katia, do panstwowego, u nas takie szczescie, ze mielismy znajomosci (inaczej no way, raczej bysmy sie nie dostali, bo ja nie pracuje jakby, tzn oficjalnie zatrudniona i na urlopie wychowawczym, coby zusu zaoszczedzic, bo mamy firme wlasna ;-) ). placimy ok 600zl/mies za dwojke juz :-) i z zajeciami dodatkowymi, pelnym wyzywieniem etc ;-) lux.
i jeszcze, chociaz to b. duze przedszkole, to jest swietnie prowadzone, tzn. bardzo duzy nacisk na artystyczy rozwoj dzieci, ciagle przedstawienia (raz w tygodniu teatrzyk np), rysowanie, malowanie, lepienie z roznych mazistych rzeczy, pieczenie ciastek itp :-) bardzo mnie to cieszy. dzieci od rana do nocy z wierszykami i piosenkami na ustach - sorry, nie wiem, jak duzo czasu musialabym im w domu poswiecic, zeby sie tego nauczyli.
no i np jak transportowalam ich do zlobka, to nie tak, ze wrzask, pisk i uciekamy, tylko wchodzili do sali usmiechnieci, od razu do pani w objecia - w tej grupie zlobkowej takie podejscie maja babki, w ogole super fajne kobitki do pogadania, bardzo czule. duzo przytulania, chwalenia, noszenia na rekach, nawet calowania, w czolko oczywiscie. dla takich maluchow to bardzo wazne. nie, ze rygor, reguly, zasady, tylko wycieranie noskow i przytulanie :-) moi sie szybciutko zaaklimatyzowali, nieraz nie moglam i nie moge dotad ich wyciagnac z pkola ;-) nic dziwnego, tam sie ciagle bawia, biegaja, skacza itp :-)
Filip poszedl do przedszkola jak Maks mial 4 miesiace.
ale nie bede czarowac, pierwszy rok (Maks) i dwa lata (Filip) chorowali bardzo duzo. jedna zima (chyba ta pierwsza, jak Fiol chodzil sam) to pamietam, ze z jednej choroby w druga. Maks byl odporniejszy.
ja caly czas sobie powtarzalam, ze generalnie kazde dziecko musi swoje odchorowac, nabrac odpornosci. i lepiej, ze stanie sie to szybciej, juz w przedszkolu, kiedy ja mam duzo czasu, zeby sie nimi zajac, niz pozniej, w szkole mieliby chorowac. moja siostra np - chodzila do przedszkola i jakos nie chorowala czesto. jak tylko poszla do szkoly - koszmarrr, z pierwszej klasy to moze byla 2-3 miesiace tylko w szkole, ciagle w domu chora.
no ale teraz nie choruja wcale :-) a swego czasu naprawde antybiotyk na atybiotyku, inhalacje, podejrzenie astmy oskrzelowej i alergii. a odpukac, wszystko przeszlo jak reka odjal :-) juz prawie rok nie brali antybiotyku (a nie, sorry, teraz przy szkarlatynie, ale choroby zakazne to co innego - moi kazda na razie przechodza lagodnie).
bosz, jak zwykle dlugi wywod. chcialam wlasciwie powiedziec tylko, ze bardzo polecam, dzieci choruja, ale wychodza z chorob i nabieraja odpornosci na cale lata :-) bedzie git.