielorazowe, chusty
Jakbyś chciała moge Ci ja podesłac i sama zobaczysz "na zywo".
Umkneło mi pytanie wcześniej :-)
Dokładnie mam taka moro
http://www.chusta.pl/index.php?page...facturer_id=0&option=com_virtuemart&Itemid=29
 
Krolcia kochana na pewno Ci przykro ale okazujesz mu miłosc na 1000 innych sposobów!!!!!
no pewnie że tak :)

Krolcia rozumiem to że nie czujesz się przekonana bo ja przy Zuzi też nie mogłam się przekonać ale jak spróbowałam to wsiąkłam w to. Może warto spróbować kupić jakieś nosidło używane mei tai i spróbować :)
 
Nie obraźcie się, ale mnie to całe rodzicielstwo bliskości średnio pasuje. To dla mnie kolejna skrajność. Przyjmuję wybiórczo część jego "zasad", np. bardzo lubię chustę. Lubię to, że Franek jest blisko, ale to dla mnie jednak przede wszystkim wygoda. Nigdy bym nie zastąpiła wózka chustą całkowicie. Bo wiem, że moje dziecko też by tego nie chciało. On lubi być w chuście, ale jeszcze bardziej lubi być samodzielny.
A w rodzicielstwie bliskości nie pasuje mi np. idea spania razem z dzieckiem. Moim zdaniem - słaby pomysł. Franek spał od małego sam w łóżeczku i nie widzę, żeby miał przez to jakieś problemy emocjonalne. My zawsze byliśmy blisko. Przytulaliśmy go, kiedy tylko tego potrzebował. Przez 4 miesiące spał przy nas. Ale nie zdecydowałabym się na spanie z dzieckiem. Wiem, że byłabym zmęczona, a to by się źle odbiło na nim. Czasem nad ranem zdarzało się, że go braliśmy na krótką drzemkę do siebie, ale ja się wtedy usztywniałam, żeby się nie przewrócić i nie zrobić Frankowi krzywdy, no i budziłam się potwornie obolała i niewyspana. A i on przebudzał się przy każdym naszym przewróceniu się w łóżku.
A i karmić było mi łatwiej na siedząco w nocy, a potem odkładać go do łóżeczka. Bardzo pomogło mi w tym to, że Franek jadł na początku co 3-4 godziny, a po 6 tygodniach, kiedy przestaliśmy go budzić na jedzenie, budził się tylko raz, ewentualnie dwa razy w nocy. Nie było to więc uciążliwe.
Mimo wszystko - idea spania z dzieckiem do mnie nie przemawia...
 
Też uważam, ze wszystko z umiarem. W większości przypadków też dziecko samo pokazuje ile bliskości potrzebuje. Mateusz Od początku spał w łóżeczku. Przyszedł czas, że potrzebował tej bliskości jak tlenu(budził się w nocy z płaczem nie do uspokojenia w łóżeczku) Brałam go do siebie. Wtulał się jak małpka i momentalnie się uspokajał. Spał więc ze mną, (to też kwestia przyzwyczajenia, żeby się wyspać). Daniel tej bliskości tyle nie potrzebuje. Mniej się przytula, nie lubi spać ze mną w łóżku, nie zaśnie na rękach, jest mu niewygodnie. Poczuje swoje wyrko i odlatuje. Bliskość w jego znaczeniu, potrzebie, to najlepiej mama w zasięgu wzroku. Mateusz nie musiał mnie widzieć, żeby być spokojnym. Także każde dziecko czegoś innego potrzebuje.
 
Krolcia zgadzam się z Tobą! Każde dziecko jest inne:) Więc zobaczymy Ewa przy drugim czy dalej będziesz miała takie stanowisko:)Życzę Ci tego oby drugie dziecko było równie grzeczne co Franuś. Lena też na początku spała w swoim łóżeczku a potem zaczęła się budzić tylko po to by ją przytulić...wystarczyło że mnie poczuła i spała. Dziś około północy budzi się i biorę ją do nas; wiem - to nie jest dobre dla nas, ale nie mam sił żeby ją odkładać po 10 razy. Mój rekord 8 razy po czym się poddałam, bo cały dzień jestem z nią i jestem wykończona...Jeszcze noce zarywać to już całkiem bym odleciała...Wiem, że to jest błędne koło, ale żyję nadzieją że uda się tak jak u kuzynki- jak mała dostała swój pokój to ani myśli spać z Rodzicami, tylko w swoim pokoiku. Póki co nie mamy takich warunków:/
 
No zobaczymy ;) Ale cały czas jestem zdania, że dziecka można pewnych rzeczy nauczyć. Franek też wolał usypiać na rękach i czasem płakał jak się go do łóżeczka odkładało. Moi rodzice nie spali z żadnym dzieckiem, teściowie też nie.
A ciężko mi uwierzyć w to, że Franek jest takim super wyjątkowym aniołkiem, który pozwolił nam wprowadzić w życie wszystkie swoje zamierzenia. To dziecko jak każde inne. Tylko nauczone spania w łóżeczku, czasem kosztem zarwanej nocy, to wszystko.
No ale to teoretyzowanie co by było gdyby. Urodzę za półtora roku, to dam znać, co i jak ;)
 
To ja jestem zdecydowaną zwolenniczką rodzicielstwa "wygodności" ;-) Ida na początku spała z nami nie z powodu teorii, że dziecko potrzebuje bliskości, tylko dlatego, że tak ją było łatwiej karmić. Potem zaczęły iść zeby i strasznie się w nocy wierciła - trzeba było ja trzymać za ręce, bo inaczej tarła nimi oczy i sie rozbudzała.
Był czas, że nie dało sie jej uśpić inaczej, jak na rękach. Przez kilka tygodni nie tolerowała wózka.

Teraz za to jest aniołkiem. Zasypia zupełnie sama (aż teściowa nie mogła uwierzyć, że odkładamy ją do łóżeczka, butla i można wyjść z pokoju, ona pobuszuje jeszcze chwilę z psem - zabawką i śpi), budzi się i bawi grzecznie w łóżeczku, spacery znów uprawiamy wózkowe. Moim zdaniem nic na siłę.
 
reklama
i tu cwietka tez się z tobą zgadzam... mały śpi czasami z nami bo mi tak wygodniej. zwłaszcza jak idą ząbki i się męczy i przebudza. nie chce mi się wstawać co chwilę, wolę go mieć pod ręką. poza tym lubię z nim spać. i wcale nie chodzi o bliskość, ale tak po prostu.

co do bliskości w chustach... Mikołaj zdecydowanie bardziej woli czuć swobodę. w wózku może więcej "poszaleć" to samo w domu - woli biegać po podłodze niż byc noszony. owszem podniosę go, przytulę itd. a ppoza tym dziecko jest samodzielne i tego się domaga. ważne, że uwielbia się z nami bawić i śmieje się na nasz widok. to też już jest sporo i więź między nami jest na pewno:-D
 
Do góry