reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wsparcie partnera

Dużo w tym prawdy. Ostatnio prawie spakowałam kilka swoich rzeczy, które zostawiłam u niego, kilka zabawek od psa i miałam już wracać do mamy całkowicie i powiedziałam mu, że dogadamy się w sprawie dziecka, ale ja wolę żyć ze świadomością, że jestem sama i muszę sobie radzić sama, niż mieszkać z dzieckiem z dala od niego i niby być w jakimś związku.
O tak. Czasem samotne macierzyństwo jest dużo lepsze niż związek gdzie partner Cię unieszczesliwia.
 
reklama
Nie widzi problemu? To następnym razem jak przyjedziesz to: nie sprzątaj, nie rób zakupów. To zobaczymy co zrobi ;) a z psem jeśli chcesz żeby Ci pomógł to może ustalcie że jednego dnia Ty wychodzisz dwa razy a drugiego dnia on? Albo: raz Ty, raz on a potem wspólnie razem? I bez żadnego ale?
Musicie się dogadać, macie dziecko w drodze. A dziecko potrzebuje obojga szczęśliwych rodziców a nie kłócących się ;)
Najgorsze jest to, że ja już po prostu przestałam chcieć jeździć do niego. Wolę posiedzieć w domu z moją mamą i psem, która daje mi najwięcej wsparcia i najwięcej mi pomaga aktualnie. Smutne to i przykre, wiem.
 
Dobra. Wtedy facet albo matka dziewczyny przejmą obowiązki. Ale ja nie rozumiem dlaczego wciąż wszystko ma robić facet. Ja będąc w ciąży - też się czasem źle czułam ale mimo to nie zwalałam wszystkiego na męża. NIE dałam rady czegoś zrobić? To poprosiłam go, a nie "domyśl sie", "masz zrobić to i to, bo ja jestem w ciazy". Ogolnie w ciazy mialam nakaz lezenia, ale z psem moglam chodzic wiec chodziłam. Raz mi ginekolog kazał oszczedzac sie na maksa przez dwa tygodnie. Wtedy moj maz mi pomógl najwiecej, ale wtedy rozmzwiałam z nim. A nie "sluchaj, musze lezec a ty wszystko bedziesz robił". Jeśli ona czuje się na siłach jeździć co tydzień do partnera, robić zakupy i sprzatac to wychodzi na to, że ma siłę. A jak nie to powiedzieć że nie jest jego gosposią, że nie ma siły i nie robić wszystkiego sama. Co za problem poprosić faceta o pomoc?
Ja mówię o utrzymywaniu głównie finansowym.
Koszta większego mieszkania ponosiłby w większości facet. Tylko mógł o tym pomyśleć wcześniej.
Przecież ja nigdzie nie napisałam, że on ma wszystko robić.

A ewentualne problemy w trakcie to inna sprawa. I świadczy o braku myślenia. Bo czy oni pomyśleli co będzie, jeżeli ją uziemią? Chyba nie. Co będzie, jak jej dochód się skończy? Też nie.
 
Uwierz mi, że zawsze jak tego potrzebuje to go proszę, to już nie raz usłyszałam czemu nie mogę tego sama zrobić? A prawda taka, że to on aktualnie mnie prosi o więcej rzeczy żebym robiła, niż ja go...
To odpowiadaj tak samo skoro tak. Jeśli on olewa Ciebie to to jest problem ale w waszym związku, a nie Twoja ciąża. :)
 
Ja mówię o utrzymywaniu głównie finansowym.
Koszta większego mieszkania ponosiłby w większości facet. Tylko mógł o tym pomyśleć wcześniej.
Przecież ja nigdzie nie napisałam, że on ma wszystko robić.

A ewentualne problemy w trakcie to inna sprawa. I świadczy o braku myślenia. Bo czy oni pomyśleli co będzie, jeżeli ją uziemią? Chyba nie. Co będzie, jak jej dochód się skończy? Też nie.
Faktycznie - te rzeczy są bardzo ważne. Wspólne mieszkanie powinno być przed ciąża. Albo nawet teraz powinni coś razem znaleźć, ale tex powinni porozmawiać co będzie jeśli jedno z nich nie będzie miało dochodów. Tyle że jak widzimy to są młode osoby.
 
Najgorsze jest to, że ja już po prostu przestałam chcieć jeździć do niego. Wolę posiedzieć w domu z moją mamą i psem, która daje mi najwięcej wsparcia i najwięcej mi pomaga aktualnie. Smutne to i przykre, wiem.
Przykre, przykre. Tyle, że @Lady Loka ma bardzo dobre pytania. Wy musicie porozmawiać szczerze. Czy chcecie wspólnie wychowywać dziecko czy osobno. Czy chcecie być razem czy nie. Dla dobra waszego dziecka.
 
Faktycznie - te rzeczy są bardzo ważne. Wspólne mieszkanie powinno być przed ciąża. Albo nawet teraz powinni coś razem znaleźć, ale tex powinni porozmawiać co będzie jeśli jedno z nich nie będzie miało dochodów. Tyle że jak widzimy to są młode osoby.
nie przesadzajmy, że facet 28lat i kobieta 23 lata to dzieciaki 🤷🏻‍♀️ to dorosłe i świadome osoby, biorące odpowiedzialność za utrzymanie i zapewnienie dziecku niezbędnych do życia rzeczy.
To nie była wpadka tylko świadoma decyzja o dziecku z wiedzą jak obecnie ceny utrzymania wzrastają.
 
Faktycznie - te rzeczy są bardzo ważne. Wspólne mieszkanie powinno być przed ciąża. Albo nawet teraz powinni coś razem znaleźć, ale tex powinni porozmawiać co będzie jeśli jedno z nich nie będzie miało dochodów. Tyle że jak widzimy to są młode osoby.
No powinni. Też uważam i pisałam, że powinni i porozmawiać i razem zamieszkać w tej kawalerce.
Też uważam, że Autorka powinna poszukać dodatkowego źródła dochodu, z którego kasa będzie odkładana na późniejsze potrzeby.
Skoro sobie zrobili dziecko, to pora na szybki kurs dorosłości i usamodzielnienia się. I podjęcia odpowiedzialności albo za rodzinę, którą założyli, albo za własne życie tak, żeby mamie na głowie nie siedzieć.
 
Jeśli chodzi o wsparcie partnera w ciąży, to ja miałam ogromne - na początku. Ale bardzo mocno się kłóciliśmy. Jak byłam w ciąży to myślałam, że z jego winy, ale jak teraz na to patrzę, to wina była chyba głównie moja. Zwykły komentarz traktowałam jako atak na mnie. Nie wiem czemu, chyba hormony? Stres?

A do do Twojego partnera @xdarqx to nie dziwię się, że nie chce nic większego wynająć. Może wcześniej bardzo chciał dziecka, ale dopiero jak zaszłaś w ciążę uświadomił sobie ogrom obowiązków i wydatków. Powinniście wspólnie porozmawiać, co teraz. Skoro nie chce wynająć mieszkania, to Powinniście się razem z mieścić w tej kawalerce. Mam znajomych żyjących w kawalerce 37m2 z jednym dzieckiem, drugie w drodze! I nie planują zmienić mieszkania. Jak będziecie chcieli to się zmieścicie.
A co do obowiązków, to co partner robił, jak Ty sprzątałaś i gotowałaś? Leżał i pachniał, czy robił coś dla Was? Jak źle się czujesz to mów o tym otwarcie. Jeśli nie widać po Tobie, to czemu ma się domyślać?
 
reklama
No to wtedy będą się zastanawiać. Proponuję się od razu do grobu położyć skoro w końcu kiedyś wszyscy umrzemy, a wypadek można mieć też w domu. Nie widzę nic złego w zachowaniu tego chłopaka - nie znamy go, nie wiemy jak było, mamy wizję tylko jednej strony. Może chłopak chciał zrobić dziewczynie przyjemność, może myślał, że nie będzie takiej inflacji. Nie wiemy jak naprawdę jest. Wiemy tylko, że chłopak nie wyprowadza psa 4 razy dziennie i nie chce wynająć dużego mieszkania, a autorka ma za dużo rzeczy żeby mieszkać w kawalerce. Co on teraz ma zrobić? Zawsze możesz mu dać kasę i niech zamieszkają razem ;)
Autorka studiuje - skoro ma siłę studiować to wątpię, aby miała problem z wykonywaniem innych czynności. Będąc w 1 ciąży studiowałam i pracowałam. Robiłam wszystko, żeby odciążyć mojego męża bo nie wyobrażałam sobie, abyśmy nie byli w tym razem. Dlaczego on miał harować, a ja miałam pachnieć?
Potem zaszłam w drugą chcianą i planowaną ciążę i nie dość że miałam pracę, dziecko i zwierzęta to znowu nie leżałam i pachniałam. Owszem - czasem czułam się gorzej i wtedy sobie odpuszczałam, czasem mąż przysłowiowo masował mi stopy, ale to nie było tak, że ja księżniczka miałam leżeć bo ciąża, a on miał zapieprzać na każdym polu bo przecież też chciał dziecka.

No ale ja jestem ciemna - powinnam ciosać chłopu kołki na głowie, że stópek nie masuje, psa nie wyprowadza, mieszkań nie wynajmuje bez kasy na nie.

Serio gdyby chłop pił, bił, olewał obowiązki ojca - pierwsza bym stała z wałkiem, ale nie widzę tu nic poza rozkapryszoną księżniczką co wymyśliła sobie zabawę w dom i teraz tupie nóżką bo jednak trzeba zacząć być odpowiedzialną. Dobrze, że mamusia i rodzina uratuje. O taka już ze mnie plująca jadem wiedźma 🤡
Rozkapryszona księżniczka? Kto tu teraz wyzywa..
Nie oczekuje tego, że będzie sam robił wszystko, że będzie sam psa wyprowadzał, sam gotował, sam sprzątał. Chce tylko odciążenia w obowiązkach. Nie raz mówię mu, że nie mam sił na nic, że jestem zmęczona, bolało mnie podbrzusze to nawet nie widziałam jakiejkolwiek reakcji z jego strony. Olka, naprawdę przykre to jest bardzo co piszesz, tym bardziej, że wcale nie jest tak jak piszesz. Uwierz, że nie jestem żadną księżniczka, wręcz całe życie walczę. Nie mam dużo rzeczy, mam bardzo mało rzeczy, ale nie mam nawet tutaj ani jednej wolnej półki na swoje bluzki, czy spodnie. Ja mogę mieszkać na kawalerce, ale on mi na każdym kroku pokazuje, że wszystko ma tutaj działać na jego zasadach. W momencie kiedy on się kładzie spać to już telewizor out, światło out i ja wtedy też mam kończyć dzień. Gdzie w tym wszystkim jestem po prostu ja i dziecko i moje i jego potrzeby? Spójrz na to w ten sposób.
 
Do góry