reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wsparcie partnera

ale po co wyzywać? Nie potrafisz prowadzić dyskusji?
Okey chcieliście dziecko, jest w drodze to może warto się zastanowić z partnerem co dalej? Co z waszym związkiem? Sama piszesz, że partner nie zaproponował ci wspólnego mieszkania więc może coś jednak jest nie tak między wami?
Nie wyzywam, ale denerwuje mnie fakt, że czasami trzeba napisać coś komuś kilka razy zanim dotrze. Wolałabym, żeby takie osoby nie brały jednak udziału w dyskusji, które potrafią tylko oceniać, zamiast w pewien sposób wspierać. Przykre to jest bardzo.
On nie widzi problemu w swoim zachowaniu, nawet wytyka mi fakt, że wychodzi mi z psem i tak wiele robi dla mnie, gdzie ja wychodzę z psem 3 razy dziennie, on raz. Nie spędzamy wspólnie tylko weekendów, również to podkresle, ale nie mieszkamy też wspólnie. Za każdym razem jak przyjeżdżam to muszę pakować torbę swoją, psa, nawet nie mam się gdzie rozpakować. Jestem po prostu zwyczajnie zmęczona, a on dodatkowo zaczął mnie traktować bardzo ozięble i czuję się niedocenoona w żaden sposób.
 
reklama
Nie wyzywam, ale denerwuje mnie fakt, że czasami trzeba napisać coś komuś kilka razy zanim dotrze. Wolałabym, żeby takie osoby nie brały jednak udziału w dyskusji, które potrafią tylko oceniać, zamiast w pewien sposób wspierać. Przykre to jest bardzo.
On nie widzi problemu w swoim zachowaniu, nawet wytyka mi fakt, że wychodzi mi z psem i tak wiele robi dla mnie, gdzie ja wychodzę z psem 3 razy dziennie, on raz. Nie spędzamy wspólnie tylko weekendów, również to podkresle, ale nie mieszkamy też wspólnie. Za każdym razem jak przyjeżdżam to muszę pakować torbę swoją, psa, nawet nie mam się gdzie rozpakować. Jestem po prostu zwyczajnie zmęczona, a on dodatkowo zaczął mnie traktować bardzo ozięble i czuję się niedocenoona w żaden sposób.
no to myślę, że problemem nie jest ciąża a wasz związek
 
no to myślę, że problemem nie jest ciąża a wasz związek
Dużo w tym prawdy. Ostatnio prawie spakowałam kilka swoich rzeczy, które zostawiłam u niego, kilka zabawek od psa i miałam już wracać do mamy całkowicie i powiedziałam mu, że dogadamy się w sprawie dziecka, ale ja wolę żyć ze świadomością, że jestem sama i muszę sobie radzić sama, niż mieszkać z dzieckiem z dala od niego i niby być w jakimś związku.
 
generalnie nie, ale na chwilę obecną ona zarabia na tyle mało, że w sumie to on by większość kosztów ponosił. Może dlatego nie chce większego mieszkania, bo doskonale wie, że to nie jest sytuacja, w której koszta rozłożą się pół na pół. Tylko mógł o tym pomyśleć przed ciążą.

Ciąża to nie choroba, ale jest na tyle dynamicznym stanem, że w każdym momencie mogą ciężarną położyć i co wtedy?

Wiesz, był tu temat 17latki w ciąży i ona miała dokładnie takie same argumenty :p że zarabia (kij z tym, że marnie), że ona bardzo chce dziecko, że facet pójdzie do pracy, blablabla.

A prawda jest taka, że zachodzenie w ciąży, kiedy się jeszcze mieszka z rodzicami i jest w dużej mierze na ich utrzymaniu i nie stać Cię na wyprowadzkę (bo Cię nie stać w tym momencie na samodzielne życie), jest egoizmem i brakiem głębszej refleksji.
Idzie zrozumieć, że bardzo chciałaś, ale równie dobrze mogłaś poczekać pół roku, zamieszkac razem, usamodzielnić się, odłożyć jakąś kasę i wtedy się starać.
Czasu się nie cofnie, ale dalej wypada ruszyć się i coś zmienić. Podjąć decyzję.
Dobra. Wtedy facet albo matka dziewczyny przejmą obowiązki. Ale ja nie rozumiem dlaczego wciąż wszystko ma robić facet. Ja będąc w ciąży - też się czasem źle czułam ale mimo to nie zwalałam wszystkiego na męża. NIE dałam rady czegoś zrobić? To poprosiłam go, a nie "domyśl sie", "masz zrobić to i to, bo ja jestem w ciazy". Ogolnie w ciazy mialam nakaz lezenia, ale z psem moglam chodzic wiec chodziłam. Raz mi ginekolog kazał oszczedzac sie na maksa przez dwa tygodnie. Wtedy moj maz mi pomógl najwiecej, ale wtedy rozmzwiałam z nim. A nie "sluchaj, musze lezec a ty wszystko bedziesz robił". Jeśli ona czuje się na siłach jeździć co tydzień do partnera, robić zakupy i sprzatac to wychodzi na to, że ma siłę. A jak nie to powiedzieć że nie jest jego gosposią, że nie ma siły i nie robić wszystkiego sama. Co za problem poprosić faceta o pomoc?
 
Nie wyzywam, ale denerwuje mnie fakt, że czasami trzeba napisać coś komuś kilka razy zanim dotrze. Wolałabym, żeby takie osoby nie brały jednak udziału w dyskusji, które potrafią tylko oceniać, zamiast w pewien sposób wspierać. Przykre to jest bardzo.
On nie widzi problemu w swoim zachowaniu, nawet wytyka mi fakt, że wychodzi mi z psem i tak wiele robi dla mnie, gdzie ja wychodzę z psem 3 razy dziennie, on raz. Nie spędzamy wspólnie tylko weekendów, również to podkresle, ale nie mieszkamy też wspólnie. Za każdym razem jak przyjeżdżam to muszę pakować torbę swoją, psa, nawet nie mam się gdzie rozpakować. Jestem po prostu zwyczajnie zmęczona, a on dodatkowo zaczął mnie traktować bardzo ozięble i czuję się niedocenoona w żaden sposób.
Nie widzi problemu? To następnym razem jak przyjedziesz to: nie sprzątaj, nie rób zakupów. To zobaczymy co zrobi ;) a z psem jeśli chcesz żeby Ci pomógł to może ustalcie że jednego dnia Ty wychodzisz dwa razy a drugiego dnia on? Albo: raz Ty, raz on a potem wspólnie razem? I bez żadnego ale?
Musicie się dogadać, macie dziecko w drodze. A dziecko potrzebuje obojga szczęśliwych rodziców a nie kłócących się ;)
 
Dobra. Wtedy facet albo matka dziewczyny przejmą obowiązki. Ale ja nie rozumiem dlaczego wciąż wszystko ma robić facet. Ja będąc w ciąży - też się czasem źle czułam ale mimo to nie zwalałam wszystkiego na męża. NIE dałam rady czegoś zrobić? To poprosiłam go, a nie "domyśl sie", "masz zrobić to i to, bo ja jestem w ciazy". Ogolnie w ciazy mialam nakaz lezenia, ale z psem moglam chodzic wiec chodziłam. Raz mi ginekolog kazał oszczedzac sie na maksa przez dwa tygodnie. Wtedy moj maz mi pomógl najwiecej, ale wtedy rozmzwiałam z nim. A nie "sluchaj, musze lezec a ty wszystko bedziesz robił". Jeśli ona czuje się na siłach jeździć co tydzień do partnera, robić zakupy i sprzatac to wychodzi na to, że ma siłę. A jak nie to powiedzieć że nie jest jego gosposią, że nie ma siły i nie robić wszystkiego sama. Co za problem poprosić faceta o pomoc?
Uwierz mi, że zawsze jak tego potrzebuje to go proszę, to już nie raz usłyszałam czemu nie mogę tego sama zrobić? A prawda taka, że to on aktualnie mnie prosi o więcej rzeczy żebym robiła, niż ja go...
 
reklama
generalnie nie, ale na chwilę obecną ona zarabia na tyle mało, że w sumie to on by większość kosztów ponosił. Może dlatego nie chce większego mieszkania, bo doskonale wie, że to nie jest sytuacja, w której koszta rozłożą się pół na pół. Tylko mógł o tym pomyśleć przed ciążą.

Ciąża to nie choroba, ale jest na tyle dynamicznym stanem, że w każdym momencie mogą ciężarną położyć i co wtedy?

Wiesz, był tu temat 17latki w ciąży i ona miała dokładnie takie same argumenty :p że zarabia (kij z tym, że marnie), że ona bardzo chce dziecko, że facet pójdzie do pracy, blablabla.

A prawda jest taka, że zachodzenie w ciąży, kiedy się jeszcze mieszka z rodzicami i jest w dużej mierze na ich utrzymaniu i nie stać Cię na wyprowadzkę (bo Cię nie stać w tym momencie na samodzielne życie), jest egoizmem i brakiem głębszej refleksji.
Idzie zrozumieć, że bardzo chciałaś, ale równie dobrze mogłaś poczekać pół roku, zamieszkac razem, usamodzielnić się, odłożyć jakąś kasę i wtedy się starać.
Czasu się nie cofnie, ale dalej wypada ruszyć się i coś zmienić. Podjąć decyzję.

No to wtedy będą się zastanawiać. Proponuję się od razu do grobu położyć skoro w końcu kiedyś wszyscy umrzemy, a wypadek można mieć też w domu. Nie widzę nic złego w zachowaniu tego chłopaka - nie znamy go, nie wiemy jak było, mamy wizję tylko jednej strony. Może chłopak chciał zrobić dziewczynie przyjemność, może myślał, że nie będzie takiej inflacji. Nie wiemy jak naprawdę jest. Wiemy tylko, że chłopak nie wyprowadza psa 4 razy dziennie i nie chce wynająć dużego mieszkania, a autorka ma za dużo rzeczy żeby mieszkać w kawalerce. Co on teraz ma zrobić? Zawsze możesz mu dać kasę i niech zamieszkają razem ;)
Autorka studiuje - skoro ma siłę studiować to wątpię, aby miała problem z wykonywaniem innych czynności. Będąc w 1 ciąży studiowałam i pracowałam. Robiłam wszystko, żeby odciążyć mojego męża bo nie wyobrażałam sobie, abyśmy nie byli w tym razem. Dlaczego on miał harować, a ja miałam pachnieć?
Potem zaszłam w drugą chcianą i planowaną ciążę i nie dość że miałam pracę, dziecko i zwierzęta to znowu nie leżałam i pachniałam. Owszem - czasem czułam się gorzej i wtedy sobie odpuszczałam, czasem mąż przysłowiowo masował mi stopy, ale to nie było tak, że ja księżniczka miałam leżeć bo ciąża, a on miał zapieprzać na każdym polu bo przecież też chciał dziecka.

No ale ja jestem ciemna - powinnam ciosać chłopu kołki na głowie, że stópek nie masuje, psa nie wyprowadza, mieszkań nie wynajmuje bez kasy na nie.

Serio gdyby chłop pił, bił, olewał obowiązki ojca - pierwsza bym stała z wałkiem, ale nie widzę tu nic poza rozkapryszoną księżniczką co wymyśliła sobie zabawę w dom i teraz tupie nóżką bo jednak trzeba zacząć być odpowiedzialną. Dobrze, że mamusia i rodzina uratuje. O taka już ze mnie plująca jadem wiedźma 🤡
 
Do góry