Nadrobiłam wątek i mimo wszystko mnie dziwi, że się zdecydowałaś na dziecko teraz,
@xdarqx. Mój partner pierwszą poważną rozmowę o tym, że chce dziecko już, zaczął, jak byliśmy na 3 roku studiów, oboje. Pracowaliśmy na pół etatu, ja na kasie w sklepie, on na magazynie. Nie mieszkaliśmy razem. Oboje chcieliśmy dzieci, kochaliśmy się, związek kwitł. Do końca moich studiów (on skończył na inżynierze) temat potomstwa poruszał mnóstwo razy. Że może już. Że on nas utrzyma. Że damy radę. Nie zdecydowałabym się na to nigdy, a wtedy zarabiałam 1200 zł + 550 stypendium naukowego. Tata przelewał mi też do końca studiów po 1000 zł miesięcznie. Narzeczony zarabiał 3000 od razu po studiach, zanim ja skończyłam to dostał podwyżkę, ja zmieniłam pracę na taką w zawodzie i też zarabiałam więcej. Niby było NAS stać na dziecko, ale nie było stać MNIE. W dodatku nie chciałam liczyć na pomoc rodziców. Jest to miły dodatek, jeśli jest, ale jeśli jej nie ma, to potrafimy sobie poradzić. Zaszłam w ciążę kilka miesięcy po studiach i zastanawiam się, czy mimo to nie za szybko, skoro finalnie wylądowałam na utrzymaniu męża.