reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wsparcie partnera

Nie ma mowy. Tu byłoby o tyle super mieszkać z tego względu, że pomimo, że to kawalerka to jest to jakby dom prywatny podzielony na mieszkania i jest ogrooomne podwórko, więc mogłabym wziąć psa i dziecko na ogródek normalnie, a jeżeli mój facet się ogarnie i zaangażuje to będzie brał go na spacery po pracy.
będziesz brała psa i dziecko na podwórko. No niby fajnie ale pies typu labrador to chyba potrzebuje długich spacerów minimum kilka kilometrów dziennie.
 
reklama
Mnie jeszcze zastanawia czemu ten pies wychodzi aż 4 razy dziennie to znaczy ogólnie fajnie dla pieska, ale skoro nie masz siły to raczej psu powinny wystarczy 2 porządne spacery. Druga sprawa to piszesz, że jest łagodny, rodzinny a z drugiej już w 9tc gdzie nie powinnaś nawet mieć jakiegoś brzucha już boisz się z nim wychodzić - więc gdzieś nauka chodzenia na smyczy została olana
Ty na prawde masz ze soba jakies problemy. Chyba poczucie wartosci mocno ale to mocno zaburzone. Nauka chodzenia na smyczy olana , ha, ha, ha. W nastepnym etapie proponuje zabrac sie za korekte ortograficzna autorki postow i oczywiscie nie omieszkac dodac, ze braki szkolne sie klaniaja. Wtedy zapewne poczujesz sie jeszcze madrzejsza i bardziej dowartosciowana. Tyle, ze wystarczy innych zostawic w sprzyslowiowym spokoju a pod lupe wziasc wlasne zycie.
 
A skąd wiesz ile razy sikam? :D
Mój pies wychodzi tysiąc razy dziennie, bo od 3 lat pracujemy głównie zdalnie i mamy ogród (znowu macie słaby stalking).
Ale miliony ludzi ma psy i wychodzi rano i popołudniu bo uwaga pracują :) (ale wiem, że dla niepracujących żyjących z garnuszka innych to coś niesamowitego). Rozumiem, że mężczyzna ma zarabiać, wynająć duże mieszkanie i jednocześnie 4 razy wychodzić z psem, bo inaczej biedny piesek.
I skoro znowu jedziemy z prywatą fajnie, że współczujesz mojemu psu, ale swojemu dziecku któremu fundujesz piekło od ciąży to już nie - ciekawe myślenie 🤡
ja ostatnio byłam z psem swojej mamy, niby waży 23 kg a skubaniec tak mnie pociągnął , że jechałam na dupsku z Nim z górki 🤣 dobrze, że miałam wizytę w ten sam dzień bo bałam się o bejbi :) . 23, 40 kg bez różnicy to są mięśnie takie ,że głowa mała :D
 
Ty na prawde masz ze soba jakies problemy. Chyba poczucie wartosci mocno ale to mocno zaburzone. Nauka chodzenia na smyczy olana , ha, ha, ha. W nastepnym etapie proponuje zabrac sie za korekte ortograficzna autorki postow i oczywiscie nie omieszkac dodac, ze braki szkolne sie klaniaja. Wtedy zapewne poczujesz sie jeszcze madrzejsza i bardziej dowartosciowana. Tyle, ze wystarczy innych zostawic w sprzyslowiowym spokoju a pod lupe wziasc wlasne zycie.
a to trzeba na smyczy z psem chodzić ? Nie trzeba wyobraź sobie. Wszystko zależy od tego jak sobie się psa wychowa .
 
I nawiązując do tego co napisałam. Uważam, że skoro ciąża jest młoda, skoro dziewczyna nie pracuje to moim zdaniem jest to świetny czas na NAUKĘ - są behawioryści, są psie szkoły. Nawet jeżeli to już starszy pies to da się wszystko wypracować tak by dopóki jest wstanie mogła wychodzić z nim nawet 30 razy dziennie, potem z wózkiem bez stresu, a i jak tfu, tfu coś się wydarzy to partner PRACUJĄCY też będzie wstanie się tym psem zająć. No chyba, że jej mama nie pracuje to niech odda psa mamie

Ty na prawde masz ze soba jakies problemy. Chyba poczucie wartosci mocno ale to mocno zaburzone. Nauka chodzenia na smyczy olana , ha, ha, ha. W nastepnym etapie proponuje zabrac sie za korekte ortograficzna autorki postow i oczywiscie nie omieszkac dodac, ze braki szkolne sie klaniaja. Wtedy zapewne poczujesz sie jeszcze madrzejsza i bardziej dowartosciowana. Tyle, ze wystarczy innych zostawic w sprzyslowiowym spokoju a pod lupe wziasc wlasne zycie.

Ojojojo a na moje pytanie nadal zapomniałaś języka w gębie? Rozumiem, że na żywo też taka mądra nie jesteś? :D No cóż. Naprawdę uważacie, że osobę mając na co dzień doświadczenie z hejtem w necie ruszają jakieś wpisy zazdrosnych matek? :D

PS. A jak nie ma pieniędzy na psią szkołę to polecam YT :) naprawdę jak się chce to wszystko można - ale najlepiej zrzucić wszystko na chłopaka i napisać tak autorko jesteś biedna a ten chłop to ch*j.

Macie tak jak sobie pościeliłyście 🥰
 
No dobra, to ja będę tą, która Ci powie, że miała podobnie.

Z moim mężem zaczęłam "chodzić" jak miałam lat 19, on 17.
Oboje praktycznie od samego początku wiedzieliśmy, że chcemy mieć dzieci, omawialiśmy ilość i imiona.
Po 5 latach w końcu podjęliśmy decyzję, że to ten czas.
Nie mieszkaliśmy razem, ale nas dzieliło 300 metrów, a nie 30km.
Ja studiowałam dziennie, mąż pracował na gówniane zlecenie.
Na wieść o ciąży OSZALAŁ, nosił mnie na rękach, był szczęśliwy i wniebowzięty, ale ja od samego początku byłam pewna, że tak będzie, bo mieszkał na jednej działce ze swoją siostrą, która miała malutkie dzieci i on już jako nastoletni gówniarz wolał iść czytać im bajki, niż grać z chłopakami w piłę.
Wiem, niczego nie można być pewnym, każdy się może zmienić, ale ja po prostu wewnętrznie czułam, że to właśnie on będzie ojcem moich dzieci, bo się nadaje jak mało kto.

Moi rodzice byli wiadomością zszokowani, nie spodziewali się, jestem najstarsza z rodzeństwa, a miałam wtedy ledwo 24 lata, nie mieszkałam z chłopakiem, nie byliśmy nawet zaręczeni, ja studia, on bez pracy - no niezbyt kolorowo.
Rodzice męża zareagowali pozytywnie, ale byli już "podwójnymi" dziadkami, więc mniejszy szok.

W ciążę zaszłam w kwietniu, w lipcu ślub.
Chcieliśmy najpierw cywilny, ale obie rodziny "namawiały" od razu na kościelny, bo po porodzie to już się ciężko będzie zebrać, żeby weselicho zrobić - przystaliśmy na ten pomysł.
Zaraz po ślubie mąż zamieszkał ze mną, w moim "panieńskim" pokoju, a jednocześnie remontowaliśmy dół mojego domu rodzinnego, żeby tam zamieszkać.
Mieliśmy dwa małe pokoiki i łazienkę, kuchnia na górze u rodziców, więc warunki mocno średnie.

Teraz, z perspektywy czasu i doświadczenia wiem, że nasze zachowanie było skrajnie nieodpowiedzialne, gówniarskie i egoistyczne - ot, dzieci zachciały się bawić w dom, bez żadnego zaplecza.
Żyliśmy z dnia na dzień.
Samochód tankowaliśmy po 20zł, bo wiecznie kasy nie było.
Żarliśmy się do utraty tchu...
Ale daliśmy radę.

A w tym roku strzeliło nam 12 lat po ślubie i nadal uważam, że na ojca moich dzieci wybrałam najlepszego faceta pod słońcem.
Miał 22 lata, kiedy urodziło mu się pierwsze dziecko, 26 lat, kiedy urodziło się drugie, niepełnosprawne, nieuleczalnie chore. I mimo, że był szczylem (żaden z jego kolegów rówieśników nie miał wtedy jeszcze nawet stałej partnerki, a gdzie tam dzieci), to podołał, nigdy się nie poddał, nie zostawił mnie samej z dziećmi, nie uciekł od obowiązków i odpowiedzialności.

Nam się udało, chociaż nie zawsze było kolorowo, i tego samego życzę Tobie - żebyście się dogadali i dotarli, ale tylko, jeśli czujesz, że może być dobrze, bo jeśli masz wątpliwości, to tak, jak dziewczyny pisały - lepiej być samodzielną mamą, niż się szarpać z człowiekiem, który tylko będzie Ci dokładać zmartwień...
 
Moi rodzice byli wiadomością zszokowani, nie spodziewali się, jestem najstarsza z rodzeństwa, a miałam wtedy
Miał 22 lata, kiedy urodziło mu się pierwsze dziecko, 26 lat, kiedy urodziło się drugie, niepełnosprawne, nieuleczalnie chore. I mimo, że był szczylem (żaden z jego kolegów rówieśników nie miał wtedy jeszcze nawet stałej partnerki, a gdzie tam dzieci), to podołał, nigdy się nie poddał, nie zostawił mnie samej z dziećmi, nie uciekł od obowiązków i odpowiedzialności.
Jak się rodzi niepełnosprawne dziecko, to większość chłopów ucieka. Takiego jak Twój ze świecą szukać, po tym co czytam 🥰🥰 , Nam też jak w 2014 roku urodził się syn byliśmy gnojami tak na prawdę :). Zamieszkaliśmy u mnie w maleńkim pokoju ale przysięgam wspominam ten czas jak najlepiej potrafię. Później jak młody podrósł to dopiero się wyprowadziliśmy. I to był strzał w 10 , nauczyliśmy się siebie jakby na nowo. Coś cudownego 🤗
 
a to trzeba na smyczy z psem chodzić ? Nie trzeba wyobraź sobie. Wszystko zależy od tego jak sobie się psa wychowa .
Albo smycz albo pies tak wychowany, że dajesz sobie rękę uciąć za to, że nie odbiegnie Ci do innego psa albo na człowieka 🤷‍♀️
Ja się psów boję, nie trawię takich bez smyczy. A już duży bez smyczy to masakra. Znajomy tak stracił babcię. Bo obcy pies do niej podbiegł i ją przypadkiem przewrócił, uderzyła głową w chodnik. Przykry zbieg okoliczności, ale od tego czasu unikam dużych psów na spacerach.
Zwłaszcza, że sama mam dwa koty, więc nigdy nie wiem jak dany pies zareaguje na koci zapach.

No i ja na ulicy nie wiem czy dany pies jest wychowany i mogę spokojnie przejść czy się na mnie rzuci.
 
A skąd wiesz ile razy sikam? :D
Mój pies wychodzi tysiąc razy dziennie, bo od 3 lat pracujemy głównie zdalnie i mamy ogród (znowu macie słaby stalking).
Ale miliony ludzi ma psy i wychodzi rano i popołudniu bo uwaga pracują :) (ale wiem, że dla niepracujących żyjących z garnuszka innych to coś niesamowitego). Rozumiem, że mężczyzna ma zarabiać, wynająć duże mieszkanie i jednocześnie 4 razy wychodzić z psem, bo inaczej biedny piesek.
I skoro znowu jedziemy z prywatą fajnie, że współczujesz mojemu psu, ale swojemu dziecku któremu fundujesz piekło od ciąży to już nie - ciekawe myślenie 🤡
Ale z jaką prywatą? Nie poruszam Twoich prywatnych spraw, nie obchodzi mnie to. Napisałaś o psie - odniosłam się do tego. Ale ja nie mam prawa głosu, bo jako jedna z wielu tutaj nie udaję ze mam idealne życie, i nie boję się do tego przyznać. Nie szukaj hejtu, gdzie go nie ma.
 
reklama
ojeżu ależ tu piękne szambo wybiło 💩💩💩🤣

@Owulacja dziękuje, ze mnie wspomniałaś bo pewnie by mnie ominęło 😀🧡
Anticipation Popcorn GIF
 
Do góry